Część 5

41 0 0
                                    

Z jednej strony byłam zdziwiona brakiem zainteresowania w tej sprawie, ale z drugiej się cieszyłam. Nie chciałam, aby Konrad się dowiedział co musiałam zrobić w przeszłości. Domyślałam się, że to byłby koniec naszego kruchego, delikatnego związku. Zbudowaliśmy coś, czego nie chciałam zniszczyć. Często zastanawiałam się, jak wiele pytań musiało krążyć w jego głowie. Pytań, na które miał nie dostać odpowiedzi. Czas działał na naszą korzyść. Mój partner zapomniał o tej sytuacji. Nadal był szarmancki i romantyczny. Codziennie dostawałam kwiaty, co tydzień chodziliśmy do kina lub restauracji. Pewnie każdy z was myśli "Ach, co za ideał". Otóż nie. Miał jedną malusieńką wadę. Był strasznie wrażliwym człowiekiem. Uczuciowym. Wszystko brał do siebie. Akceptowałam to do czasu, gdy zaczął pić. Powoli miałam dość patrzenia na pijanego chłopaka. Tak, zaczął chlać do nieprzytomności. Tylko ja o tym wiedziałam. Dlaczego zaczął pić? Wszystko spowodowane było jego pracą... Toksyczny szef nie wiedział co to litość, wytykał mu każdy, nawet malutki błąd. Przetrwaliśmy to, razem. Konrad zmienił pracę i powoli stawał się taki jak kiedyś. Ale ja stałam się inna. Żyłam w strachu, że pewnego dnia przyjdzie do domu pijany i zrobi coś czego będzie żałował. Tak bardzo się o niego martwiłam! Czas upływał, a ja miałam nowe zmartwienie. Konrad często nie wracał do domu na noc, coraz później wracał z pracy. Na początku nie zwróciłam na to uwagi, jednak po pewnym czasie stałam się podejrzliwa. Nie chciałam go stracić. Znaczył dla mnie zbyt wiele. Kiedy zaprosił mnie do restauracji(po raz pierwszy od dłuższego czasu, ponieważ większość dnia spędzał PODOBNO w pracy) bałam się. Byłam gotowa na najgorsze. Kondzio był bardzo poważny, ja nerwowo chichotałam. "Dlaczego u licha mnie to zaprosił, mógł ze mną porozmawiać o rozstaniu się w domu"- miliony myśli kłębiło się w mojej głowie. Zdezorientowana patrzyłam, kiedy wyciągał z kieszeni pudełeczko z pierścionkiem. "Czy zostaniesz moją żoną?"- to pytanie utknęło mi w pamięci i sercu. Oczywiście, że się zgodziłam. Okazało się, że później wracał do domu, ponieważ dłużej pracował aby zarobić pieniądze na ślub i pierścionek. Byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie! Następne miesiące upływały monotonnie- praca, przygotowania do ślubu, stres, pytania. Pytania na temat mojej rodziny, której Nie chciałam widzieć, a już na pewno nie na moim ślubie. Konrad po jakimś czasie uszanował to. Ślub był skromny, ale piękny. Nigdy nie zapomnę tego dnia. Dnia, w którym już na zawsze mieliśmy być razem. Żyliśmy długo i szczęśliwie? Za niedługo się przekonacie...

Jak stać się nikimWhere stories live. Discover now