<7>

1.1K 49 2
                                    

Po długiej przerwie wracam i mam nadzieję, że o mnie nie zapomnieliście 😅 Postaram się wam to wynagrodzić i naprowadzić historię na bardziej  ,,nietypowe" tory ❤

++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Przełknęłam ślinę.

-Mia...- zaczęłam, jednak dziewczyna jedynie potrząsnęła głową i spojrzała na mnie z zawodem. W jej oczach widziałam zranienie, gdy zobaczyła Mike'a. Bez słowa odwróciła się i odeszła. Odwróciłam się do chłopaków.

- Powodzenia- mruknął jedynie Scott i zostawiając nas samych, wszedł do domu.

Spojrzałam z błaganiem na milczącego chłopaka.
-Przepraszam, ja nie...- próbowałam się wytłumaczyć jednak on jedynie westchnął i spuścił głowę.
- Przestań Jess, to nie twoja wina. Mogłem po prostu ją zapytać, a teraz przeze mnie...- mruknął i otworzył drzwi od auta. - Dzięki za wszystko, jutro spróbuję to naprawić. Idź już.

Kiwnęłam głową i pozwoliłam mu odjechać. Z markotną miną weszłam do domu i puszczając mimo uszu pytanie pani Beaty ,,Jak było?", zamknęłam się w swoim pokoju.

Umyłam się i przebrałam, szybko odrobiłam lekcje i wgramoliłam  pod kołdrę.

-Jestem skończoną idiotką...-wymamrotałam w poduszkę i zgasiłam wszystkie światła.

-Z grzeczności nie zaprzeczę- odpowiedział mi rozbawiony głos na co podskoczyłam. Wychyliłam głowę z za pościeli i zobaczyłam czyjąś czarną sylwetkę na tle światła z korytarza.
-Czyś ty zwariował?! Czego?!- krzyknęłam i zapaliłam lampkę nocną. Scott jedynie wzruszył ramionami i wszedł do środka, nie zamykając drzwi. Normalnie bym go zabiła ale nigdy nie wiadomo.
Zaczął rozglądać się dookoła, grzebać mi w książkach i w końcu, gdy już miałam rzucić w niego szklanką, usiadł na krześle przy biurku.

Mieli zostać tu z panią Beatą przez cały tydzień, więc będę musiała patrzeć na niego przez kolejne sześć dni.
-Nie zmieniło się tu za wiele-mruknął i rzucił mi dziwne spojrzenie.

Przewróciłam oczami i zaczęłam się obawiać, że w tym tempie mi wypadną.
-Kiedy ostatnio byłeś u mnie w pokoju?
- Jakieś cztery lata temu?- odpowiedział z uśmieszkiem, ale nagle jego twarz spoważniała.
- Potrzebuję twojej pomocy.

Uniosłam brwi. On mnie o coś prosi? To nie skończy się dobrze...
-A co będę z tego miała?- spytałam wrednie.

- Moją wdzięczność i szacunek- odpowiedział prychając, ale po mojej minie wywnioskował, że to nie jest dobry środek płatniczy.
- Dobra, co tylko zechcesz.

Klasnęłam w dłonie.
- No to słucham.

++++++++++++++++++++++++++++++

-Nie, nie ma takiej opcji - ucięłam temat, jak tylko pojawił się następnego dnia w kuchni i spojrzał na mnie z błaganiem w oczach.

-To tylko parę dni, nic więcej! Zrobię wszystko tylko się zgódź!! Ratuj człowieka w potrzebie.

Potrząsnęłam głową i zaczęłam zbierać swoje rzeczy by wyjść do szkoły.

Ten debil, niedorozwinięta ameba i pusta przestrzeń po szarych komórkach poprosił mnie wczoraj, abym udawała jego dziewczynę do czasu ich wyjazdu, bo inaczej jego matka wyśle go do ojca, z obaw przed tym, że jest gejem!!!

Oczywiście moje pierwsze pytanie było takie:
-A jesteś?

-Co? Nie, nie do cholery!

Zmróżyłam oczy podejrzliwie.
-Ale na pewno?

Spojrzał na mnie jak na idiotkę i rzucił we mnie poduszką.
- Jeśli jest coś, czego jestem pewien to to, że nie podobają mi się faceci.

- A szkoda. Całkiem do twarzy by ci było w mundurze - mruknęłam pod nosem, za co dostałam poduszką kolejny raz. Ojciec Scotta ma wysoki stopień w jednostce wojskowej gdzieś w głębi kraju i podobno jest kimś ważnym, ale ja nic więcej nie wiem.

- To jak, pomożesz?

- Szybciej odwołają nam matematykę niż zrobię coś dla ciebie zupełnie za darmo i w dodatku z podeptaniem mojej dumy!

- Zrobię wszystko!! Jess, błagam cię!

Schowałam twarz w dłoniach z rezygnacją i w myślach strzeliłam sobie w twarz.
Nie wierzę, pcham palec między drzwi i wydaję na siebie wyrok.
- Ale jeśli nie wywiążesz się z umowy... - pogroziłam mu palcem i poddając się, wyszłam z domu przy akompaniamencie jego podziękowań i uwielbienia.

- JESTEŚ NAJLEPSZA!- wrzasnął za mną, na co prawie potknęłam się o krawężnik.

- Debil!

++++++++++++++++++++++++++++++++

Dzisiaj nie miałam co liczyć na podwózkę, więc spóźniona o 20 minut wpadłam do klasy sapiąc i parskając.
Nauczyciel odwrócił się od tablicy zdumiony.

- Pani Jessica, tak? Przebiegła pani maraton czy jak?

- Prze...praszam...za... spóźnie...nie - wydusiłam i usiadłam na swoim miejscu, otrzymując od klasy rozbawione spojrzenia.

- Chyba muszę porozmawiać z waszym wuefistą... - mruknął nauczyciel z powagą.

- Chyba z psychiatrą - szepnął ktoś za mną, na co odwróciłam się ukradkiem i szeroki uśmiech pojawił się na mojej twarzy wraz z zaskoczeniem, bo tą osobą była Mia. Patrzyła wprost na mnie i... uśmiechała się z nieśmiałością i poczuciem winy.
- Pogadamy później, okay? - wyszeptała cicho, a ja odwróciłam się przodem do tablicy z lepszym humorem.

Coś mnie ominęło?

Fucking love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz