1.

18 2 0
                                    


~Ayame~

 ~8 lat później~

Ze snu budzi mnie miauczenie. To moje koty. Najwyraźniej już zgłodniały. Przecieram wciąż zaspane oczy i odkładam książkę na stolik. Znowu to samo. Byłam tak zmęczona, że zasnęłam na kanapie w salonie czytając książkę. Niechętnie wstaję i idę nakarmić moich przyjaciół. Po nakarmieniu zwierząt jak co rano przyrządzam sobie śniadanie i wypijam gorącą kawę. Następnie wyjmuje leki, które następnie przyjmuje. Mam problemy z przeszłością i dzięki nim normalnie funkcjonuje. Udaję się do pokoju, aby wybrać strój. Zaglądam do szafy, gdzie nie dość że króluje kolor biały i fioletowy, to jeszcze nie znajdziesz tam żadnych spodni. Są tu tylko spódniczki, sukienki i kombinezony. Decyduje się na białą koszulę i białą spódnicę w fioletową kratkę, której długość sięga kolan. Do tego wszystkiego białe zakolanówki i mój długi biały płaszcz gdyż dziś jest zimno. Idę do łazienki gdzie związuje moje białe włosy. Makijażem dokładnie maskuje moje zapadnięte oczy, po czym na moim nosie lądują białe okulary, które podkreślają mój fioletowy kolor oczu. Kiedy jestem już gotowa zabieram ze sobą torbę i udaję się w stronę kawiarni, gdzie umówiłam się na kawę z Mari.


~Mari~

Siedzę  jak zawsze przy swoim biurku popijając ciepłą kawę z mlekiem. Muszę sprawdzić żonę mojego klienta... Czyli kolejny nie ufny mąż. Nie dziwie się, w dzisiejszych czasach mało jest tej "prawdziwej miłości". Sama nazwa wywołuje u mnie śmiech.

Chibada Risa pochodząca z wioski Fudai. Przeprowadziła się do Tokyo w wieku dziewiętnastu lat, gdyż chciała znaleźć tu ciekawą prace. Została bibliotekarką... Bardzo ciekawa praca siedzenie w książkach i wdychanie kurzu z szafek... Nie mówię tu, że nie lubię czytać, lecz ta praca raczej jest... Nudna. No dobra... W wieku dwudziestu dwóch lat znalazła męża... I oto mój klient. Na dzisiejszy dzień żona i matka dwójki dzieci. Radosna rodzinka... Aż się uśmiałam. A więc pierw poobserwuje ją w pracy. Hmm... Zobaczmy kiedy pracuje. Od piętnastej do dwudziestej pierwszej. O świetnie zdarzę na kawę z Ayame. Jest szesnasta pięć a dojdę tam w dziesięć minut. Dobra czas wychodzić. Dopijam kawę. Idę w stronę drzwi wyjściowych i przyglądam się w lustrze. Moje jak zawsze poplątane włosy wchodzą na niebieskie oczy... Tak soczewki. Nie będę łazić z moimi czerwonymi oczami. Ubieram mój ulubiony czarny płaszcz kończący się dopiero na kostkach. Jest świetny w taką pogodę jak dziś. Wychodzę z mieszkania i kieruje się w stronę biblioteki. Po drodze dostaje sms:

Od: Baranek (Ayame)

Do: Lisica (Mari)

Baranek: To co dzisiaj ta kawa?

Ja: Oczywiście Yame-Chan! (~^.^)~

Baranek:  Jestem AYAME... Dobra to o osiemnastej jak zawsze 🙂

Ja: Oki doki Baranku ty mój😀

Baranek: ...

Jestem na miejscu. Wyglądam przez okno i szukam mojego obiektu... O i jest ubrana w czerwony sweter pięknie... Mam podobny. Wchodzę do biblioteki i od razu kieruje się w najbliższy dział. Biorę do rąk książkę... No proszę "Romeo X Juliet" świetnie. To najgorsze co mogło wpaść w moje ręce. Siadam przy stole i ukradkiem zerkam na kobietę, która rozmawia z jakimiś nastolatkami. Jak się nie mylę są to przyjaciele jej dzieci... Musiałam zdobyć informacje także o nich. Przyglądam się jej. Widzę jak się uśmiecha... Uśmiecha się sztucznie. Żenujące. Odchodzi i siada na swoim krześle wyciąga telefon. Esemesuje. Uśmiech przybiera prawdziwą formę...Hm hm ciekawe z kim tak esemesujesz słonko sprawdźmy to. Podchodzę bliżej biorę gazetkę z bliższego stolika udając, że ją przeglądam. Mam nadzieje ze nie przykuwam uwagi... Chociaż z europejskim wyglądem i krwistoczerwonymi włosami... Często wzroki lądują na mnie. Zerkam na obiekt widzę telefon kontakty nazwa "Micia Przyjaciółeczka ❤" Śmieszna nazwa... Ciekawe czemu do niej napisałaś 

"spędźmy tę noc razem kupiłam nową bieliznę dzieci są z przyjaciółmi a on wyjedzą w delegację" 

Nie wytrzymuje wybucham śmiechem... Każdy się na mnie patrzy... Obracam stronę gazetki i zaczynam ponownie się śmiać. Dobra. Wzroki się opuściły. Eh... Oglądam się za obiektem widzę, że ma zmianę... Jest na dworze z wysokim mężczyzną BINGO! No proszę proszę co my tu mamy. Żonatą mamuśkę całującą się z innym mężczyzną niż jej mąż. Sprawa jest już jasna. Teraz trzeba przejrzeć się temu dziwakowi ale nie dziś... Jutro. Zaraz spóźnię się na kawę z Ayame. Szybko wychodzę z biblioteki i kieruje się w stronę najlepszej kawiarni w dzielnicy Ikebukuro. Musze się śpieszyć!

 ~Pov Mari~ 

Wchodzę do kawiarni i wita mnie kelnerka. Zaciekawił mnie jej prawdziwy uśmiech. Często witają fałszywym, a tu taka niespodzianka... Zaczynam szukać wzrokiem Ayame. W końcu ją znajduje. Jak zawsze siedzi blisko okna i wygląda za nie. Wygląda tak uroczo. Czuje ze na mojej twarzy pojawia się miły uśmiech. Podchodzę do niej i daje rękę na jej ramie. Ona wstaje obraca się do mnie. Przytulamy się na przywitanie po czym siadamy na swoje miejsca. Na przeciwko niej jak zawsze na stole stoi jej laptop. Chyba nigdy się z nim nie rozstaje... Maniaczka. Patrze w jej fiołkowe oczy. Widzę w nich małe iskierki, chyba już wiem dlaczego. Znalazła informacje o które prosiłam.

-Nie uwierzysz muszę Ci coś powiedzieć! - podekscytowana zaczyna rozmowę.

-Czekaj. Czyżby chodzi o moją informacje poproszoną Cię dwie minuty temu?

-Tak skąd wiesz? 

-Nie trudno nie zauważyć twoich iskierek szczęścia po nabiciu nowego rekordu. 

-Wiem ale to wspaniałe nieprawdaż? 

-Tak, ale miałaś już krótsze rekordy... 

-No tak, ale ten jest pierwszy jeżeli chodzi o wyszukiwanie osób!

-Przecież ty najczęściej...

 -Wiem wiem ale... Znalazłam szefa czerwonych kapturów!

-Co?!? Ale jak!?!?

 -Właśnie chodzi o to, że żona twojego klienta umawia się właśnie z nim!

-Ayame-chan to niesamowite! 

 -No wiem znalazłam go w dwie minuty!

-Dostane większą pensje! 

-...

-he he he znaczy jestem z ciebie dumna he he he...

 Zaczynam drapać się po karku. Zaraz po tym przyszła kelnerka i zamawiamy swoje pyszne kawy. Po kilku minutach są już one na naszym stoliku. Ja jak zawsze miałam dużą kawę z mlekiem z trzema kostkami cukru, a Ayame czarną kawę z dwoma kostkami. Po dwóch godzinach wkońcu się żegnamy po czym wychodzę z kawiarni kierując się w stronę domu.   

Światło miasta (DRRR!)Where stories live. Discover now