Luna*
Dzisiaj idę do nowego domu Matteo bo wyprowadził się od rodziców.Właśnie stoję pod jego drzwiami i zadzwoniłam dzwonkiem.
Matteo:O hej i pocałowałem ją w policzek.Wejdź.Napijesz się czegoś?Kawy,Herbaty,Soku?
Luna:No to po proszę o sok i się do niego uśmiechnęłam.
Matteo:To usiądź sobie jak chcesz wskazałem na kanapę.A ja pójdę po sok.
Luna:Jasne,usiadłam na kanapie i czekałam na Matteo po chwili przyszedł z sokiem i ciastem.
Matteo:Odwróciliśmy się do siebie przodem.Luna mogę się ciebie o coś zapytać?
Luna:Jasne pytaj.
Matteo:Dlaczego mnie nie chcesz?
Luna:Wypuściłam powoli powietrze i złapałam go za rękę.Matteo to nie jest tak,że ja ciebie nie chce.
Matteo:To o co chodzi.
Luna:Mogę ci ufać prawda?
Matteo:Tak oczywiście.
Luna:Nadal trzymając jego rękę.Chodzi o to,że rok temu zostałam zgwałcona przymknęłam oczy na moment abym nie zaczęła płakać.Od tamtej pory nie dopuszczam mężczyzny do siebie bliżej niż pocałunek.Nie potrafię już z nikim uprawiać seksu.A ty za pewne byś chciał czegoś więcej ja nie chcę potem cię ranić Matteo.Każdy mężczyzna na to zasługuje.A wiem,że przy mnie nie będziesz w pełni szczęśliwy.
Matteo:Luna jesteś szczęśliwy gdy jesteś tylko obok mnie.Założyłem jej włosy za ucho.Nie obchodzi mnie seks możemy to zostawić na potem aż mi w pełni zaufasz chce byś była tylko przy mnie położyłem swoją dłoń na jej policzku.Znam cię tak krótko a oszalałem na twoim punkcie chce spędzić z tobą każdą swoją minute życia.Tylko z tobą jestem w pełni szczęśliwy.
Luna:To jeśli odpowiada Ci taki układ przysunęłam się bardziej do niego to możemy spróbować jeśli chcesz.
Matteo:Chce i to bardzo.Przybliżyłem swoją twarz do jej i pocałowaliśmy się.Dzień w którym cię poznałem był moim najlepszym.Gdybym spotkał teraz tego gnoja co ci to zrobił udusił bym go swoimi rękoma i przytuliłem ją do siebie.
Luna:Dziękuję,że mnie rozumiesz.Bardzo mi na tobie zależy Matteo ja nie chcę cię stracić.
Matteo:Ja ciebie tym bardziej.Obiecuję,że będę przy tobie i pocałowałem ją w głowę.
Luna jest już ciemno zostaniesz u mnie na noc?Jak chcesz to możesz spać w gościnnym albo ze mną.
Luna:Na razie bym wolała spać oddzielnie.
Matteo:Rozumiem.To chodź zaprowadzę cię.Otworzyłem drzwi od pokoju gościnnego.A tutaj masz łazienkę wskazałem na drzwi w pokoju gościnnym jeśli chcesz możesz skorzystać.
Luna:Dziękuję,a mogę cię o coś jeszcze prosić?
Matteo: Pewnie o co tylko chcesz.
Luna:Pożyczysz mi jakąś swoją koszulkę?
Matteo:No pewnie poczekaj tutaj zaraz przyjdę.Wziąłem z pokoju moją czystą koszulkę i jej dałem.To ja idę do siebie jak coś jestem za ścianą.
Luna:Okey i pocałowałam go w policzek.Po chwili wyszedł.Zadzwoniłam do Ambar.Hej Ambar
Ambar:Hej Luna,gdzie jesteś?
Luna:Zostaje na noc u Matteo.
Ambar:Jasne to pa bo jestem z Simonem u moich rodziców potem się zgadamy.
Luna:Jasne pa.Rozłączyłam się i poszłam się umyć następnie poszłam do łóżka spać.
Śniło mi się,że Matias przyszedł do mojego domu i zaczął mnie dotykać i rozbierać następnie mnie gwałcił.Zaczęłam krzyczeć.
Matteo:Usłyszałem krzyk Luny nie patrzyłem na to czy jestem w bokserkach czy nie pobiegłem do jej pokoju zapaliłem lampkę nocną.Luna co się stało?
Luna:Śniło mi się,że on mnie mówiłam przez płacz.
Matteo:Wiedziałem o co chodzi.Spokojnie to tylko sen i ją przytuliłem jestem przy tobie.
Luna:Matteo
Matteo:Słucham cię?
Luna:Możesz spać ze mną bo sama się boję.
Matteo:Jasne.Wszedłem pod kołdrę i się położyłem obok niej przytuliła się do mnie,a ja jedną ręką ją obejmowałem,a drugą głaskałem jej włosy.Po chwili zasnęliśmy.Rano*
Matteo*
Obudziłem się na wspomnienie wczorajszego dnia od razu się uśmiechnąłem.Wstałem delikatnie aby jej nie obudzić i poszedłem zrobić nam śniadanie.Gdy nakładałem akurat jajecznicę z bekonem Luna akurat zeszła na dół w mojej koszulce.Ustała obok mnie.
Luna:Pomóc ci?
Matteo:Nie ja i tak już kończę.Gdy nałożyłem na talerze odwróciłem się do Luny.
Luna:Pocałowałam Matteo namiętnie,a on odwzajemnił pocałunek.Dziekuję,że wczoraj przy mnie byłeś.
Matteo:Zawsze będę.I pocałowałem ją szybko w usta i zabieraliśmy się za jedzenie.Po jakichś 10 minutach ktoś zadzwonił do drzwi.
Luna:To ja pójdę otworzyć.Gdy otworzyłam drzwi była tam pani Balsano gdy mnie zobaczyła tylko się uśmiechnęła.
Pani Balsano:O cześć Luna.
Luna:Dzień dobry,po chwili Matteo krzyknął z kuchni.
Matteo:Kochanie kto to i wyszedłem do salonu,a to była moja mama.Uśmiechnąłem się do Luny,a następnie do mamy.Cześć mamo.
Pani Balsano:Cześć synku.
Luna:Napije się może pani czegoś?
Pani Balsano:No możesz zrobić mi kawę.
Matteo:To ja idę się ubrać zaraz wracam pocałowałem Lunę w policzek.I poszedłem do mojego pokoju wziąłem rurki i koszule następnie skierowałem się do łazienki.
Pani Balsano:Przepraszam przeszkodziłam wam w czymś?
Luna:Nie oczywiście,że nie my z Matteo jedliśmy tylko śniadanie i zaczęłam zbierać talerze ze stołu wstawiłam wodę na kawę.Kurcze gdzie Matteo ma kawę zastanawiałam się po chwili przyszedł już ubrany.Matteo zaparzysz kawę,a ja pójdę się ubrać?
Matteo:Jasne.Poszła na górę,a ja ją odprowadziłam wzrokiem po schodach.Zalałem nam trzy kawy.
Pani Balsano:To co robiliście mi wnuka?
Matteo:Spojrzałem na nią.Jeszcze nie czas na wnuki.I nie mów o tym przy Lunie.
Pani Balsano:Dobra,ale jednak jak coś będzie to mi masz powiedzieć pierwszej.
Matteo:Dobra,dobra.
Luna:Włosy wiązałam w koka i poszłam na dół czekała już na mnie kawa obok Matteo usiadłam przy nim,a on położył rękę na moim krześle.
Pani Balsano:A więc przyszłam po to żeby Ci powiedzieć,że wyjeżdżasz z tatą na 2 dni w sprawach biznesowych do Portland helikopterem.
Matteo:Kiedy?
Pani Balsano:Dziś w nocy.
Matteo:I czemu mi o tym dopiero dziś powiedziałaś?Powiedziałem zły.
Luna:Matteo spokojnie położyłam rękę na jego ramieniu.
Matteo:Złapałem jej rękę która była na moim ramieniu i masowałem ją kciukiem.Nie pomyślałaś,że mógłbym mieć np jakieś plany?
Pani Balsano:Dobrze Synku przepraszam wypadło mi z głowy.A masz jakieś plany?
Matteo:No na szczęście nie.Luna zostaniesz tutaj przez te 2 dni i popilnujesz domu?
Luna:Jeśli chcesz.
Pani Balsano:To ja zostanę z tobą żebyś sama nie była.Poznamy się lepiej.
Luna:Oczywiście i się uśmiechnęłam.
Matteo:To zadzwoń mamo do taty niech przywiezie ci ubrania,a ty Luna do Ambar.
Luna:Jasne.I zadzwoniłysmy z panią Balsano.Ambar mi przywiezie za jakąś godzinę,a tata Matteo jak przyjedzie po Matteo.
Matteo:Luna pomożesz mi się spakować?
Luna:Tak jasne chodź.Złapaliśmy się za rękę.
Matteo:Spakowałem się szybko w małą torbę i pocałowałem Lunę namiętnie.
Luna:Po co miałam Ci pomagać skoro sam sobie poradziłeś? Zaśmiałam się.
Matteo:No chyba nie będziemy się całować przy mojej mamie zaśmiałem się i znowu się pocałowaliśmy namiętnie zarzuciłem swoje ręce na jej talii,a ona swoje na mojej szyi.
Całowaliśmy się przez jakiejś 30 minut i zeszliśmy.A moja mama zaczęła się śmiać.Mamo z czego się śmiejesz?
Pani Balsano:A wiesz z niczego.
Luna:Spojrzałam na Matteo i też zaczęłam się śmiać,a on spojrzał na mnie.Wzięłam swoją rękę do jego ust i kciukiem próbowałam zetrzeć moja szminkę z jego ust.
Matteo:Zaśmiałem się.Bo już wiedziałem o co chodzi.
Luna:Już nic nie masz.Po jakichś kilku godzinach przyjechał tata Matteo.
Pan Balsano:No Matteo musimy już jechać.Pożegnałem się ze swoją żoną.
Matteo: Pocałowaliśmy się z Luną namiętnie.Będę tęsknił.
Luna:Ja też.
Pan Balsano:Matteo chodźmy już.
Matteo:Poszedłem z moim ojcem najpierw pojechaliśmy samochodem do helikoptera.