Smak

507 58 50
                                    

Wraz z Victorem leniuchowaliśmy, leżąc wygodnie w naszym wspólnym łóżku, korzystając w pełni z dzisiejszego dnia wolnego. 

Wtulony w mojego narzeczonego, o mało co nie zasypiałem, przez rytmiczne bicie jego serca, które słyszałem dzięki temu, że leżałem na nim z głową położoną na jego klatce piersiowej. 

Przez to, że czułem to przyjemne ciepło bijące od niego, moje powieki mimowolnie opadały. Po jakimś czasie, w końcu nie mogłem ich powstrzymać i zamknąłem oczy. Lazurowooki zachichotał, zaczynając bawić się moimi włosami, a ja uśmiechałem się delikatnie, ciesząc się z otrzymanej pieszczoty. 

Nagle do naszych uszu doszły odgłosy pukania, westchnąłem zrezygnowany, marudząc cicho pod nosem, że ktoś raczył nam przeszkadzać, kiedy to chcieliśmy pobyć w samotności — razem. 

Zanim Victor zdążył cokolwiek powiedzieć, wstałem, leniwie wychodząc z pokoju. Będąc już przed drzwiami wejściowymi, niewiele myśląc, otworzyłem je, zauważając tym sposobem listonosza. 

- Przesyłka dla pana Victora Nikiforova - oznajmił, podając mi dość sporej wielkości pudło, wiedząc prawdopodobnie, kim jestem dla odbiorcy i tablet elektroniczny, na którym miałem złożyć swój podpis. - Do widzenia - pożegnał się po chwili, odbierając ode mnie swoją własność, po czym ekspresowym tempie zmył się z klatki schodowej. 

- Kto przyszedł? - spytał się Victor, ziewając. Wyglądał, jakby miał zaraz zasnąć na stojąco. 

- Listonosz - nagle się ożywił, ale zignorowałem to i kontynuowałem - przywiózł paczę z - spojrzałem na adres - Japonii od Yuko? - przeczytałem zdziwiony. Czemu ona mu wysłała tę paczkę? 

- Daj to! - krzyknął podekscytowany, znajdując się szybko koło mnie. Jego oczy migotały, tak bardzo, że mogłoby się zdawać, że wszystkie żywe barwy błękitu wydawały się jeszcze piękniejsze. Bez słowa przekazałem mu jego paczkę, a ten usiadł na sofę, próbując otworzyć ją, jak najszybciej się da. - Usiądź i zamknij oczy - rozkazał, wybierając się do kuchni prawdopodobnie po nóż do paczek, gdyż ręcznie — pomimo starań — nie mógł otworzyć pakunku. 

- Dobrze - powiedziałem niepewnie, nie wiedząc, co mu znowu chodzi po głowie.

Kiedy usiadłem na sofie, wykonując mały rozkaz Victora, po chwili lazurowooki wrócił z nożem. - Co ty kombinujesz? - spytałem, słysząc jak ostrze przecina taśmę i karton. 

- Dowiesz się za chwilkę - oznajmił z ekscytacją. - Dobra mam to! - krzyknął, a ja usłyszałem, jak wyjmuje coś z paczki. - Ostatnio napisały do mnie trojaczki - zaczął, a ja już wiedziałem, że to źle wróży - i opowiedziały mi o pewnej ciekawej grze z Japonii, wiesz, jaka to gra? - spytał zaciekawiony. 

- Nie, nie wiem Victor - westchnąłem. - Ale czy mogę już otworzyć oczy? - spytałem z nadzieją.

  - Oczywiście, że nie! Ale otwórz lekko usta - rozkazał śpiewająco, a ja nie mając już na niego siły, otworzyłem je lekko, po czym Victor włożył mi coś do ust, a słodki smak mlecznej czekolady, od razu — niemal natychmiastowo — rozniósł się po moich ustach, sprawiając, że kubki smakowe oszalały. 

Wziąłem małego gryza i od razu rozpoznałem tym sposobem, że to Pocky o smaku mlecznej czekolady.  

Czyli w tę grę chcesz zagrać Victor. - przeszło mi przez myśl.

Mimowolnie uśmiechnąłem się, kiedy to zacząłem pomalutku jeść "paluszek". Brałem małe gryzy, przy okazji delektując się dawno zapomnianym smakiem, kiedy to czekolada rozpływała się w ustach.

W końcu nastąpił pocałunek, otworzyłem oczy, napotykając od razu te należące do Victora. Lazurowooki oblizał moje wargi, na co zarumieniłem się lekko, uchylając usta, myśląc, że chce pogłębić pocałunek, ale zamiast tego odsunął się ode mnie. 

Niemal natychmiastowo spojrzałem się na niego zdziwiony, nie wiedząc czemu się ode mnie "oderwał".

- Słodki - wyszeptał, oblizując kusząco tym razem swoje malinowe wargi, sięgając po nowe opakowanie Pocky —o smaku truskawkowym. Otworzył pudełko, po czym wyjął "paluszek". - Zagrajmy jeszcze raz - rozkazał i nie czekając na moją odpowiedź, włożył jeden koniec paluszka do ust, zbliżając się do mnie z drugim, który był oblany w całości truskawkową czekoladą. 

Od razu zacząłem grę, biorąc małego gryza, czując w ustach smak truskawkowy, wymieszany ze słodyczą czekolady.

Kiedy nasze usta ponownie się zetknęły, Victor po raz kolejny oblizał moje wargi. Niepewnie — nie będąc pewnym, czy chce pogłębić pocałunek — wysłuchałem jego prośby, mając nadzieję, że znów nie zrobi mnie w konia.

Na całe szczęście, tym razem pogłębił pocałunek, mieszając ze sobą poprzedni smak mlecznej czekolady z truskawkowym i z jego własnym. 

Ta mieszanka smakowa działała na mnie niewyobrażalnie mocno. Tak, bardzo, że zapragnąłem zasmakować więcej jego słodkich — tym razem za przyczyną czekolady — ust.

Nasze języki zaczęły toczyć ze sobą walkę. Temperatura mojego ciała wzrosła tak mocno, że niemal od razu na mojej twarzy - zapewnie - pojawił się dość dorodny kolor bordowej róży. 

Victor osunął się ode mnie, kiedy zaczęło brakować nam powietrza. Po krótkiej chwili, oparł swoje czoło o moje, po czym uśmiechnął się lekko. 

- Jeśli chcesz, to możemy grać dalej? - spytał. - Mam jeszcze inne smaki - dodał, próbując mnie tym przekonać do dalszej zabawy.

- Zagramy - zacząłem, a jego oczy zabłysły ze szczęścia. - Chce jeszcze zakosztować ciebie ze smakiem jagody. 

- Dobrze! - krzyknął podekscytowany, sięgając kolejną paczkę o zaproponowany przeze mnie smaku. - Więc zagramy! 

I graliśmy, aż do wieczora, na przemian kosztując naszych ust w różnych niesamowitych smakach.  

---------------------*****---------------------

Dobra... Jeżeli mam być szczera, to nie miałam pomysłu na ten zmysł (tak samo nie wiem co napiszę w węchu i dotyku)... mam nadzieję, że coś wykombinuje ;-; Ale pomimo tego, mam nadzieję, że jednak - choć troszeczkę - wam One Shot się spodobał ^^ 

Do zobaczenia jutro! 

Z góry dziękuje za komentarze i gwiazdki pod dzisiejszym One Shot'em

Zmysłowy challengeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz