Słuch

680 60 49
                                    

Dzisiejszego ranka — po raz enty w mym życiu — budzę się, słysząc rytmiczne bicie twojego serca, które sprawia, że na mojej twarzy od razu pojawia się delikatny uśmiech.

Melodia współpracująca z moją, towarzysząca mi na co dzień, uspokaja mnie, upewniając, że nie jesteś tylko iluzją, która nagle zniknie, z powrotem wprowadzając mnie do do ery fałszywych uśmiechów i nudnej rutyny.

Unoszę kąciki ust, pomalutku się podnosząc, przy okazji obserwując twoją śpiącą twarz, na którą opadają czarne kosmyki włosów.

Po chwili nachylam się, składając delikatny pocałunek na twych różanych, lekko rozchylonych ustach, mając nadzieję, że wybudzisz się ze snu jak Śpiąca Królewna — którą poniekąd jesteś — po pocałunku księcia — którym nie ukrywając, jestem ja.  

Odsuwam się od ciebie, a moje włosy gilgoczą twój nos, przez co zmarszczyłeś go lekko, ukazując w ciągu kilku sekund piękne czekoladowe oczy.

- Która godzina? - spytałeś sennie, nie podnosząc się z łóżka.  

Nie odpowiadam, nie wiedząc, która jest godzina. Twój melodyjny — a zarazem słodki — zaspany głos dociera do mych uszu, sprawiając, że odbija się echem w głowie.

Gdybyś tylko wiedział Yuri, że tylko i wyłącznie twój głos z wielką przyjemnością, mógłbym słuchać godzinami, bez przerwy. Podczas śniadania czy obiadu, a nawet podczas twojego stania pod prysznicem, kiedy to śpiewasz jak słowik, znaną tylko i wyłącznie tobie muzykę z własną melodią i słowami, wypowiedzianymi w twym ojczystym języku, kiedy to nie wiesz, że stoję pod drzwiami łazienki i cię słucham.  

- Vitya, która godzina? - dopytywałeś, już bardziej przebudzony, unosząc się lekko do siadu, przez co moja ciupkę przyduża koszulka — którą wczoraj ubrałeś zamiast pidżamy — zjechała ci z barku, ukazując przy okazji kawałek klatki piersiowej. Przez tak nieświadome posunięcie z twojej strony najchętniej bym wycałował cię całego. Zostawić na tobie czerwone ślady... słuchając twoich cichych jęków... Zarumieniłem się lekko, zdając sobie sprawę, dokąd prowadzą moje myśli, więc jak najszybciej sięgnąłem po telefon, odblokowując go.

- Siódma - oznajmiłem, po sprawdzaniu godziny, a ty westchnąłeś przeciągle z rezygnacją, opadając ponownie na łóżko. 

- Nie mamy dzisiaj treningu, więc idę dalej spać. - przewróciłeś się na bok, nie dając mi dojść do słowa. 

Zaśmiałem się cicho, widząc, że hebanowowłosy już zasnął, po czym wstałem z łóżka, wybierając się do łazienki, zgarniając po drodze ubrania na dzisiaj. 

Po porannej toalecie wybrałem się do kuchni z chęcią zrobienia jakiegoś prostego dania na śniadanie, gdy otworzyłem lodówkę, która od razu zaczęła ciupkę głośniej chodzić, poczułem szturchnięcie w nogę i cichy pisk. Zaciekawiony spojrzałem się w dół, zauważając Makkachina, który machał wesoło ogonem. Koło pudla leżała smycz i już wiedziałem, że zrobienie śniadania trochę poczeka. 

Wyszedłem z psem na spacer, warkoty i klaksony samochodów, rozmowy i inne przeróżne irytujące dźwięki, przywitały nas na dzień dobry.

Westchnąłem przeciągle, jak najszybciej kierując się w stronę parku. Kiedy w nim się znalazłem, spuściłem mojego towarzysza ze smyczy, siadając na ławce.

Park to jedyne miejsce, w którym mieszkaniec miasta — oprócz domu — mógł się chodź trochę odprężyć, słuchając dźwięków natury, a nie miasta.  

Delikatny szum liści oraz rzeki płynącej niedaleko, ciche śpiewy ptaków oraz śmiechy dzieci, które będąc już na nogach, wyszły z rodzicami na spacer. Te dźwięki — które wydawały się zgrać w jedną idealną całość — dotarły do moich uszu, tworząc jedną niepowtarzalną i nietypowo piękną melodię.

Oparłem się o ławkę, zamykając oczy. Nie wiedziałem, ile tak siedziałem relaksując się "ciszą", ale nagle usłyszałem, że ktoś usiadł obok mnie. Zaciekawiony spojrzałem kątem oka na owego osobnika i uśmiechnąłem się lekko, widząc najważniejszą dla mnie osobę. 

Musiałem nieźle zasiedzieć się w parku, gdyż Yuri zdążył się już doprowadzić do "użyteczności" - czyli zapewne wypił swoją dwustu-pięćdziesięcioro mililitrową dawkę porannej kawy. 

- Coś tak przeczuwałem, że tutaj będziesz - odezwał się, obserwując goniącego za motylem Makkachina, który szczekał na małe nic niewinne światu stworzonko.

- Długo się zasiedziałem? - spytałem zaciekawiony, zakładając nogę na nogę, łokcie oparłem o łydki, a brodę na splecione dłonie, tak, że miałem idealny widok na spokojną twarz mojego narzeczonego. 

- A żebyś wiedział - zaśmiał się. Kurcze jak ja kocham słuchać, jak się śmiejesz. - Jest już dwadzieścia po dziewiątej.

Otworzyłem szerzej oczy, słysząc, co powiedziałeś. Siedziałem tutaj godzinę, relaksując się przy akompaniamencie odgłosów natury, kiedy to moje kochanie zdążyło się obudzić i nie dostało na śniadanie pysznego jedzonka? Nie ma co, następnym razem wezmę taimer, albo przyszykuję sobie głośny budzik, aby poinformował mnie, jakimś irytującym dźwiękiem o powrocie do domu.

- Wybacz. - zamknąłem ponownie oczy. - Zasiedziałem się, a tak bardzo chciałem przyszykować ci coś pysznego.

- Chyba spalonego - zażartował, a ja nadymałem policzki.

- Nie wiem, czy da się spalić kanapki. - odwróciłem wzrok, prostując się i składając dłonie na klatce piersiowej, informując cię tym, że mam "focha forever na pięć minut", a ty zachichotałeś, przytulając mnie od tyłu.

- Ty to wszystko potrafisz. - wtuliłeś się we mnie mocniej, a ja położyłem dłoń na twojej trochę mniejszej. - W końcu jesteś niesamowitym Victorem Nikiforovem, który potrafi nawet spalić chleb - mam zacząć czuć się urażony? - Normalnie powinien być niejadalny, a w twoim wykonaniu jest pyszny - zbliżył twarz do mojego ucha. - Pyszny jak ty - wyszeptał uwodzicielsko, — chyba aktywując po części swojego erosa — a ja ucieszyłem się w duchu, odwracając się ekstremalnym tempie, zamykając mój mały, wielki — do tego zszokowany moim poczynaniem — świat w moich ramionach.

Nawet nie wiesz jak bardzo, kocham słuchać twojego głosu — a zwłaszcza szeptu i śmiechu, —Yuri. 

---------------------*****---------------------

Trochę gorszy ten OS od poprzedniego, ale mam nadzieję, że może być ;-;

Do zobaczenia jutro~

PS Z góry dziękuję za komentarze i gwiazdki ❤💕

Zmysłowy challengeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz