3.

71 5 2
                                    

  Wyjątkowo tym razem, to Ryan obudził się jako pierwszy. Nie mógł się nie uśmiechnąć, gdy zobaczył śpiącą twarz swojego ukochanego. Uroda Brendona chyba nigdy nie przestanie go zadziwiać. Kochał się budzić przy jego boku.
   Po dłuższej chwili wpatrywania się w młodszego chłopaka, w głowie Ryana zrodził się pewien pomysł. Schował się pod kołdrę i ułożył między nogami bruneta. Delikatnie zaczął dotykać go przez materiał bokserek. Nie musiał długo czekać na reakcje młodszego, bo już po chwili, można było usłyszeć ciche jęki, które tylko jeszcze bardziej nakręciły starszego. Powoli ściągnął bokserki Brendona i ujął jego twardą już męskość w dłoń, po czym przejechał językiem po całej jego długości. Na to uczucie, młodszy momentalnie się obudził, ale gdy tylko zobaczył, co właśnie robi jego ukochany, szeroko się uśmiechnął.
  -No tak to mógłbym się budzić codziennie.- podciągnął Ryana do góry i mocno pocałował.-Dzień dobry kochanie.
-Nie licz na zbyt dużo, wyjątkowo dzisiaj wstałem szybciej od ciebie i wątpię, że szybko się to powtórzy.- z uśmiechem pocałował usta swojego chłopaka, po czym zaczął schodzić ze swoimi pocałunkami niżej, by po chwili zatrzymać się na jego kroczu.
Owinął dłoń wokół penisa młodszego i powoli zaczął poruszać nią w górę i w dół, nie odrywając wzorku od twarzy młodszego.
-Ryan, szybciej. Proszę.- pojedyncze słowa Brendona przeplatały się z jękami. Starszy wysłuchał jego prośby i przyspieszył swoje ruchy, po czym przejechał językiem po całej długości i wziął go do ust. Na to uczucie, brunet zareagował głośnym jękiem. Po kilku minutach Brendon był już na skraju.
-Ryan... ja zaraz.- starszy nie przerywając, dalej kontynuował swoje poczynania i po chwili już mógł poczuć ciepła ciecz w swoich ustach. Z uśmiechem wrócił na miejsce obok swojego ukochanego, który właśnie próbował uspokoić oddech.
-Boże, jak ja cię kocham.- odezwał się Brendon, gdy już powoli odzyskiwał świadomość, po tak nagłym przypływie przyjemności.
-Wystarczy Ryan i polecam się na przyszłość.- zaśmiał się starszy.
-Na pewno skorzystam i to pewnie bardzo szybko.- złączył ich usta w gorącym pocałunku.
-Dobra, wystarczy tego dobrego, zrób mi coś do jedzenia, bo jestem głodny.
-Ryan Ross, mistrz w niszczeniu romantycznej atmosfery.- na te słowa otrzymał uderzenie w ramię od swojego chłopaka. No tak, głodny Ryan, to agresywny Ryan.-Dobra, idę, idę, ale weź już nie bij.
-No ja myślę.
-Czasami mam wrażenie, że jestem twoim służącym, ale zamiast pieniędzy, odpłacasz mi się w łóżku.
-Kurde, rozgryzłeś mnie.
-Kutas.
-Przed chwilą mówiłeś coś innego.- zaśmiał się starszy.-Dobra, wiem, że jesteś mistrzem w przekomarzaniu się, ale ja tu umieram z głodu!
-No już ci robię to śniadanie, moja królowo dramatu.- z uśmiechem na twarzy, wstał z łóżka i udał się do kuchni.
-Kocham Cię!- krzyknął za nim Ryan i sam poszedł w stronę łazienki. Usłyszał tylko jeszcze „Powiedz mi coś, czego nie wiem" i dźwięk otwieranej lodówki.
   Może Brendon nie był jakimś mistrzem kuchni, ale jego zdolności kulinarne i tak dziesięciokrotnie przewyższały umiejętności Ryana, który potrafił nawet przypalić wodę na herbatę. Dlatego też uwielbiał praktycznie wszystko, co przygotowywał dla niego młodszy. Teraz właśnie zajadał się jajecznicą z bekonem.
-Co będziemy dzisiaj robić?- zapytał się starszy?
-Szczerze, to nie zaplanowałem na dzisiaj nic specjalnego, ale wziąłem ze sobą kilka płyt, możemy posiedzieć i posłuchać sobie muzyki.
-Bardzo podoba mi się ten pomysł. Wiesz jak bardzo uwielbiam, gdy mamy takie leniwe dni.
    Po kilku godzinach spędzonych na siedzeniu pod kocem i słuchaniu muzyki, Brendonowi zaczęło się po prostu nudzić i wpadł na ciekawy pomysł jak temu zaradzić. Jego usta powędrowały na szyję starszego chłopaka, a dłoń na jego uda, które zaczął delikatnie masować.
-O, czyżby ktoś tu miał na coś ochotę?
-Nie na coś, tylko na kogoś i to w dodatku wielką.
-To na co czekasz?- nie zwlekając juz ani minuty dłużej, ułożył Ryana plecami na kanapie i sam nachylił się nad starszym, łącząc ich usta w gorącym pocałunku.

Nim się obejrzeli nadszedł czas powrotu do domu. Właśnie znajdowali się w samochodzie młodszego chłopaka, Ryan spał oparty o szybę, a Brendon skupiony na jeździe, od czasu do czasu zerkał na ukochanego, by upewnić się, czy wszystko z nim w porządku, nawet jeżeli nie miał najmniejszych powodów do obaw. Jednak od początku ich związku brunet czuł ciągłą potrzebę troski nad starszym, Ryan w przeszłości wycierpiał naprawdę dużo, dlatego zależało mu na tym, by teraz spotykało go tylko to, co najlepsze.

Godzinę  później znajdowali się na podjeździe. Starszy dalej drzemał, a Brendon nie miał serca go budzić, dlatego wziął go na ręce i zaniósł do ich sypialni, pocałował czoło ukochanego, po czym wrócił po resztę rzeczy. Nie kłopotał się z ich rozpakowaniem. Zrobi to później. Teraz jedyne czego chciał i potrzebował, to sen. Co z tego, że przez ostatni tydzień nie robili praktycznie nic oprócz odpoczywania, perspektywa leżenia w objęciach swojego ukochanego w ich wspólnym łóżku była tak kusząca, że nie mógł się oprzeć.

no także ten, miłego czytania, czy cos

this is gospel🌙 rydenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz