Wstęp

164 12 17
                                    

Siedziałem na krześle przy biurku. Na nim leżał pamiętnik kobiety, która wierzyła, że da się pojednać wojujących od wieków templariuszy i asasynów. Kobiety, na której zależało mi bardziej niż na własnej rodzinie, dla której byłem gotów porzucić Credo.

Pokój spowijał mrok, rozświetlany przez ogień w kominku i świecę, postawioną na blacie, by oświetlała mi diariusz przede mną.
Położyłem dłoń na skórzanej okładce dziennika. Moja warga drgała, jakbym miał się zaraz popłakać. Patrzyłem pustym i tęsknym wzrokiem na sprzączkę, którą był zapięty pamiętnik. Przejechałem po niej palcami, zastanawiając się, co ta ciemnowłosa dziewczyna ze mną zrobiła.

Jeszcze rok temu stworzyłem Skokierów, brałem udział w wojnach gangów, jednałem się z innymi gangami, zbierałem sojuszników, nie wahałem się uderzyć kogoś z kastetu w twarz, a teraz? Siedzę przed pamiętnikiem i boję się go otworzyć, przeczytać, co w nim pisała. Boję się przeczytać jej uczucia, jej myśli, jej wybory. Boję się poznać ją taką, jakiej jej nie znałem.

W końcu jednak otworzyłem go, wstrzymując oddech i czekając na odpowiedni moment, by zacząć czytać.
Minęło pięć minut, dziesięć, piętnaście, a ja nadal nie potrafiłem przeczytać wstępu. Zamknąłem oczy i nabrałem powietrza w płuca. Gdy uspokoiłem emocje i strach zacząłem czytać zdanie po zdaniu, tak jak chciała tego ona. Moja ukochana Alice Liddell.

Jako mała dziewczynka nie byłam taka sama jak moje rówieśniczki. Głównie dlatego, że moimi idolkami nie były jakieś wypudrowane modelki, które gdyby chwyciły szpadę, nie wiedziałyby, co z nią zrobić.

Podziwiałam kobiety silne, buntownicze, odważne, takie jak Emilia Plater — polska partyzantka i kapitanka Wojska Polskiego — i moja siostra. Jak widać, od zawsze nie lubiłam wypudrowanych i wymalowanych kobiet.

Nie znosiłam też kobiet, które chowały twarze za wachlarzami. Zawsze sądziłam, że wyglądają jakby miały coś na sumieniu, coś ukrywały. I nie wiele się myliłam, co ciekawe. Lizzie powiedziała mi, dlaczego tak robią. Gdy widziałam taką kobietę, robiłam się czerwona ze złości. Stały przy swoich mężach, a zza wachlarzy szukały tylko mężczyzny, któremu mogłyby wskoczyć do łóżka. W domu, dla gości wytworne damy wypudrowane od stóp do głów, a poza domem i gdy nikt nie patrzy — szkoda gadać! Moja rodzicielka nigdy nie zasłaniała twarzy wachlarzem tak jak moja siostra. Nigdy nie stała za tylko obok mojego ojca tak jak Lizzie przy swoim pierwszym partnerze.

Elizabeth nigdy nie obgadywała swoich rówieśników, chyba że w przypływie złości, ale wyżalała się mi, kilkuletniej dziewczynce.

Ale dlaczego ją tak podziwiałam? Dlaczego była moim autorytetem? Dlaczego była na pierwszym miejscu z Emilią Plater?

Kochała swój kraj pochodzenia, była patriotką, kochała rodzinę i potrafiła stanąć w obronie innej osoby, bo wiedziała, że da radę. Umiała również wybierać sojuszników... A przynajmniej takie miałam wrażenie, dopóki w grę nie weszły pieniądze, stanowisko i pożądanie.

RebellionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz