.prolog.

429 44 34
                                    

-Ale jak to: wyjeżdżasz?! - wykrzyknął Gerard.

-Normalnie. Słuchaj, ojciec ma mnie dość, tak będzie najlepiej dla mnie i dla niego - odparłem ze stoickim spokojem patrząc na czarnowłosego.

-To nie możesz, nie wiem, zatrzymać się u mnie? Mama na pewno nie miałaby nic przeciwko, Mikey też - zaproponował błagalnie starszy chłopiec.

-Nie, Gerard, to by nie zadziałało - pokręciłem przecząco głową ze smutkiem na twarzy. - Zaraz idziemy do gimnazjum, ja nie mam pieniędzy, ojciec na pewno by nie zapłacił za potrzebne rzeczy a w życiu nie pozwoliłbym żeby zrobiła to twoja mama.

Patrzyłem jak oczy drugiego chłopca wypełniają się łzami. Ten koszmar wszystkich uczniów i nauczycieli, szkolny łobuz i największy wagarowicz jedynie przy mnie miękł i stawał się emocjonalną kulką - dokładnie tak jak teraz.

-A co z naszym "przyjaciele na zawsze", Frank? Jak niby mamy być przyjaciółmi na zawsze skoro wyjeżdżasz? - chłopak spojrzał na mnie spojrzeniem zaszklonych, jasnobrązowych oczu.

Nie odpowiedziałem mu, po prostu delikatnie go objąłem i przyciągnąłem do siebie. Poczułem że Gerard wtula się we mnie, poczułem jego słone łzy na koszulce. Nie przeszkadzało mi to. Staliśmy tak przytuleni chwilę, aż w końcu odsunęliśmy się od siebie.

Widziałem, że na twarzy Gerarda zaszła zmiana. Wydawało się że wreszcie przyjął do wiadomości że nic nie da się już zrobić, że tak po prostu musi być.

-Kiedy wyjeżdżasz? - spytał drżącym głosem pociągając nosem.

-Za dokładnie tydzień - mruknąłem.

-A więc - chłopiec otarł łzy - zamierzam sprawić że to będzie najlepszy tydzień w twoim życiu.

----------------------------------------
Hej, hej, hej! I jak wam się podobał prolog? Wybaczcie mi że taki krótki, jednak to wciąż tylko prolog, który ja potraktowałam jedynie jako wstęp do historii.
All the love xx

I missed you so far || FrerardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz