#6

89 10 3
                                    

Właśnie zajmowałam się swoim koniem, za chwilę wyruszamy na wyprawę. Widziałam zestresowanych zwiadowców biegających po dziedzińcu, większość była gotowa. Gdy wszyscy siedzieli na koniach mogliśmy wyruszać pod bramę. W tłumie ludzi widziałam parę dzieciaków, na chwilę zwróciłam uwagę na chłopca na oko 10-letniego i dziewczynkę z czerwonym szalikiem. Jej przyjaciel patrzył na nas z zachwytem. Ludzie krzyczeli różne zdania lub pojedyncze słowa typu "Powodzenia!", " Skopcie tyłki tytanom ode mnie!". Podjechaliśmy pod bramę, dowódca krzyknął coś o rozpoczęciu kolejnej wyprawy, a następnie ruszyliśmy.

Na moment blask słońca oślepił moje oczy, kiedy się przyzwyczaiłam do jasności zobaczyłam zielone polany i kilka wysokich drzew. Niebo było ozdobione przez bielusieńkie chmury, a słońce przyjemnie grzało, rozprowadzając kolorowe promienie po polanach.

-To niesamowite! - krzyknęła Isabel z zachwytem i wielkim uśmiechem na twarzy.
-Pięknie - rzekł Farlan.
-Nie najgorszy widok - mruknął Levi, w jego oczach można było zobaczyć cień ekscytacji.
Ja tylko coś tam szepnęłam, że zgadzam się z tym, co mówią. Wszyscy jechaliśmy obok siebie oglądając otaczający nas krajobraz.

-To nie jest wycieczka! - krzyknęła jakaś brunetka wyrywając nas z transu - W każdej chwili mogą pojawić się tytani, a ta wasza pewność siebie pryśnie w sekundę.

To prawda, ale czy są tak straszni? Chętnie się przekonam co do tego. Postanowiłam skupić swój umysł na jeździe, jednak po chwili usłyszałam krzyki.

- Za nami trzy tytany! Szczęścio, siedmio i dziesięcio metrowce!

- Przed nami dwa dwunastometrowe! - usłyszałam kolejne informacje.

-Przygotować się do walki! - krzyknął Smith.

Zobaczyłam jak czterech żołnierzy atakuje dwóch tytanów znajdujących się przed nami. Nagle jeden centralnie wpadł w paszcze potwora, od razu zostając zjedzonym. Nasz dowódca oddziału zabił jednego, a dwóch innych wykończyło następnego.

Nagle coś mignęło mi przed oczami, zawróciłam konia i zobaczyłam Levi'a, pędził w stronę przeciwników na tyłach. Ruszyłam za nim uprzednio słysząc od Flagon'a jak krzyczy "samobójcy", mężczyzna wybił się do góry, a następnie zabił dziesięciometrowca. Postanowiłam nie czekać bezczynnie, użyłam linek, które wbiłam w kark siedmiometrowego potwora, po czym przecięłam go mieczami. Odwróciłam głowę w stronę ostatniego tytana, Farlan wraz z rudowłosą zaatakowali go, nagle tytan złapał Isabel. Już miałam jej pomóc, obok stał Levi i widziałam, że ma podobny zamiar, ale dziewczyna przebiła mu palce, przez co ją wypuścił. Church w tym momencie przeciął jego kark, a stwór padł na ziemię.

-Widzisz braciszku - krzyknęła szczęśliwa rudowłosa do Levi'ego - zabiliśmy tytana!

-Widzę - mruknął z lekkim zaskoczeniem.

-Faktycznie dobrze wam poszło, ale zużyliście za dużo gazu - odwróciłam się do Erwin'a, który stał za nami - podczas wyprawy musicie go bardziej oszczędzać.

Farlan już z wyraźną złością ruszył w stronę dowódcy, ale Ackermann zatrzymał go ręką.

-Chcesz, żebym cenił sobie bardziej ekwipunek niż życie przyjaciół? - rzekł wyraźnie podirytowany, a następnie wsiadł na konia i odjechał, uczyniłam to samo.

Zaczęło zbierać się na deszcz, po paru minutach stwierdziłam, że nic nie widać, lało okropnie, do tego gruba warstwa mgły, ograniczało to całkowicie widoczność. Przez cały czas jechaliśmy obok siebie w czwórkę.

-Zabijemy Smith'a teraz - powiedział nagle Levi - to idealny moment.

-Więc jednak chcemy to zrobić? - rzekła Isabel.

Historia AyakoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz