(Michael)
Z wielkim trudem wszedłem do restauracji. Ujrzałem ją, siedzącą przy jednym ze stolików. Spojrzała na mnie smutnym wzrokiem. Bez wahania podszedłem i zająłem miejsce obok niej. Po kilku minutach ciszy, zebrałem się na odwagę, aby się odezwać.
-Cześć. - Spojrzałem na nią niepewnie.
-Hej. - Uśmiechnęła się, ale coś było nie tak. Nie mogłem jedynie pojąć o co chodzi.
-Stało się coś? - Zapytałem, na co tylko pokiwała przecząco głową. - Przecież widzę. Powiedz mi. Jesteśmy przyjaciółmi, więc powinniśmy sobie mówić o wszystkim. - Jakby się tak zastanowić, to po co ja to mówię, skoro nie powiedziałem jej o swoich uczuciach.
-Nie mogę ci powiedzieć. Zrozum.
-Skoro nie chcesz mówić, to nie będę naciskać. Mam tylko nadzieję, że to nic poważnego.
-Nie, nie masz się o co martwić. Uporam się szybko z tym i będzie okay. - Szczerze, to nie zadawala mnie taka odpowiedź i zaczynam się jeszcze bardziej martwić, ale cóż poradzić.
-Mam nadzieję. - Uśmiechnąłem się. - A właśnie, bo prawie bym zapomniał, po co się spotkaliśmy. - Nie wiem, czy dobrze wychodzi mi kłamanie, ale czasem trzeba. - Myślisz, że dobrze to rozegraliśmy? Nie będzie to za bardzo podejrzane jak się tak nagle rozstaniemy? - Może to głupio zabrzmiało, ale prawda jest taka, że nie chciałem się rozstawać.
-Chyba jesteśmy takimi dobrymi aktorami, że zasługujemy na Oscara. - Zaśmialiśmy się. Ona to umie rozluźnić atmosferę i poprawić człowiekowi humor.-A co do drugiego pytania, to przecież chłopcy prosili nas, żebyśmy spróbowali. Pokazaliśmy im, że to zrobiliśmy, a że nam nie wyszło to przecież nie przekreśla, że dalej nie możemy być przyjaciółmi. - Teraz mi trochę przeszedł ten smutek. Jakby nie patrzeć zachowujemy się tak samo jako przyjaciele jak i "para". No... może z takim wyjątkiem, że pierwszego dnia się całowaliśmy, ale później nie miało to już miejsca. Normalnie spędzaliśmy ze sobą czas, rozmawialiśmy...
-W sumie masz rację. Powinni chyba zrozumieć.
-Muszą, bo jak nie to...
-To co?
-...to odegram taką scenę wściekłości, że wszystkiego im się odechce. - Chciałbym to zobaczyć. Już wyobrażam sobie Manuela minę. Pewnie potem przez tydzień miałby koszmary. A Stefan... Wolę sobie nie wyobrażać, przecież mieszka z nią pod jednym dachem. Na samą myśl o tym wszystkim cieszę się, że mnie by nie spotkała ta kara.
-Jak tylko będziesz miała to w planach to powiadom mnie o tym. Muszę koniecznie to zobaczyć.
(Stefan)
Siedziałem sobie w salonie przed telewizorem, oglądając jakiś nudny serial. Nagle do domu wróciła Diana. Od razu wiedziałem, że coś jest nie tak. Odkąd tutaj jest zawsze tryskała energią, a teraz...
-Diana, wszystko okay? - Zapytałem nie z grzeczności, lecz z troski o nią.
-Jak najbardziej. Czemu pytasz? - Usiadła obok mnie i czekała na moją odpowiedź.
-No nie wiem. Odnoszę wrażenie, że coś się stało.
-Nie musisz się martwić. Nic się nie stało, po prostu zerwałam z Michaelem. - Czy ja dobrze usłyszałem? Przecież oni się kochają. Jak to możliwe, że do tego doszło?
-Co? Ale poczekaj. Ty z nim, czy on z tobą? - Musiałem koniecznie się tego dowiedzieć, żeby zaradzić jakoś.
-Razem. - Coś mi tu nie pasuje.
CZYTASZ
PRZYJAŹŃ? A może...coś więcej? / Michael Hayboeck
FanficDiana przyjeżdża na wakacje do swojego kuzyna. Poznaje tam jego najlepszego przyjaciela, z którym od razu się zaprzyjaźnia. Czy będzie z tego coś więcej?