Wszystko zaczęło się od wygłupów na scenie, wzajemne obmacywanie, udawane pocałunki. Publiczność była zachwycona, im samym również to nie przeszkadzało. Sprawy nabrały innego obrotu, gdy po trasie promującej ich debiutancki album A Fever You Can't Sweat out, postanowili wspólnie zamieszkać w domu na obrzeżach Los Angeles. Dla samego Ryana był on za duży, a Brendon nie mógł znaleźć nic odopwiedniego, wiec starszy zaproponował mu mieszkanie u siebie. Wokalista bez chwili wahania się zgodził. Wizja mieszkania ze swoim najlepszym przyjacielem bardzo mu odpowiadała. Już wyobrażał sobie wspólne maratony ulubionych seriali, jedząc przy tym tony niezdrowego jedzenia.
-Ryan! Chodź tutaj, włączyłem już film! -krzyknął Brendon rozkładając się na kanapie.
-Moment, popcorn zaraz będzie gotowy i przyjdę.
-Okej, okej. Tylko się pośpiesz, bo jest mi zimno i muszę się do kogoś przytulic.
Chłopak nie odpowiedział, tylko powrócił do rozmyślań. Od pewnego czasu jego głowę zaprzątała jedna myśl, a dokładnie osoba, którą był uroczy, zgrywający buntownika, nieziemsko przystojny chłopak i tak, mowa tu o Brendonie. Zakochał się w swoim najlepszym przyjacielu. Wszystko zaczęło się, gdy zamieszkali razem. Obaj strasznie zbliżyli się do siebie. Ryan nie pamięta już kiedy spał sam w swoim łóżku, po wspólnym oglądaniu filmów zazwyczaj zasypiali razem, nie raz budził się wtulony w młodszego chłopaka, jednak wcześniej nie zwracał na to uwagi. W końcu są przyjaciółmi, najlepsi przyjaciele czasami śpią razem i nie ma w tym nic dziwnego, prawda? Zresztą Brendon jest w 100% hetero i raczej nic nie wskazywało na to, by było inaczej. Starał sobie w ten sposób to wszystko tłumaczyć, tak było prościej.Jego rozmyślania przerwał dźwięk mikrofalówki oznajmujący, że popcorn jest już gotowy. Przesypał wszystko do miski, zabrał butelkę napoju i udał się do salonu.
-No w końcu, myślałem ze ktoś cię porwał.-odezwał się Beebo.
-Skończ już gadać i zrób mi miejsce.
-No już, już księżniczko. -powiedział z uśmiechem brązowowłosy.
-Nie nazywaj mnie tak!
-Ryan, spokojnie. Żartuje tylko.
-Włącz już ten film i oglądajmy. –powiedział starszy, zajmując miejsce koło Brendona.
-Dla ciebie wszystko. –odpowiedział młodszy, szeroko się uśmiechając.
Ryan oparł głowę o ramię przyjaciela i nie skupiając się na filmie, powrócił do swoich poprzednich rozmyślań. Zakochał się w swoim najlepszym przyjacielu. Uwielbiał zaraz po przebudzeniu widzieć uśmiechnięta twarz młodszego chłopaka, uwielbiał słuchać jego kojącego głosu. Gdy miał problemy z snem, to właśnie ten głos pomagał mu zasnąć.
-Nad czym tak myślisz?- Brendon wyrwał go z rozmyślań.
-Nad niczym, oglądam przecież.
-Ryan proszę cię, mnie nie oszukasz.
Starszy chłopak dostał nagłego przypływu odwagi i uznał, że musi powiedzieć, o tym co do niego czuje. Pewnie będzie tego żałował, ale teraz dał się ponieść chwili.
-Nie wiem od czego zacząć, ale Brendon jesteś dla mnie kimś więcej niż przyjacielem. Zakochałem się w tobie, wiem że nic z tego nie będzie, bo ty na pewno nie czujesz tego samego do mnie. W porządku, rozumiem. Po prostu musiałem ci to powiedzieć, bo inaczej czułbym się źle, oszukiwałbym nie tylko ciebie, ale również siebie próbując sobie wmówić, że nic do ciebie nie czuje. Proszę cię tylko o jedna rzecz, nie znienawidź mnie za to, bo tego bym nie przeżył.- nagle poczuł cieple wargi młodszego chłopaka na swoich. Był tak zaskoczony, że dopiero po chwili oddał pocałunek. Wtedy właśnie dotarło do niego, ze cholernie pragnął i potrzebował poczuć usta Brendona na swoich. Gdy oderwali się od siebie, młodszy, patrząc Ryanowi głęboko w oczy, przerwał ciszę między nimi i odezwał się.
-Kochanie, nigdy nie mógłbym cię znienawidzić i nawet nie wiesz jak kurewsko jestem ci wdzięczny, ze pierwszy powiedziałeś co do mnie czujesz. Ja już dawno zrozumiałem, że jesteś dla mnie kimś więcej, niż tylko przyjacielem, ale jestem cholernym tchórzem, który nie potrafi zrobić pierwszego kroku. Kocham cię Ryan. Jesteś najwspanialsza osoba jaka kiedykolwiek poznałem.- nagle zauważył, że po policzku młodszego zaczynają spływać łzy. –Skarbie, nie płacz, tylko przysuń się bliżej i mnie przytul.
-Wiesz, że jesteś największym szczęściem, jakie mnie kiedykolwiek spotkało?-powiedział starszy wtulając się mocno w klatkę Brendona.
-Wiem, bo ty jesteś moim największym szczęściem. Boże, nawet nie wiesz, jak się cieszę, ze w końcu oboje wiemy na czym stoimy.
-Tez się cieszę. –odpowiedział z uśmiechem Ryan, nie odrywając się od Brendona.
Reszta wieczoru upłynęła im na dalszym przytulaniu i pocałunkach, a gdy młodszy usłyszał ciche pochrapywanie starszego, przykrył ich kocem i również postanowił zasnąć.Nie wierzę, że to dodaję. Przeglądając laptop, trafiłam właśnie na to opowiadanie, ma ono już dobrze ponad rok i stwierdziłam, że będę je kontynuować i wstawię tutaj, może znajdzie się ktoś, komu choć trochę przypadnie do gustu. Na razie mam jakieś dwa rozdziały. Nie mam pojęcia kiedy będą pojawiać się kolejne, bo gdy wracam z pracy, to mam tylko ochotę na położenie się do łóżka.
To by było na tyle. Miłego czytania, czy coś XDD
CZYTASZ
this is gospel🌙 ryden
FanfictionLudzie mówią, że nie ma sensu patrzeć w przeszłość, że powinniśmy się skupić na tym co jest teraz. Ryan bardzo chciał ich posłuchać, jednak na próżno. Nie mógł zapomnieć o wszystkim co działo się za czasów, gdy był jeszcze członkiem słynnego zespołu...