Rozdział 9

21 3 2
                                    


-Zanim pójdziecie mam jeszcze, wspomnianą wcześniej, ważną informację...- chwilowy zastój w przemowie trenera potęgował już i tak ogromne napięcie oczekujących.- O tej porze za tydzień będziemy już w drodze na wasz pierwszy mecz jako oficjalna drużyna ligi. Z przyjemnością was informuję, że waszym pierwszym przeciwnikiem będzie jedna z najlepszych drużyn biorąca udział w rozgrywkach-Kowboje.- Jego wzrok na ułamek sekundy skrzyżował się z niezbyt szczęśliwym wzrokiem Mayi. Dziewczynie nie podobała się ta informacja, bo wiedziała, że Chris Harrison chce sprawdzić czy jest w stanie zagrać przeciwko swojej byłej drużynie.- Jeśli nie macie żadnych ważnych pytań na ten moment to widzimy się jutro o 13.

Zawodnicy nie mieli pytań, przynajmniej nie na ten moment. Byli bardzo zaaferowani pierwszym meczem, do którego nie pozostało aż tak długo. Bliźniacy zostali jeszcze trochę dłużej dokończyć rozgrywkę, natomiast Peter i Susan udali się do biblioteki, aby skorzystać z tamtych komputerów i dowiedzieć się czegoś więcej o drużynie. Natomiast niebieskowłosa udała się bezpośrednio do pokoju mówiąc znajomym, że bardzo chce się umyć i dołączy do nich później. Usiadła na łóżku i upewniając się, że jest sama wyciągnęła z szafki nocnej, ukryty pod książkami, laptop. Po uruchomieniu zajrzała na czat i pomijając wiadomości od rzekomych „przyjaciół" napisała szybko wiadomość do Doc'a.

Maya_Hami: Za tydzień przyjeżdżam do TX razem z nową drużyną...szykuj się na porażkę!

Doc_Tx: Jeszcze zobaczymy ;)

Zadowolona z tej niesamowicie krótkiej wymiany zdań z przyjacielem napisała jeszcze do jednej osoby, która za pewne od dawna czekała na jakąś wiadomość.

Maya_Hami: Dołączyłam do drużyny....jesteśmy w lidze :)

Nie czekając na odpowiedź wyłączyła sprzęt i schowała go z powrotem na dno szafki. Obawiała się, że jej współlokatorka wejdzie w trakcie jej konwersacji. Nie była jednak pewna czy bardziej bała się, że dowie się o laptopie czy o jej powiązaniach z drużyną Kowboi. Z tymi myślami udała się pod upragniony, zimny prysznic.

W tym samym czasie dwójka nastolatków próbowała znaleźć ważne informacje na szkolnym komputerze, niestety był on praktycznie z zeszłej epoki, więc samo załadowanie wyników wyszukiwarki zajęło im dobre 3-4 minuty. Po chwili strona załadowała się, niestety nie znaleźli nic wartego uwagi. Większość linków nie dotyczyła tego o kogo im chodziło, a inne mówiły tylko o osiągnięciach drużyny. Ostatni niebieski link, w który weszli zawierał dla nich bardzo szokującą informację. Był to wykaz zawodników ligi, a także informacja do jakich drużyn należą. Chłopak wpadł na pomysł sprawdzenia każdego z zawodników osobno, jednak za nim tego dokonał Susan zabrała mu myszkę sama wchodząc w jakiś przypis.

-Co robisz? Przecież mogliśmy od razu przejść do szukania informacji o zawodnikach.

-Nic by nam to nie dało, zobacz, że nie mają profili społecznościowych ani własnej strony. Znaleźlibyśmy tylko informacje udostępnione przez ligę, dlatego musi zapytać kogoś osobiście.

-Żadna osoba z drużyny nie powie nam swoich mocnych stron...- Peter popatrzył na dziewczynę niezrozumiale, wciąż zastanawiając się o co jej chodzi.

-Nie z obecnych- spojrzała na niego kątem oka stukając coś na klawiaturze.- Ale jest to dosyć znana drużyna, która gra od paru lat. Sprawdzimy czy ktoś nie odszedł i skontaktujemy się z tą osobą. Jeśli rozstali się w burzliwych warunkach może będą chcieli udzielić nam jakiś informacji.- popatrzyła na niego dumnie klikając w jeden z odnośników na stronie ligi. Chłopak pokiwał tylko głową i razem zabrali się za przeglądanie informacji. Niebieskooki szybko spisał wszystkie imiona obecnych zawodników. A następnie porównali to z pierwszymi latami gry, żadne z nich nie spodziewało się zobaczyć imię: Maya Hamillton na pierwszym miejscu tuż przy znaczku kapitana. Zdezorientowani spojrzeli po sobie, dziewczyna od razu chciała się rzucić do wyjścia i zażądać wyjaśnień od współlokatorki, ale mocny uścisk na nadgarstku ją powstrzymał.

-Nie pytajmy jej na razie...wrócimy tu jutro i poszukamy informacji, nie rzucajmy oskarżeń dopóki nie mamy wystarczającej ilości dowodów. Szczególnie nie przed wyborem kapitana, bo może być to uznane za niesportowe zachowanie względem współzawodnika....- po chwili wahania brązowooka zgodziła się niemo na propozycję rozgrywającego. Chciała zostać kapitanem i wolała nie zepsuć swoich szans przez jakąś plotkę.

Następnego dnia po lekcjach wszyscy na spokojnie udali się na trening, bez ociągania wykonywali polecenia trenera, ale myślami Susan wciąż była przy feralnym komputerze w bibliotece. Nie potrafiła skupić się na otaczającym ją świecie, po mimo próśb Peter'a oraz obietnic, że wszystkiego dowie się po zakończonych ćwiczeniach, wciąż wymyślała różne scenariusze, jeden gorszy od drugiego. W pewnym momencie dostała kuksańca w bok od osoby, nad której zaufaniem zastanawiała się od prawie 24 godzin. Niebieskooka spojrzała na nią z ukosa i prychnęła pod nosem.

- Na prawdę tak długo trąbiłaś o koszykówce i chęci zostania kapitanem czy chociażby o tej całej adrenalinie zawodów i innych pierdołach żeby teraz myśleć o niebieskich migdałach?! Weź się w garść i pokaż na co cię stać, bo ja kapitanem nie mam zamiaru być, więc do wyboru zostaje nam tylko cichy okularnik albo dwa bezmózgie osiłki...- Przemowa współlokatorki wywołała u niej dawno nie słyszany śmiech.

Udało się, po wielu trudach i ogromnym wysiłku, aby udowodnić nauczycielowi, że to właśnie brązowooka zasługuje na miano kapitana drużyny. Co prawda bliźniacy nie byli zadowoleni z przymusu słuchania się dziewczyny, ale od razu zrozumieli, że nie ma najmniejszego sensu się kłócić. W ciszy opuścili salę czym tylko potwierdzili obawy Chris'a o nadchodzących konfliktach w zespole. Nie spodziewał się jednak, że najgorsze jeszcze przed nimi.

Po wesołej i pokrzepiającej nowinie Susan wystrzeliła jak strzała w kierunku biblioteki ciągnąc za sobą potykającego się granatowłosego. Peter ledwo mógł dotrzymać jej tempa, starał się na nikogo nie wpaść i jednocześnie nie przywitać się twarzą w twarz z zimnymi kafelkami szkolnego korytarza. Po chwili twarde, szare kafle zamieniły się w ciemne drewno, a oni weszli, a raczej wpadli do naukowej części budynku. Z takim samym impetem przeszli przez próg mosiężnych drzwi biblioteki, co nie spotkało się z przychylnymi spojrzeniami uczących się tam osób. Zawstydzony zdobytym, od starszej pani za ladą, upomnieniem okularnik usiadł na krześle przy wiekowym sprzęcie i poczekał na swoją koleżankę.

- Wpisz jej imię i nazwisko i zobacz co się stanie- zakomenderowała dziewczyna niecierpliwie stukając stopą

- To bez sensu są tysiące osób o takim imieniu.

- Po prostu to zrób!- jej ostry ton spowodował natychmiastowe wykonanie polecenia.

- Zobaczmy...jest jakaś Maya z Florydy, ale to raczej nie nasza...

- Dodaj jeszcze „teksas" w wyszukiwarkę.

- Szybciej by było jakbyś znała miasto...

- Nie narzekaj tylko rób co mówię!- podenerwowana dziewczyna prawie wykrzyknęła to w twarz chłopakowi.- Przepraszam...Po prostu od wczoraj mnie to męczy.

- Nic się nie stało, ale nie możemy tego robić tak chaotycznie, trzeba się zastanowić. Skoro znaleźliśmy jej imię przy drużynie Kowboi to powinna też pochodzić z tego samego miasta prawda?!- brązowooka niepewnie kiwnęła głową- Czyli powinniśmy prześwietlić profil drużyny, znaleźć jakieś zdjęcia albo coś takiego co potwierdziłoby, że to ta sama osoba.

Przez kilkanaście minut żmudnie przeszukiwali internet w poszukiwaniu jakiejkolwiek informacji. Niestety już wczoraj odkryli, że drużyna nie lubi upowszechniać swoich poczynań. Wpisywali w wyszukiwarkę wiele nazw, słów kluczy oraz fraz, które mógłby dać upragniony wynik. Ale nic nie znaleźli, zrezygnowani postanowili dać sobie spokój i poczekać na odpowiedni moment aby zadać to męczące ich pytanie.

*-*-*-*-*-*

Hej hej, oto kolejny rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoba ^.^ W styczniu dodam jeszcze jeden lub dwa rozdziały, natomiast w ferie postaram się nadrobić zaległości z pisania :)

Order of the shadow |W TRAKCIE POPRAWY|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz