<5>

2.7K 201 18
                                    

Wymieniłam z Mią zdziwione spojrzenie i poszłam za nim. Nie, nie poszłam, tylko zostałam brutalnie zaciągnięta.

- Co ty odwalasz?! - wyrwałam rękę, gdy jego uścisk stał się bolesny.
Chłopak spojrzał na mnie lekko zakłopotany i milczał przez chwilę.

- Yyy... Oddaj mi moją bluzę -powiedział szybko, jakby te słowa paliły go w gardło. Westchnęłam i miałam ochotę go kopnąć.

- Ty naprawdę jesteś niedorozwinięty. Nie mam jej.
- Jak to nie masz? Dobra, nieważne. - powiedział i sobie poszedł.
Tak po prostu.

Uniosłam ręce w górę.
Czy jego ktokolwiek kiedykolwiek zrozumie?
Co to miało być?
Idiota.
Kręcąc głową wróciłam do przyjaciółki, która stała pod ścianą czytając książkę. Gdy tylko mnie zauważyła, otworzyła szeroko oczy i zamknęła powieść.

- Jess, co to było?
Machnęłam ręką i oparłam się tuż obok.
- Coraz bardziej zdaje mi się , że ten facet ma coś z głową.
Dziewczyna się zaśmiała.

- A ty wcale nie jesteś lepsza, może powiedziała byś mi w końcu, co cię łączy z Mike'm - szturchnęłam ją ramieniem, zabawnie ruszając brwiami.

-Yyy... To nie jest to co myślisz. My się tylko kumplujemy- powiedziała z zawstydzeniem, na co przewróciłam oczami.
- Taaa, kumplujemy? Te wszystkie spojrzenia na siebie, przytulasy i twoje rumieńce zawsze gdy go widzisz, tak zachowywują się kumple? Nie oszukasz mnie skarbie -powiedziałam wesoło i naszą rozmowę przerwał dzwonek. Dziś mieliśmy tylko trzy lekcje, ponieważ w szkole miała odbyć się jakaś ważna kontrola i szkoła musiała być pusta. Mia wydęła policzki i powiedziała naburmuszona:

- Mamy wf, więc zamiast ripostować po prostu rzucę w ciebie kozłem! -
Zaśmiałam się głośno i razem ruszyłyśmy na salę.
Po przebraniu się w stroje do ćwiczeń i wejściu na parkiet, okazało się, że dziś mamy łączone zajęcia z chłopakami. Od Mii dowiedziałam się, że często tak jest.

Stoczyliśmy nierówną walkę w kwestii wyboru gry i skończyło się na tym, że nauczyciel zadecydował, a co takiego wybrał?
Koszykówkę!

Do reszty chyba zwariował! Nie mamy z nimi szans! Wieżowce od siedmiu boleści!
Zaczęła się gra. Bez trudu nas omijali, śmiejąc się do rozpuku, jednak gdy w końcu zrozumiałam w jaki sposób mają rozplanowane podania, gra wydała się banalnie prosta.

W momencie, gdy Sarah podała mi piłkę, ominęłam kilku chłopaków co biorąc pod uwagę moją zwinność i wzrost, było proste. Tuż pod koszem, zrozumiałam, że to wcale nie jest takie łatwe.

Trafię czy nie?

Podskoczyłam i rzuciłam piłką. Gwizdek i śmiechy dziewczyn. Trafiłam!

Cieszyły się jak małe dzieci, którym pozwolono zjeść kolejnego cukierka. Ja w sumie też.
Oczywiście wciąż przegrywałyśmy, jednak gra stała się jakby przyjemniejsza. Czułam na sobie wzrok Briana, jednak nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Przeszłam na swoją połowę.

Zaczęła się nowa rozgrywka, ja ustawiłam się przy koszu. Dziewczyny podawały piłkę między sobą, walcząc o nią z chłopakami, aż w końcu dotarła do mnie.
Chwyciłam ją mocno, szybko się odwróciłam i...
...przywaliłam w czyjąś klatkę piersiową.
Upadłam na ziemię.
- Wszystko w porządku? - chłopak schylił się nade mną i podał mi rękę.
Nigdy go w klasie nie widziałam. Miał takie dziwnie zielone oczy.
- T-tak. Dziękuję -chwyciłam jego dłoń i wstałam, znów czując się jak krasnal. Rozmasowałam tyłek. Chyba przez kilka dni nie będę mogła siedzieć.
- Na pewno? - spytał ponownie łapiąc moją rękę.
- Tak, jest dobrze.
Zarumieniłam się delikatnie. Co ze mną nie tak? Jestem zbyt naiwna. Wszyscy się na nas patrzyli. Brian zacisnął dłoń.
- Dobra, koniec tego przedstawienia. Jeśli chcecie ze sobą cukrzyć to z łaski swojej zejdźcie z boiska, bo zwymiotować idzie -warknął i posłał chłopakowi zabójcze spojrzenie.
Czyżby on był... zazdrosny?

- Dobrze, gramy dalej! -krzyknął trener i gra potoczyła się dalej.

Po tym całym zdarzeniu, Brian nie potrafił się otrząsnąć wciąż pudłując i dzięki temu wygrałyśmy. Oprócz tej małej sprzeczki, gra była w sumie przyjemna.
No i może gdyby Sandra co rusz nie podstawiała mi haka. Ta dziewczyna cierpi na zdecydowany brak uwagi lub niedorozwinięcie mózgowe.
Pod koniec lekcji ustawiłyśmy się w rzędzie, aby chłopaki mogli nam pogratulować wygranej.
Znowu spotkałam się z tymi pięknymi tęczówkami.

- Gratulacje -powiedział cicho i uśmiechnął się pięknie. Odwzajemmiłam gest i uniosłam kąciki ust. O nie.
Chłopak przeszedł dalej, a przede mną pojawił się brunet.

- Gratuluję, celny strzał - Brian pochwalił i uśmiechnął się rozbrajająco.
Zawsze nogi mi miękły gdy się tak uśmiechał
ukazując dołeczki, ale nie dziś.

- Dziękuję - powiedziałam chłodnym głosem. Chłopak coś powiedział pod nosem i poszedł dalej. Reszta chłopaków mnie nie interesowała, więc zleciało szybko.

Gdy rozeszliśmy się do swoich szatni, jak najszybciej się przebrałam i wybiegłam w te pędy, nie mogąc już dłużej słuchać skrzeczenia Sandry, jednak dowiedziałam się też jak na imię ma zielonooki.
Josh.

Oparłam się o ścianę i zaczekałam na Mię, która wyszła za mną.

- Hej, dziewczyny - usłyszałyśmy tuż przed wyjściem.
- Hej, Josh. - powiedziałyśmy w tym samym czasie i zaczęłyśmy się śmiać.
- Widzę, że znacie już moje imię - powiedział rozbawiony tą sytuacją.
- Chyba każdy już je zna - powiedziałam. Informacja o nowym szybko się rozeszła.
- Jestem aż taki sławny? - spytał zabawnie poruszając brwiami.
- Powiedzmy, szczególnie u dziewczyn - odpowiedziała Mia.
Chłopak się zaśmiał.
- My idziemy na stołówkę. Chcesz się przyłączyć? -spytałam, na co chłopak kiwnął głową i razem wyszliśmy na korytarz.
Po drodze zatrzymał nas Mike.

- Hej, gratuluję wygranej- powiedział, jednak bardziej w stronę dziewczyny.
- Dzięki - szepnęła i nastała cisza. Nie mam pojęcia dlaczego nagle zamilkli. Gdy zaczęło się robić niezręcznie, szturchnęłam dziewczynę.

- Yyy... Mia idziemy, bo się nam przerwa skończy - dziewczyna drgnęła i pożegnała się szybko. Spojrzałam na nią w zdumieniu, jednak jedynie pokręciła głową i weszła na stołówkę. Zamówiłyśmy jedzenie i usiadłyśmy przy jednym ze stolików. Jadłyśmy w spokoju, gdy dziewczyna nagle poderwała się z miejsca i powiedziała z paniką:

- On tu idzie! Zaraz wracam! - i pobiegła, zostawiając mnie z jedzeniem.

Nie bardzo zrozumiałam co ma na myśli, jednak gdy chwilę później do mojego stolika przysiadł się Mike, przewróciłam oczami na jej dziecinne zachowanie.
-Hej, mam pewne pytanie... -zaczął niepewnie. Uśmiechnęłam się zachęcająco. -J-jakie Mia lubi... kwiaty?

Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Czy ty właśnie...

- Tak, Mia bardzo mi się podoba i chcę jej zrobić niespodziankę - powiedział z radością, a ja klasnęłam w dłonie.

- Pomogę ci. Zadzwoń do mnie, a ja dyskretnie ją przepytam -powiedziałam konspiracjyjnym szeptem, na co odetchnął z ulgą.
- Jasne, dzięki. Jesteś najlepsza -Mike szybko mnie przytulił i szczęśliwy odszedł od stolika.

Uśmiechnęłam się chytrze. Ta dwójka będzie razem i już ja tego dopilnuję.
Chłopak jest naprawdę uroczy i nie wydaje mi się, żeby chciał jedynie wykorzystać dziewczynę.
Pociągnęłam kolejny łyk wody i rozejrzałam się po stołówce.
Ludzie, ludzie, ludzie i... Brian.
Siedział przy jednym z większych stolików i gapił się w ścianę, zupełnie ignorując innych jak i Sandrę niemal wchodzącą mu na kolana.
Uśmiechnęłam się.
Uroczy widok.

Chłopak chyba poczuł, że się w niego wpatruję ponieważ nagle odwrócił głowę, przeszywając mnie spojrzeniem.
Było zamyślone i takie... ciche.
Nie odwróciłam wzroku, a jedynie uśmiechnęłam się smutno i razem z dzwonkiem wyszłam z sali.



Wiem, że trochę późno.
Oto kolejny rozdział, piszcie czy wam się spodobał czy nie. Dziękuję za tak dużą aktywność jesteście kochani!😍😀😄

Fucking love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz