22.A może ty w ciąży jesteś?

346 20 1
                                    

(Diana)

-Wróciłam! - Krzyknęłam wchodząc do domu Stefana.

W ciągu tych trzech długich, ciężkich i męczących dni udało mi się wszystko pozałatwiać. Otóż moje dawne mieszkanie już do mnie nie należy. Wszystkie meble mam już przewiezione do mojego nowego domu. Tym samym mogę oficjalnie stwierdzić, że jestem mieszkanką Innsbrucka.

-Cześć. - Rzucił w moją stronę i od razu się przytulił. - Masz gościa na górze.

-Gościa? - Kiwnął głową. Od razu pomyślałam, że to Marisa, więc szybko tam pobiegłam.

Otworzyłam drzwi do mojego pokoju i zobaczyłam... Michaela? Stał przede mną z kwiatami w dłoni i przepraszającą miną. Byłam tak zaskoczona, że nie ruszyłam się na krok i cały czas trzymałam za klamkę. Przez dłuższą chwilę bez słowa wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem. Oczy mi się zaszkliły i aby nie uronić żadnej łzy, zamrugałam kilkukrotnie oczami. Nie wytrzymałam dłużej i spuściłam wzrok na podłogę. Usłyszałam jedynie jego kroki zbliżające się do mnie.

Stał przede mną może jakiś niecały metr, a moje serce już wariowało. Czemu tak musi być? Dlaczego się w nim zakochałam? Dlaczego mnie tak zranił? Dlaczego mi wtedy nie uwierzył? Moglibyśmy być tacy szczęśliwi...

-Przepraszam. - Wyszeptał, a po chwili zamknął mnie w szczelnym uścisku. Stałam tak nieruchomo, nie wiedząc co zrobić. Poczułam samotną łzę spływającą po moim policzku. Szybko ją jednak wytarłam tak, aby nie mógł tego zauważyć. - Wybaczysz mi, że byłem taki głupi? - Oto jest pytanie. Czy powinnam mu wybaczyć? Czy w ogóle potrafię mu wybaczyć? A może jednak, czy chcę mu wybaczyć? Nie wiem. Serce mi mówi, żebym zapomniała o wszystkim i zaczęła z nim od nowa. Rozum jednak podpowiada, żebym przekreśliła go ze swojego życia. Jaką mam gwarancję, że taka sytuacja się jeszcze nie powtórzy? Nagle sobie coś uświadomiłam i momentalnie się od niego odsunęłam.

-Nie mogę. My nie powinniśmy. Przepraszam. - Popatrzył na mnie smutno. Najwidoczniej liczył na to, że wskoczę mu w ramiona. Pomylił się. Nie potrafię mu już zaufać. Może to kwestia czasu, ale narazie nic z tego nie będzie. Bez zaufania nie ma związku. Podeszłam do okna i przypatrywałam się panoramie gór. To dziwne, ale dopiero teraz zauważyłam Bergisel.

-Proszę cię. Daj mi szansę. Wiem, że głupio postąpiłem, ale nadal cię kocham. - Podszedł do mnie i chwycił mnie za ramiona. Jeszcze chwila a wybuchnę płaczem. Nie mogę do tego dopuścić.

-Proszę cię. Wyjdź. - Szepnęłam i poszłam na drugi koniec pokoju. Nie mogę tego ciągnąć dłużej. Chcę, ale nie mogę. Rozum mi na to nie pozwala. - Nie możemy być razem.

-Dlaczego? - Chciał do mnie podejść, ale pokiwałam przecząco głową, więc się wycofał. - Podaj chociaż jeden powód.

-Przespałam się z kimś. - Nie wierzę, że to powiedziałam. Wiem jaki cios mu teraz zadaję, ale tak po prostu będzie lepiej. Może uda mu się szybciej o mnie zapomnieć jak mnie znienawidzi. Rzucił kwiatkami o ziemię i wyszedł. - Przepraszam najdroższy. Tak będzie lepiej. - Szepnęłam za nim. Od razu rzuciłam się na łóżko i się popłakałam.

Nie miałam zamiaru zostawać na noc u Stefana, ale tak wyszło, że zostałam. Całą noc prawie nie spałam. Nie mogłam usnąć. Przekręcałam się cały czas z boku na bok. Czy to jakaś kara za moje kłamstwo? Tak czy siak dłużej nie mogłam wytrzymać. Musiałam z kimś pogadać. Najbardziej odpowiednią osobą do tego wydawała mi się Marisa.

Nic nie mówiąc wsiadłam w samochód i pojechałam do niej. Gdy zobaczyła mnie w drzwiach wyglądała na zaskoczoną, w końcu miałam jeszcze być w Wiedniu. Po chwili już byłyśmy u niej w kuchni i rozmawiałyśmy.

-Michael u mnie był. - Zrobiłam pauzę. - Chciał się pogodzić. - Powiedziałam niepewnie. Dziewczyna się najwyraźniej ucieszyła z tego powodu.

-A nie mówiłam? Wiedziałam, że przemyśli wszystko i wróci do ciebie. Tak się cieszę. - Przytuliła mnie, ale miałam jej do przekazania jeszcze gorsze wiadomości.

- Nie zgodziłam się dalej z nim być. - Powiedziałam obojętnie.

-Co? Jak to? Dlaczego? - Zasypała mnie pytaniami. Sama nie wiedziałam dokładnie co mam jej odpowiedzieć.

-Po prostu tak będzie lepiej. - Wzruszyłam ramionami. 

-Wiesz, że on tak łatwo nie odpuści? - Uśmiechnęła się próbując mnie podnieść na duchu, co oczywiście nie podziałało, bo była jeszcze kolejna, bardziej dramatyczna część tej historii.

-Odpuści. Już to zrobił. - Nagle zapanowała cisza. Dziewczyna najwyraźniej się tego nie spodziewała, bo zastygła w bezruchu. Ocknęła się może po jakiś dwudziestu sekundach.

-Jak to? - Niemal wrzasnęła.

-Powiedziałam mu, że... - Zrobiłam krótką pauzę. - ...że się z kimś przespałam. - Powiedziałam na jednym tchu.

-Co zrobiłaś?! Ale dlaczego?! - Przykucnęła przy mnie i złapała mnie za dłoń.

-Lepiej będzie jak o mnie zapomni. - Próbowałam wyglądać na pewną swoich słów, ale wcale tak nie było. - Wiesz co jest najgorsze? - Kiwnęła głową, żebym mówiła. - Że dostałam propozycję pracy jako psycholog ich kadry. To miała być taka niespodzianka dla niego, a wyszło jak wyszło. Co mam teraz zrobić? - Marisa zamyśliła się chwilę, jakby zastanawiała się co mądrego może mi teraz powiedzieć.

-Nie patrz wstecz. Idź przed siebie. Weź tą pracę. To jest dobra okazja, żeby się trochę wybić. A co do Michaela to jest idiotą, że ci uwierzył. - Mimo, że to wszystko była moja wina to po jej słowach zrobiło mi się trochę lżej na sercu.

-Ale ja nie wiem, czy dam radę skupić się na pracy, gdy on będzie w pobliżu. - Nie chciałam, żeby przez to wyszło, że jestem jakimś słabym psychologiem czy coś.

-A kiedy byś miała zacząć?

-Od inauguracji Pucharu Świata. - Westchnęłam.

-To jeszcze szmat czasu. Uda ci się. Wierzę w ciebie. - Próbowała dodać mi otuchy.

-Dziękuję. Masz rację muszę być silna i przez ten czas wybić sobie go z głowy. - Powiedziałam pewnie.

-Chodź. Lepiej ci pokażę, jakie buty sobie ostatnio upatrzyłam. - Chwyciła mnie nagle za rękę i pociągnęła do swojego pokoju.

Wchodząc do pokoju zakręciło mi się w głowie. Od razu usiadłam na łóżku, żeby przypadkiem nie zemdleć.

-Wszystko w porządku? Co się dzieje? - Podbiegła do mnie zatroskana dziewczyna.

-Po prostu mi się w głowie zakręciło.

-Często tak masz?

-W ostatnich dniach to mniej więcej po dwa, trzy razy dziennie. To pewnie przez te upały.

-A może ty w ciąży jesteś? - Mało co się własną śliną nie zakrztusiłam.

-Nie, to nie możliwe. - Powiedziałam od razu. To nie może być prawda.

-Lepiej zrób test. - Próbowała mnie przekonać.

-Boże, ale mnie teraz nastraszyłaś. Masz racje. Lepiej będzie jak zrobię ten test.

-Pójdę do apteki. Zaraz wracam.

Każda minuta dłużyła się niemiłosiernie długo. Gdy Marisa wróciła, poszłam od razu do łazienki. Zanim zdecydowałam się zrobić test, trochę zeszło. Po jakiś pięciu minutach w końcu wyszłam z łazienki.

-I jak?

-Sama zobacz. - Pokazałam jej wynik testu.

PRZYJAŹŃ? A może...coś więcej? / Michael HayboeckOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz