3.

15 1 0
                                    

~Ayame~

 Siadam po cichu na kanapie, poprawiam swoje białe jak moje włosy okulary i chrząkam. Dopiero wtedy mnie zauważają. Shizuo stoi za rogiem kanapy i się przygląda podczas gdy lekarz bada, a potem usztywnia i bandażuje kostkę. 

 - Skończone. Nie wygląda to dobrze. Kostka jest skręcona i nadwyrężona dlatego spuchła i zsiniała. Nie wolno Ci chodzić przez najbliższe dwa dni, bo inaczej może być gorzej. Weź te leki przeciwbólowe i nasmaruj rano i wieczorem kostkę maścią na opuchliznę. Zmieniaj opatrunek dwa razy dziennie. I po tych dwóch dniach mimo to na nią uważaj. 

 - Dobrze. Bardzo Ci dziękuję Shinra. Ile się należy? 

 -Wszystko już załatwiłem z Shizuo. 

 -Oh... Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia

 Potem lekarz wyszedł, a obok mnie usiadł Shizuo i spojrzał na mnie troskliwie. 

 -Spokojnie wszystko jest w porządku - Powiedziałam nie patrząc mu w oczy by nie zobaczył jak bardzo są zapadnięte i zmęczone.

 - Mógłbyś mi przynieść szklankę wody. Potrzebuje jej do połknięcia leków od Shinry 

Już po chwili na stoliku stała szklanka wody. Ja natomiast najpierw wydłubałam dwie tabletki od Shinry, a potem sięgnęłam do torebki po opakowania swoich własnych leków. Kiedy już naszykowałam sobie dawki leków zaczęłam powoli je połykać. To mój rytuał. Mężczyzna patrzył jakby nie dowierzając. Teraz to na pewno będę musiała mu powiedzieć. 

-Jesteś na coś chora? - Na jego słowa uniosłam głowę i odgarnęłam włosy by pokazać mu swoją zmęczona lecz uśmiechnięta twarz. Zdecydowałam że mu powiem. W najgorszym wypadku po prostu uzna mnie za wariatkę.

-Widzisz te leki pomagają mi zachowywać się normalnie i spokojnie. 

-Masz jakieś problemy psychiczne?

 -Będąc w gimnazjum straciłam rodziców i byłam dręczona w szkole. Mimo iż to już przeszłość mam przez to stany lękowe i koszmary. Jednak nawet te leki nie działają na złe sny... Potrafię się obudzić w nocy z krzykiem lub wogóle nie spać. To stąd moje worki pod oczami. Nie zdziwię się jeśli uznasz mnie za dziwadło...- Po mojej wypowiedzi  z moich oczu zaczęły płynąć łzy. A on zrobił coś czego się nie spodziewałam. Wziął moje dłonie w swoje.

-Nie mów, że jesteś dziwadłem, bo wcale tak nie jest. Jesteś wspaniała osoba. Choć dopiero Cię poznałem to tak uważam. Inni ludzie mnie nienawidzą lub się mnie boją, bo jestem uznawany za potwora. Jako człowiek o nadludzkiej sile sieje zniszczenie gdy tylko się zdenerwuje. Jednak ty jako jedyna nie traktujesz mnie tak... I dziękuję Ci za to.


~Mari~

Otwieram moje oczy... Mam takie ciężkie powieki... Rozglądam się po pokoju...

-Are? Gdzie ja jestem? 

-W moim mieszkaniu. Zaskoczona~? - Po usłyszanej tej wypowiedzi spoglądam w stronę z której wydobywa się głos. Widzę smukłą sylwetkę mężczyzny. 

-A ty kto? - pytam zdziwiona.

-Nazywam się Orihara Izaya. Na pewno kojarzysz te imię

Patrze na niego podejrzanie.

-Nie. Nie znam Cię... Czyżbyś... 

Biorę gazetę leżącą akurat na stole i rzucam w stronę ciemnowłosego krzycąc

 - Zboczeniec!

Ponownie rzucam w niego rzeczami które mam pod ręką. Mężczyzna jakimś cudem wszystko omija.

-Aktualnie mam status informatora... Ale dla ciebie mogę to zmienić... - Mówi śmiejąc się jak psychol. Chowam się za sofą.

-Dizzz. Jesteś jednak psycholem. Rozumiem.  

Mężczyzna wybucha jeszcze większym śmiechem.

-A ty panienko? Zdradzisz swoje imię?

-Nie - 

W tej chwili zapada głęboka cisza lecz wkońcu dodaje

-Ale oznajmię Ci. że wychodzę

Biorę wszystkie moje rzeczy i kieruje się w stronę drzwi. Nie wiem dokładnie czy są drzwiami wyjściowymi ale okey...

Kiedyjuż chce wyjść Pan informatorek łapie mnie mocno za rękę. Ja odruchowo obracam się i próbuje walnąć go łokciem w żebro. Ten niestety robi szybki unik. Dobry jest.

-Zostaw mnie pedofilu!

 -Puszczę Cię dopiero gdy zdradzisz swoje imię 

O nie alarm! Pan Izaya chce znać moje imię... Czyli SERIO NIE WIE KIM JESTEM. Jak można nie znać swojej konkurencji?! Dobra będę udawać zwykłą dziewczynę jak od początku planowałam... Czyli dalej nie używam broni. Kurde szkoda ale dobra... 

-Nie podam ci mojego imienia. Nie znam Cię....- Mówię wystraszonym głosem. 

-Naprawdę sądzisz ze jestem pedofilem? Śmieszne. - Mężczyzna puszcza moją rękę i odchodzi ode mnie po czym spogląda na mnie i tajemniczym głosem szepcze

-Dobrze nie będę Cię tu trzymał.

Udało się! Otwieram drzwi i trafiam na korytarz. Czuje jakieś zimno. Cholera jestem jednak pojebana. Nie mam na sobie butów ani mojego płaszcza. Obracam się w stronę Izayi. Ten trzyma w rękach moje rzeczy... Jebana jaszczurka... Tak od teraz będzie jaszczurką. Jest tak samo obrzydliwy. 

-Tego szukasz? - Spokojnie rzuca pytanie w moją stronę. Do tego wszystkiego wysyła do mnie ten swój uśmiecha mówiący "przyjeb mi MOCNO" ale spokojnie... Wysyłam zawstydzone spojrzenie, podchodzę do niego i zabieram moje ciuchy. Od razu je nakładam i szybkim krokiem wychodzę. Zamykam jeszcze za sobą drzwi patrze na Izaye ten się uśmiecha i mówi.

 -Nieźle ci to poszło. Dobrze grasz role Mari-chan~ 

Szybko zamykam mocno drzwi. Cholera jednak mnie zna. Jak mogłam tak nisko go ocenić? Cholera, cholera. Eh spokojnie. Mam nadzieje, że się mnie nie przyczepi... 

Ehhhh "nadzieja" w tej chwili tylko to mi pozostało.


Hejo. Tutaj Jotka i Weronika :D  Mamy nadzieje ze rozdział się podoba. Wiele się zdarzyło co? Nasze bohaterki zapoznały się z tymi dwoma typkami... xD Zobaczymy jak to się potoczy :D

PS: Mam nadzieje ze podoba wam się piosenka. Sama wybierałam hihih/ Weronika 


You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 16, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Światło miasta (DRRR!)Where stories live. Discover now