Rozdział 4

92 6 2
                                    

#W poprzednim rozdziale:#
Miałyśmy wychodzić lecz nagle usłyszałyśmy ciche proszę czekać. Odwróciłyśmy się.
[Oczami mamy]
Czekałyśmy chwilę na Panią, która wyszła coś załatwić. Może to jest związane z naszymi dziećmi. Miałam taką nadzieję. Po kilku minutach przyszła dyrektorka i oznajmiła, że zgadza się na to, aby nasze dzieci były w tej samej klasie. Strasznie się cieszyłam i nie mogłam doczekać się reakcji naszych dzieci. Podziekowałyśmy i poszłyśmy na salę na, której miało odbyć się rozpoczęcie roku szkolnego. Po chwili na środku pojawiła się dyrekcja i rozpoczęła rok szkolny. Następnie Pani wczytywała kto do jakiej klasy idzie. Nasze dzieci chodzą do klasy 1C. Wszyscy poszliśmy do klasy, gdzie dzieci dostały plany zajęć. Po skończonym rozpoczęciu, poszliśmy na lody. Później poszliśmy do naszego domu i ja rozmawiałam z Ewą, a Natalcia z Adasiem bawili się. Po godzinie, Ewa i Adaś, poszli do swojego domu, a ja z Natalią zostaliśmy i rozmawiałyśmy. Spakowałam Natalie na jutro do szkoły i wybrałam jej strój. Ustaliłyśmy, że jutro po szkole pojedziemy do sklepu. Kupimy sobie kilka ubrań.
-Mamo!-krzyknęła Natalia.
Poszłam do niej i zobaczyłam jak jej krwawi ręka.
-Co się stało?- zapytałam zakładając opatrunek.
Odpowiadała przez płacz, więc nic nie dało się zrozumieć. Przytuliłam malutką i powiedziałam, żeby szykowała się do spania.
[Oczami Natalii]
Chciałam wyciąć serduszko dla mamy, a nagle upadły mi nożyczki. Chciałam je podnieść, a zamiast tego przeciełam sobie lekko rękę. Od razu zawołałam mamę. Ona przyszła i jak mnie zobaczyła to się zapytała co się stało w trakcie opatrywania mojej ręki. Ja płakałam i nic nie dało zrozumieć się z tego co mówiłam. Mama mnie przytuliła i powiedziała, żebym szykowała się do spania. Jutro idę do szkoły z Adasiem. A po szkole jadę z mamą na zakupy. Jutro będzie super. Przestałam się w koszulę nocną, wzięłam misia i poszłam spać.

*Idę lasem. Jestem sama. Obok nie ma nikogo. Nagle usłyszałam szelest w krzakach. To były osoby z mojej klasy. Śmiały się ze mnie. Adam zawsze mi pomagał, ale odkąd go nie ma w Gdyni cały czas się ze mnie śmieją, a ja nie mam co z tym zrobić. Jestem sama. Oni mnie nie lubią. Po co tutaj jestem?*

Obudził mnie budzik. Dzisiaj pierwszy dzień szkoły nie licząc rozpoczęcia. Ubiorę jeansy i niebieską bluzkę z napisem. Mama mi mówiła, że jest tam napisane "słodka jak cukierek". Bardzo ją lubię. Mama mi mówiła, że ta bluzka bardziej pasuje do spódnic, ale ja ich po prostu nienawidzę. Do tego założyłam moje czarne trampki. Poszłam na dół zjeść śniadanie, czyli naleśniki z Nutellą i truskawkami. Moje ulubione naleśniki.
Czekamy już 10 minut na Adasia i jego mamę. A ich nadal nie ma. Smutno mi się zrobiło.
-Natalcia, może już chodźmy. Ja Ciebie odprowadzę, bo to nie ma sensu tak czekać. Oni pewnie już poszli. Chodź idziemy.- powiedziała moja mama.
-Ja bez Adasia nigdzie nie idę.- odpowiedziałam i poszłam po mój plecak.
Mój plecak jest czarny we białe ślaczki. Jest śliczny. Na rękę założyłam bransoletkę od Adasia. Jest ona pleciona z czarnego sznurka z złotym serduszkiem na środku z napisem "Adaś+Natisia". Jest zaciskania wiec będę mogła ją długo nosić.
Zeszłam na dół z plecakiem i włożyłam do niego niebieską sniadaniówkę. Poszłam do wyjścia i zobaczyłam Adasia rozmawiajaceko z naszymi mamami. Pobiegłam do Adasia i go przytuliłam. Poszliśmy do szkoły. W szkole poszliśmy do szatni. Spotkaliśmy tam osoby z naszej klasy. Nie zwróciliśmy na nich uwagi i szliśmy dalej. Przebraliśmy buty i poszłyśmy do klasy rozmawiając co jedliśmy na śniadanie. Tak nasze rozmowy są takie... dziwne. Podeszła do nas na korytarzu jakaś dziewczynka. Powiedziała, ze nazywa się Paulina. Przedstawiliśmy się jej. Ona powiedziała, żeby on dołączył do ich grupy klasowej. Ja zapytałam się czy też mogę. Ona powiedziała, że się zastanowi. Adaś podszedł do mnie i powiedział na ucho, że zaraz przyjdzie. Kiwnełam głową, a on poszedł. Gdy zobaczyłam jak ona go lapie za rękę jak najlepszego przyjaciela to się zdenerwowałam. Zobaczyłam, że Adaś wyrwał jej swoją rękę.
[Oczami Adama]
Poszłem z tą dziewczyną. Chciałem zostać z Natalią, ale uznałem, że muszę poznać kogoś nowego. Tylko czemu nie chciała tutaj Natalii? Nie wiem, ale się dowiem. Doszliśmy do jakiejś dużej grupy.
-No. Więc wybrałam osobę którą będziemy gnębić tak jak mnie w przedszkolu.- powiedziała ta dziewczyna co mnie tu zabrała.
-O co tu chodzi?- zapytałem.
-A no tak Ty nic nie wiesz.- odpowiedziała.-No więc tak. W przedszkolu cała grupa mnie gnębiła. Ja nie chciałam tego. Ale oni cały czas to robili. Od tego czasu ja też wybieram sobie jedną taką osobę. Nią będzie ta twoja koleżaneczka Natalia. Tak? Tak ona miała? A w sumie nie ważne. A więc powiedz nam coś o niej. Coś co możemy użyć przeciwko niej samej.
Ja nic nie powiedziałem tylko pobiegłem do Natalii. Ale jej tam nie było. Zacząłem jej szukać. Nagle usłyszałem krzyki mojego imienia za mną. Zatrzymałem się licząc, ze to ona chociaż to nie był jej głos. Nie myliłem się. To nie był jej głos bo to nie była ona.
-Gdzie uciekasz?- zapytała Paulina.
-Szukam Natalii! Widzieliście ją?- zapytałem z nadzieją.
-O nasza mała księżniczka uciekła. Pewnie teraz płacze w kącie. I Ty takiego kogoś lubisz? Ha! Śmieszne! Długo się tak nad nią litujesz?- gadała, a ja machnąłem ręka i biegłym dalej jej szukać. Nagle zadzwonił dzwonek. Wszyscy weszli do sal więc było cicho. Nagle usłyszałem płacz. To nie byl zwykły płacz tylko płacz mojej przyjaciółki. Pobiegłem za nim i znalazłem ją. Przytuliłem ją mocno. Ona mnie też.
-Co się stało?- zapytałem.
Głośno sapnęła.
[Oczami Natalii]
Nie wiem czy mu to powiedzieć. No ale dobra... powiem.
-No bo...- zawachałam sie- Ty i ta dziewczyna poszliście. Ja postanowiłam pójść za wami. Stanęłam za ścianą i podsłuchałam. Wiem, że tak nie ładnie, ale stało się. Słyszałam jak ona mówi, ze wybrała mnie jako dziewczynę do dreczenia.
-Ja na to nie pozwolę.- powiedział.- Chodź pójdziemy do klasy i powiemy to Pani.
-Co to da?- zapytałam- Oni będą dla mnie jeszcze gorsi. A jak się wyprowadzisz? To co wtedy? Oni mi nie odpuszczą.
-Masz rację. Ale i tak musimy iść na lekcję.- powiedział.
-No tak. Chodźmy.- powiedziałam i pociagnełam go za rękę do klasy. Weszliśmy i przeprosiliśmy za spóźnienie. Pani była bardzo zła.
-...!- krzyknęła.

^-^<^-^>^-^<^-^>^-^<^-^>^-^<^-^>^-^<^
Hejoooooooooooooooo!
Co tam? Jak wam się podoba to dajcie gwiazdkę w górę. XD. Dobra. Słów jest 1050. Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał.
Do następnego! Cześć!

Live is Brutal //NARUCIAKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz