#1

163 9 1
                                    

Za co świat nas postanowił ukarać? Jaki błąd popełniliśmy? Dlaczego my musimy tu żyć?

Dlaczego muszę myśleć  o takich rzeczach akurat teraz? Właśnie teraz podjechał wóz z zaopatrzeniem, a ja zastanawiam się co takiego złego zrobiłam w swoim życiu.. Oj jest chyba tego za dużo.

Spojrzałam na pojazd, który posiadał wszystko co wystarczy mi na jakieś dwa tygodnie, woźnica spokojnie przemieszczał się po uliczkach. Widziałam jak kieruje się do opustoszałej uliczki, była krótka, więc musiałam szybko zaatakować. Zeskoczyłam z dachu, lecąc w dół użyłam linek, które wbiły się w ścianę budynku. Używając gazu przeleciałam tuż obok jednego z kół wozu naruszając jego część. Od razu poskutkowało to ślizgiem pojazdu i szybkim zatrzymaniem koni przez starszego mężczyznę. Odczepiłam linki i delikatnie postawiłam stopy na ziemi.

-Coś ty narobiła suko?! - zaczął się drzeć - zapłacisz mi za to!

Powoli podeszłam do wozu i zaczęłam wynosić jedzenie oraz leki w nie dużym kartonowym pudełku. Mam nadzieję, że wystarczy na dłuższy czas.

-Czy ty mnie słuchasz? Oddawaj mi to - podszedł do mnie z zamiarem odebrania mojej zdobyczy - zawołam Żandarmerie!

Spojrzałam na niego z pogardą i uderzyłam kolanem w brzuch, po czym już chciałam użyć trójwymiarowego manewru, gdy usłyszałam krzyki żołnierzy.

- Oho trzeba się zbierać - mruknęłam do siebie i nacisnęłam na spust wbijając po raz enty w ścianę linki.

Szybując nad miastem usłyszałam, że nie tylko ja używam gazu, obejrzałam się do tyłu. Żandarmeria była kilkaset metrów dalej, podniosłam kąciki ust delikatnie do góry. Zabawne, za każdym razem mnie gonią, a potem gubią wśród uliczek miasta. Szybko poszybowałam nad jednym z dachów i odczepiłam linki zeskakując w dół. Wylądowałam zgrabnie i popędziłam do domu za rogiem. Szybko zamknęłam drzwi i zadowolona odłożyłam wszystko co udało mi się zdobyć, nawet sporo tego było. Pomknęłam wziąć szybki prysznic i lgnęłam do łóżka.

Obudziłam się z lekkim bólem głowy i od razu ruszyłam do kuchni. Nie jadłam nic dwa dni, byłam strasznie głodna, otworzyłam pudełko i wyjęłam chleb oraz ser. Odkrajałam trzy kromki i zaczęłam jeść siedząc w ciszy na fotelu. Gdy skończyłam założyłam swój sprzęt upewniając się, że wszystkie pasy są zapięte. Ruszyłam w stronę drzwi, delikatnie je pchnęłam i ruszyłam, ale napotkałam przeszkodę, ujrzałam niskiego mężczyznę o brązowo-czarnych włosach i kobaltowych tęczówkach. Spojrzałam na niego z lekkim zdziwieniem niewidocznym w moich oczach. Zdałam sobie sprawę, że też ma przy sobie sprzęt do trójwymiarowego manewru. Szybko podcięłam mu nogi, a on zarył o ziemi przy schodach do domu. Chciałam mu jeszcze przyłożyć w twarz, ale ten szybko się podniósł, lecz moja reakcja była za wolna, kopnął mnie w brzuch posyłając na spotkanie ze ścianą.

-Tsh - spojrzał na mnie jak na idiotkę i szybko podszedł, aby przygwoździć moje nogi, następnie przytrzymał moje ręce - jestem ciekaw co teraz zrobisz.

-Czego chcesz - warknęłam - puszczaj mnie do cholery!

-Widziałem cię jak zaatakowałaś wóz z zaopatrzeniem, gdzie nauczyłaś się tak dobrze używać sprzętu do trójwymiarowego manewru? - spojrzał na mnie z lekkim zainteresowaniem.

-Moja sprawa, jeśli to tyle możesz stąd spierdalać! - wydarłam się mu prosto w twarz.

- Suka - ujrzałam po raz pierwszy zdenerwowanie w jego oczach.

-To nie ja wpierdzielam się komuś do domu - odpowiedziałam, miałam już dosyć, szybko wyrwałam ręce z jego uścisku, który delikatnie osłabił podczas rozmowy i walnęłam go w twarz z pięści - koniec pogadanki.

Cofnął się pod drzwi, stanęłam w pozycji obronnej czekając na jego ruch. Ten szybko do mnie podbiegł i wykonał obrót prawą nogą, uniknęłam ciosu i przywaliłam mu w klatkę piersiową. Lekko się zachwiał, co szybko wykorzystałam podcinając go drugi raz podczas dzisiejszego spotkania. Ponownie spotkał się z podłogą, po czym cicho jęknął. Zawisłam nad nim z obojętnością w oczach, przygniotłam jego kończyny tak jak on wcześniej zrobił to mi.

-I co teraz królewno, wyjdziesz grzecznie z mojego domu, czy mam cię mocniej sprać? - rzekłam z wyższością.

Nie wiedziałam co się stało, gwałtownie podniósł swoje ciało, przywalił mi kolanem w brzuch, a następnie wstał, ja jęknęłam z bólu i leżałam na ziemi zwinięta w kłębek.

-Skoro panna nie chce po dobroci - powiedział unosząc lekko kąciki ust.

Zobaczyłam jak szybko zabiera moje lekarstwa i jedzenie z szafek, następnie podszedł do mnie i uniósł przerzucając moje ciało na swój bark jak worek ziemniaków.

-Czy cię pojebało?! Zostaw mnie! - zaczęłam się wierzgać, on po prostu wyszedł z domu i wbił haczyki w pobliski budynek.

Wyglądało to tak, jakby mój ciężar w żadnym stopniu mu nie przeszkadzał, niby byłam niższa od niego i szczupła, mimo, że sam był karłem, ale nie wyglądał na silną osobę.

-Przestaniesz się wiercić? To nie takie proste używać tego sprzętu i nieść człowieka, chcesz spaść i spotkać się z ziemią? - syknął gdy nie przestawałam się ruszać.

Fakt. Bliskie spotkanie z nią skończyłoby się dla mnie szybkim zgonem, postanowiłam mu już nie utrudniać. Wtem przypomniałam sobie, że mógł być żołnierzem.

-Kim ty jesteś? - powiedziałam spokojnie.

-Racja, zapomniałem się przedstawić, Levi Ackermann - powiedział obojętnie- spokojnie, jestem takim złodziejem jak ty.

-Ayako Masu..

-Wiem jak się nazywasz, wszyscy cię znają, najczęściej używasz sprzętu do trójwymiarowego manewru - przerwał mi cicho.

Zatrzymał się na schodach i w końcu mnie puścił, wcześniej uderzył trzy razy w drzwi do jednego z domów w niezbyt dużej dzielnicy. Od razu walnęłam go w twarz.

-Idiota! Jak mogłeś mi coś takiego zrobić?! - wydarłam się na niego.

W tym momencie otworzyły się drzwi, w których stanęły dwie osoby, trochę wyższa dziewczyna od Levi'a z rudymi włosami z wymalowanym uśmiechem na twarzy. Obok niej stał wysoki blondyn, który patrzył na mnie ze zdziwieniem.

-Co tu robi Masumji?! - powiedział głośno - Czemu ją przyprowadziłeś?

-Sama bym chciała wiedzieć - warknęłam w stronę karła - wytłumaczysz mi o co ci chodzi?

-Chce, żebyś do nas dołączyła, widziałem już kilka twoich akcji, przydasz nam się - odpowiedział bez emocji - rzecz jasna będę cię pilnował, nie jestem w stanie tak szybko zaufać obcej osobie.

-A co to ma niby znaczyć? Ja jakiś przyrząd jestem czy jak? - odpowiedziałam z wściekłością - Świetne masz pomysły!

-Akurat to nie był mój pomysł, tylko Isabel - spojrzał na rudowłosą, która od razu zrobiła się czerwona - stwierdziła, że musi z kim mieć pogadać o babskich sprawach no to wybrałem ciebie, bo przynajmniej coś umiesz.

Spojrzałam na około 20-letnią dziewczynę, mam gadać z takim bachorem?

-Nie ma szans - odpowiedziałam.

-Chodź, pokażę ci gdzie możesz spać - obudził się blondyn - raczej już nie wrócisz o tej porze do domu, tak w ogóle to jestem Farlan Church, a to Isabel Magnolia.

Zdałam sobie sprawę z tego co mówi i przyjęłam to do świadomości wchodząc do środka.

Coś przeczuwam, że tak łatwo mnie nie wypuszczą.






 

Historia AyakoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz