Obudziłam się około szóstej, a na śniadanie można iść dopiero o siódmej. Ruszyłam więc do toalety, aby wykonać wszystkie poranne czynności, gdy wróciłam do pokoju ubrałam mundur i związałam włosy w zwykłego warkocza. Przeglądałam się w lusterku, gdy nagle za sobą usłyszałam huk, spojrzałam na dwupiętrowe łóżko. Na ziemi leżała Isabel z grymasem bólu na twarzy, kiedy to zobaczyłam cicho parsknęłam śmiechem.
-No co? Przecież zawsze się wiercę, nie moja wina, że zajęłaś od razu dolną część! - spojrzała na mnie jakby zaraz miała tupać nóżką, niczym małe dziecko - Ty już jesteś gotowa? Zaczekaj, szybko się ogarnę i pójdziemy razem.
-Ale to, że jesteś niezdarna to już akurat twoja wina - odpowiedziałam spokojnie.
Ta zrobiła tylko naburmuszoną minę po czym poleciała do łazienki z ubraniami. Postanowiłam chwilę poczytać, aby nie czekać bezczynnie. Po 20 minutach rudowłosa stanęła obok mnie, więc ruszyłyśmy w stronę stołówki. Ukradkiem spojrzałyśmy zza rogu na korytarz, gdzie umieszczony jest gabinet dowódcy, tam ujrzałyśmy Farlan'a, który właśnie wchodził do środka.
-Oby mu się udało - rzekła niespokojnie Isabel.
Weszłyśmy razem przez duże drewniane drzwi do jadalni, odebrałyśmy jakąś breje w misce i usiadłyśmy obok Levi'a , który sam jadł przy stoliku w kącie. Wzięłam się za jedzenie, nie był to jakiś rarytas, ale było jadalne.
-Ohayo mili państwo! - krzyknęła energicznie ta cała Hange, a potem ujrzała moje spojrzenie i karzełka - No tak nie do końca mili, za godzinkę macie trening, pamiętajcie o tym, w końcu za dwa dni mamy wyprawę za mury.
-Znowu będziemy rozwalać kukły? - rzekła znudzona dziewczyna siedząca obok mnie.
-To zależy od Flagon'a, jesteście w jego oddziale.
Pewnie walka wręcz, jestem ciekawa na co nam to, mamy bić się pięściami z tytanami? A ten cały nasz dowódca oddziału wcale nie jest zadowolony, że to właśnie pod jego "opieką" wylądowaliśmy. Za każdym razem patrzy na nas jakbyśmy byli największymi złoczyńcami na świecie. Jest trochę wyższy od Farlan'a i ma ciemniejszy odcień blondu.
Odłożyłam naczynie, po czym w trójkę ruszyliśmy do pokoju chłopaków.
-Farlan zaraz powinien tu być - rzekł obojętnie Levi.
-Martwię się o niego! - krzyknęła rudowłosa.
-Nie drzyj tak tej gęby, nie bez powodu akurat on poszedł - odpowiedziałam z irytacją.
Przez jakieś 10 minut siedzieliśmy w ciszy, rzecz jasna Magnolia musiała się wiercić, bo jakżeby inaczej. Spojrzałam na powoli otwierające się drzwi, stanął w nich blondyn.
-Wszystko w porządku?! Masz te dokumenty? - zaczęła go wypytywać.
-Nie ma ich tam, przejrzałem wszystko - odpowiedział z rezygnacją.
-Jesteś pewny? - zapytałam z lekkim niezadowoleniem.
-Taa.. Musi je nosić przy sobie, innej możliwości nie ma.
-W takim razie trzeba zmień plan działania - odezwał się karzełek - gdy wyruszymy na wyprawę za mury wykonamy zadanie i przy okazji zabierzemy dokumenty.
-Będziemy musieli zapamiętać drogę powrotną, bo z nimi już nie wrócimy, musimy jakoś sami tam dotrzeć - rzekłam spokojnie.
-Ta, a teraz zbierajcie się na trening, żeby niczego nie podejrzewali - powiedział Levi.
Ja i Isabel byłyśmy gotowe, więc czekałyśmy za drzwiami, aż oni się ubiorą. Nie musiałyśmy zakładać pasów oraz sprzętu do trójwymiarowego manewru, w końcu dziś raczej będzie walka wręcz.
Gdy byliśmy pewni, że wszystko jest na swoim miejscu ruszyliśmy na dziedziniec. Zobaczyłam Flagon'a, który po dość długiej rozgrzewce kazał nam wziąć drewniane sztylety i dobrał nas w pary. Ja miałam okazję walczyć wpierw z Farlan'em.
-Powodzenia Ayo - powiedział pewnie.
-Wzajemnie - mruknęłam w odpowiedzi.
Chłopak ruszył w moją stronę, on był bandytą, więc posiadał broń, ja jako "bezbronna" osoba miałam jakoś mu go wytrącić. Postanowił zaatakować mnie w brzuch, ja spokojnie stałam i gdy był wystarczająco blisko uchyliłam się, po czym podcięłam mu nogi. Jak tylko uderzył o ziemię szybko go przygwoździłam swoim ciałem, a następnie odebrałam z jego ręki sztylet.
-Masumji! - krzyknął dowódca naszego oddziału, po czym rzucił w moją stronę sztylet - Jesteś bandytą.
Podniosłam delikatnie kąciki ust, w końcu mu pokaże, że powinien nas szanować. Pobiegłam w jego stronę i wolną ręką wymierzyłam cios w brzuch. Szczerze zdziwiło mnie to, gdy ją złapał obiema górnymi kończynami. Nie zastanawiając się długo kopnęłam go nogą, a on pociągnął mnie za sobą. Wylądowałam bokiem na ziemi, ale szybko rzuciłam się w jego stronę, aby go przytrzymać oraz przyłożyć nóż do szyi.
-Starczy - warknął widocznie poddenerwowany.
Ja tylko spokojnie wstałam, otrzepałam ubranie z kurzu i czekałam, aż inni skończą swoje pojedynki. Później wszyscy ruszyliśmy do swoich pokoi.
-Ale to boliii - zaczęła jęczeć Isabel.
-Co ci się znowu dzieje? - spytałam niechętnie.
-Walczyłam z Levi'm, a on przyłożył mi kolanem w brzuch - odpowiedziała z grymasem bólu.
Stwierdziłam, że nie będę jej pocieszać, w końcu ból kiedyś minie. Ogarnęłam się i poszłam na stołówkę, zaraz miał być podany obiad. Usiadłam obok chłopaków po czym zaczęłam konsumować.
-Mogłaś być trochę bardziej delikatna - rzekł Farlan w moją stronę - od tego uderzenia o ziemię cholernie boli mnie głowa.
-Kolejny - mruknęłam oraz przewróciłam oczami i zwróciłam wzrok na Levi'a - Isabel też narzeka, że za mocno od ciebie dostała, jeśli tak będzie cały dzień, zamieniamy się pokojami.
-Nie ma mowy, wystarczy mi on od narzekania - wskazał na blondyna.
-Traktujecie mnie jak dziecko - powiedziała rudowłosa przysiadając się do stolika.
-Bo nim jesteś - odpowiedział Farlan oraz zmierzwił jej włosy.
Dziewczyna mruknęła coś jeszcze do siebie nie zrozumiale, a resztę obiadu zjedliśmy w przyjemnej ciszy.
*Następnego dnia*
Jest już osiemnasta, właśnie mamy mieć jakieś praktyki. W czwórkę weszliśmy do dosyć dużej sali, w końcu był tu prawie cały korpus i usiedliśmy na krzesłach słuchając co ma Erwin nam do powiedzenia.
-Chciałbym wam wytłumaczyć znaczenie kolorów flar, których będziemy używać podczas misji za mury. Czerwona zwyczajny tytan, czarna odmieniec, zielona zmiana kierunku, niebieska rozkaz odwrotu, żółta zakończenie misji powodzeniem lub niepowodzeniem.
-Jeszcze akustyczna - powiedziała Hange - wydaje piskliwy dźwięk, tytani powinni być po jej wystrzeleniu zdekoncentrowani, ale taką będziecie mieć jedną na cały oddział.
-Czy wszystko zrozumiano? - rzekł Smith.
-Hai!- ryknęliśmy wszyscy chórem i zasalutowaliśmy.
Później rozeszliśmy się do pokoi, byłam już lekko zmęczona. Jutro ostatni dzień na przygotowanie całego korpusu na wyjazd poza mury, trening będzie cięższy, a w zamku zapewne zapanuje chaos, aby wszystko dopiąć na ostatni guzik. Wolałam być wypoczęta, więc szybko przebrałam się w piżamę i zasnęłam słysząc ciche pomrukiwanie Isabel.
CZYTASZ
Historia Ayako
FanfictionŻycie w podziemiach nie należy do najlepszych. Jest ciężkie i przerażające, ale czy ktoś chce nam pomóc? Czy cokolwiek może się zmienić?.. Świat 26-letniej Ayako Masumji. Dziewczyna mieszkająca pod pokrywą ziemi, zwalcza problemy na swój sposób, al...