Gdy śmiertelnie chory dziewiętnastolatek w śnie dostaje ofertę, by dalej żyć, od razu z niej korzysta, jednak, na jego nieszczęście, z przyjściem poranka, zapomina jaką cenę musi za to zapłacić.
Stałem na przystanku, na którym umówiłem się z Mirą. Czułem zżerający mnie stres. Mimo że umówiliśmy się na czternastą, byłem tam już godzinę wcześniej. Nie lubiłem się spóźniać, z resztą wypada zrobić dobre wrażenie.
Spojrzałem na zegarek. Już niedługo ją zobaczę. Coraz bliżej. Cały czas, który spędziłem opierając się o stojący za mną murek rozmyślałem o przebiegu dzisiejszego spotkania. O tym jaka jest. Czy to, jaka zdawała się być w internecie nie było tylko pozorami. W rzeczywistości może okazać się zupełnie inna. Zdjęcia, które mi podsyłała, także mogły być fałszywe.
Telefon, który nagle zaczął wibrować w mojej kieszeni szybko zakończył moje małe rozmyślania. To Mira.
- Halo..? - spytałem dość niepewnie, jednak z dozą ekscytacji. Nigdy przedtem nie rozmawiałem z nią telefonicznie.
- Matt? - miała delikatny, aksamitny głos. Dokładnie taki, jakiego się po niej spodziewałem. - Ja już jestem w parku, czekasz na mnie, czy dopiero idziesz?
- Czekam. - powiedziałem z lekką paniką. Park był na przeciwko przystanku, na którym stałem. Nerwowo zacząłem się po nim rozglądać w nadziei, iż wyłowię ją wzrokiem. - Podejść do Ciebie, czy...
- Nie! Coś ty, jeszcze się miniemy i co wtedy?
- Okej, więc nadal czekam. - ponownie oparłem się o murek, od którego dopiero co się oderwałem.
Na chwilę nastała Cisza. Zapewne przez to, że oboje staraliśmy się wyłapać swoje sylwetki między drzewami.
- Widzę Cię! - niemal krzyknęła radosnym tonem, by następnie się rozłączyć.
Odsunąłem się od ceglanej ściany i podszedłem do samego krawężnika, rozglądając się niepewnie na wszystkie strony. Może i ona mnie widziała, jednak ja jej nie. Chwilę zajęło mi dostrzeżenie jej sylwetki na przeciwległym krańcu parku. Szła w moim kierunku. Już po drugiej stronie ulicy. Uśmiechnęła się do mnie, a ja odwzajemniłem gest.
Dziewczyna, w przeciwieństwie do mnie, była ubrana, w moim odczuciu, aż zanadto. Szalik zakrywał jej pół twarzy, gdy uśmiechnęła się, zobaczyłem to jedynie w kącikach jej oczu, a rękawiczki zdawały się utrudniać jej ruchy dłońmi. Przez chwilę zastanawiałem się jak wybrała mój numer.
- Hej. - zagadała, będąc już obok. - Cieszę się, że wreszcie możemy się zobaczyć nie tylko na zdjęciach. - Jej głos zdawał się być tak radosny mówiąc te słowa, że aż rozgrzewał moje serce w ten zimny dzień.
- Ja również. - nagle poczułem ciarki i napływ strachu. On tu jest. Podniosłem wzrok i zacząłem się nerwowo rozglądać, aż nie wyłapałem go wzrokiem. Stał pod drzewem, tam skąd przyszła Mira. Jego szeroki uśmiech przyprawiał mnie o dreszcze.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
- Matt..? - Mira widząc moje zachowanie wyraźnie się zaniepokoiła. No tak, nagle urwałem rozmowę i zacząłem z przerażeniem wpatrywać się w coś, co tylko ja widziałem. To brzmi jak jakaś choroba psychiczna. - W - Wszystko okej..? - spojrzała na mnie z cieniem strachu.