*Wiktor POV*
Zostało mi tylko dziesięć dni, aby wymyślić, o co chodzi z tym cholernym jajem. Każdego dnia od czasu, kiedy zdobyłem tę złotą podpowiedź, nasz dyrektor i mentor w jednym przyciskał mnie do działania. Bez przerwy pytał, czy już coś mam, czy zdołałem już do czegoś dojść. Przygnębiało mnie to. Dodatkowo każdy z mojej szkoły, gdy tylko mnie mijał, klepał ręką moje plecy i życzył powodzenia. Przez to nie dało się myśleć o niczym innym niż o kolejnym zadaniu, które nieubłagalnie się zbliżało. Jedynie spotkania z Hermioną i te rzadsze z Mayą dawały mi chwilę wytchnienia.
Wstałem wcześnie, w sumie, jak na co dzień; pozwalało mi to na poranny trening. Co prawda nie miałem tu takich dobrych warunków jak w Durmstrangu, ale godzina pływania w pobliskim jeziorze i siłowe ćwiczenia wokół tegoż właśnie zbiornika wody także spełniały swoje zadania. Udawało mi się utrzymać formę.
Dzisiaj również miałem zacząć od pływania, więc udałem się na pokład. Niestety, stety natrafiłem tam na dyrektora Karkarowa, który, gdy tylko mnie zauważył, zaczął ten swój wykład na temat tego, że muszę być gotowy na wszystko... Kiedy spostrzegł, że nie do końca go słucham, umilkł. Spojrzałem na niego.- Przynieś mi to złote jajo, Wiktorze - powiedział po chwili niezwykle spokojnym, ale jednocześnie nie znającym sprzeciwu głosem. Nie miałem pojęcia, o co chodzi. - Natychmiast. - dodał ostrzej, kiedy nijak zareagowałem na jego słowa. I co miałem zrobić? Poszedłem. Wróciłem po kilku minutach. - Dawaj to - niemal wyszarpnął mi jajo z rąk. - Zacznij słuchać moich dobrych rad, synu i zacznij działać. - warknął, po czym bezceremonialnie wyrzucił złotą wskazówkę za burtę.
Nie było czasu na odpyskowanie (czego nas kategorycznie oduczano)... Wskoczyłem na główkę prosto w miejsce, gdzie przed chwilą zniknęło jajo. Mknąłem za jego śladem najszybciej, jak potrafiłem. Wymachiwałem rękoma na oślep, byleby jakoś dosięgnąć jaja. Kiedy myślałem, że już mi się to udało, okazało się, że pociągnąłem jedynie za, tak jakby, zawleczkę. Stało się wtedy coś nieprawdopodobnego; z jaja poczęła wydobywać się piękna, hipnotyzująca melodia, zupełnie przeciwna do tego skrzeku, który słyszałem za każdym razem, gdy otwierałem złote jajo na powierzchni.- Co do chol... - "no tak, jestem pod wodą" przypomniałem sobie, nie dokończając zdania, gdyż całą buzię wypełniła mi woda. Instynktownie pomknąłem ku powierzchni jeziora, aby złapać powietrza, którego potrzebowałem teraz jak nigdy wcześniej. Gdy tylko wynurzyłem głowę, zaczerpnąłem sporą porcję powietrza i począłem zastanawiać się, dzięki czemu mógłbym wytrzymać w wodzie trochę dużej, aby ogarnąć tę dziwną sytuację z podpowiedzią do drugiego zadania. Myśl, Krum, myśl! Totalna pustka w głowie...
- Nad czym tak myślisz, bułgarski byczku? - ktoś przerwał moje wewnętrzne przemyślenia, udając głos jednej z tych idiotek z Hogwartu, co latały za mną niemal na każdym kroku. Spojrzałem w górę w kierunku statku.
- Greve? - zapytałem, nie będąc pewnym, czy dobrze widzę, przez rażące mnie poranne słońce.
- No a jak. Odpowiesz mi, co Ty tam kombinujesz?
- Jeśli Ty powiesz mi, w jaki sposób mogę wytrzymać pod wodą dłużej niż kilka minut. - odpowiedziałem ponuro, nawet nie licząc, że Stellan mi odpowie coś pożytecznego.
- A co, wolałabyś być rybką niż byczkiem? - zapytał żartobliwie. Kiedy to powiedział, olśniło mnie. "Rybką"! Wystarczy, że będę rybą, a do tego wystarczy znajomość transmutacji!
- Dzięki! - krzyknąłem do kolegi, po czym wyrwałem różdżkę, którą przywiązałem sobie do łydki, gdy tylko postanowiłem pójść popływać. Stellan coś jeszcze do mnie wołał, ale już go nie słuchałem. Skupiałem się nad tym, aby przetransmutować się w jakąś rybę. "Rekin byłby odpowiedni" pomyślałem i po chwili koncentracji udało mi się przetransmutować część ciała w cielsko rekina. Niestety nie wiedziałem, jak wyglądam, ale nie było czasu się nad tym zastanawiać. Panicznie potrzebowałem wody. Zanurzyłem się, płynąc w stronę jaja. Teraz już dokładnie mogłem usłyszeć (choć to wydawało mi się dziwne, przecież ryby nie mają uszu, prawda?), co wydobywa się z otwartego jaja:
CZYTASZ
Heavy // with Draco Malfoy
FanficMaya Trevelyn, czarownica czystej krwi rozpoczyna swoją niezapomnianą i intrygującą przygodę w Hogwarcie. Pozna wielu nowych ludzi; tych z którymi się zaprzyjaźni, ale też tych, z którymi będzie w wiecznym konflikcie. Hogwart to niby tylko kolejna...