[oczami mamy]
Jest 25 lipca 1999 roku. Śliczne, ciepłe lato. Przed chwilą urodziło się moje słoneczko. Po lewej stronie stoi mój kochany Janek, a po prawej lekarz. Byłam szczęśliwa. Nareszcie mam swoją córeczkę, której nikt mi nie odbierze. Nie mogę doczekać się powrotu i pokazania córeczce domu i przedstawienia rodzinie naszej malutkiej.
-Zaraz przyjdę zabrać państwa córkę na badania.- powiedział lekarz po czym wyszedł.
-Strasznie się cieszę.- powiedziałam do męża. -Ja też.- odpowiedział po czym podszedł bliżej i przytulił mnie i nasze słoneczko.+tydzień później+
Zabraliśmy dziewczynkę do domu w Gdyni. Janek poszedł załatwić papiery dotyczące imienia i takie tam. Wspólnie wybraliśmy, że będzie miała na imię Natalia. Od zawsze podobało mi się to imię i nawet chciałam sobie zmienić imię na Natalia, ale uznałam, ze wolę tak nazwać swój skarb. Na drugie imię daliśmy jej Alexandra. Janek miał też ustalić kiedy będą chrzciny. w tym czasie przyjechała do mnie dobra znajoma pani Zimmermann. Przyszła razem z małym Adamem który miał już roczek. Bardzo mnie wspierała mama Adama. Przyjaźniłyśmy się.
+trzy lata później+
Codziennie odwiedzała mnie mama Adama razem z nim. Natalia chyba polubiła Adama. Natalia ma trzy, a Adam ma cztery lata. Razem a przyjaciółką oglądałyśmy jak cudownie bawią się nasze dzieci. Niestety musiałyśmy im przerwać zabawę w berka.
-Dzieci chodźcie na obiad!- zawołałam Natalie i Adama. Posadziłyśmy dzieci i dałyśmy im jeść.
-Natalia am am-powiedziałam szeroko otwierając buzie by ona zaczęła jeść. Popatrzyła się na mnie jak na przerwanego przytulaka w sklepie.
[oczami Natalii]
Co ona robi? Robi policzki jak wiewiórka. Pomyślałam i zaczęłam się śmiać. Tak dobrze się bawiłam, że włożyłam rękę w miskę zupy. Wszyscy zaczęli się śmiać. A przecież mieliśmy jeść obiad.
+25 lipca 2004+
Moje urodzinki. Nie mogłam doczekać się imprezy urodzinowej. Będzie na niej cała rodzina i Adam z mamą. Bardzo lubię Adama to jest mój prawdziwy przyjaciel. Wszyscy przyjechali. Wszystko było gotowe. Wnosili tort z napisem Natalia 5 lat.
-Sto lat, Sto lat.-wszyscy śpiewali.
Po skończonej piosence kazali mi zdmuchnąć świeczki, ale przed tym wypowiedzieć życzenie. Moje życzenie było takie, żeby nigdy Adam nie wyjeżdżał, był przy mnie i był moim przyjacielem już zawsze. Zdmuchnęłam świeczki. Cieszyłam się. Chciałam powiedzieć mamie o czym rozmawialiśmy z Adamem. Mama była w kuchni. Podeszłam do drzwi i usłyszałam rozmowę mojej mamy z mamą Adama.
-Nie wiem jak to powiemy dzieciom, że ja, Adam i Dominika przeprowadzamy się do Elbląga.- powiedziała mama Adama.
Wydaje mi się, że byłam mądrym dzieckiem bo od razu wiedziałam o co chodzi. Rozpłakałam się i pobiegłam do lasku obok domu. Usiadłam opierając się do wielkie drzewo. Chciałam żeby Adam był przy mnie, a mam tylko pięć lat. Zastanawiałam się po co mam żyć bez niego.Dzięki za przeczytanie początku
Tej książki
Jak coś to jest moja pierwsza książka i pierwsza część
W tej części jest dużo słow
Dokładnie 482 słów
Liczę na to, że ta książka wam się spodoba :)
MIŁEGO CZYTANIA :)

CZYTASZ
Live is Brutal //NARUCIAK
FanfictionHistoria dziewczyny o imieniu Natalia opowiadająca jej życie od początku do końca. Spotkała w nim wielu ludzi, ale w tym jednego który był kimś jej bardzo potrzebnym, a był nim...