Imagin na zamównienie

103 6 3
                                    

           Zadedykowane dla MartynaXDDDD

Z trzaskiem zamknęłaś laptopa, powoli kładąc go na białej pościeli. W głowie przetwarzałaś jeszcze to ostatnie zdanie napisane przez nieznajomego. A w zasadzie znajomego, tylko że przez Internet.
2 miesiące temu zaczęłaś korzystać ze strony internetowej, która pozwala na czatowanie z obcymi, jak i ze znajomymi. W tym samym dniu zaczął pisać do ciebie pewien chłopak. Ale ta rozmowa była zupełnie inna od reszty. Opowiedział ci o swojej rodzinie, o problemach i o całej masie innych rzeczy. Każdego dnia po szkole zasiadałaś przed laptopem z cierpliwością czekając aż chłopak o nicku xponyx95 będzie dostępny. Tak naprawdę nie miałaś nic innego do roboty. Twoja najlepsza przyjaciółka pojechała na wymianę do Włoch, a ty zostałaś tutaj. Więc o wszystkim mówiłaś jednej osobie, tą osobą był twój internetowy przyjaciel.
Wiedział już o tobie praktycznie każdy szczegół. Kiedy się urodziłaś, jaki jest twój ulubiony serial, kolor, liczba, przedmiot, co lubisz robić, w jakich facetach byłaś kiedyś zakochana, ..... Długo by wymieniać. Ty o nim też wiedziałaś dużo. Michael Clifford, lat 19, ulubiony kolor czerwony, jedynak, urodzony 20 listopada 1995 roku, i tak dalej... Był dla ciebie jak najlepszy przyjaciel, tylko ze nigdy go nie widziałaś. Ale nie wiesz nawet dlaczego, za każdym razem gdy słyszysz dźwięk nowej wiadomości, przechodzą cię przyjemne dreszcze. Może to nienormalne, ale czujesz do niego pewnego rodzaju sentyment. Zawsze, gdy informacja o dostępności Michaela nie pojawia się na czas, możesz śmiało stwierdzić, że za nim tęsknisz. Za żartami, miłymi słowami, za szczerą rozmową... Ale sama nie potrafisz określić dlaczego się tak zachowujesz.

xponyx95: wybacz, że tak długo, ale siedziałem w kozie xd

martysia_: dlaczego? Znowu dałeś panu od chemii sprawdzian z napisem "i tak tego nie czytasz łysa pało" ? >.<

xponyx95: nie, tym razem "niechcący" wylałem milkshake na najbardziej rozpuszczoną lalunię w szkole :D

martysia_: No, to musiałeś trochę tam posiedzieć, bo jest dziesiąta :/

xponyx95: siedziałem do siedemnastej, ale potem matka kazała mi w ramach kary umyć jej chlewik (samochód) :)

martysia_: uznam tą nieobecność za usprawiedliwioną, a teraz wybacz ale idę spać bo jutro mam lekcje na 7:10 -_-

xponyx95: pamiętam :*

martysia_: w takim razie jutro o 15?

xponyx95: Dokładnie. Postaram się nie wpaść :>

martysia_: mam nadzieję ;]

xponyx95: Dobranoc księżniczko xoxo

Dzisiejsza rozmowa nadal tkwiła w twojej głowie mimo tego, że próbowałaś zasnąć. Dobranoc księżniczko. Sama nie wiesz dlaczego, ale te dwa słowa sprawiły, że na twojej twarzy zagościł uśmiech. Zamknęłaś powoli oczy i zmęczona odpłynęłaś w krainy Morfeusza.

*buzzzzz* usłyszałaś donośny dźwięk dzwonka. Niechętnie podniosłaś się z materaca i wyłączyłaś budzik. Powolnym krokiem skierowałaś się w stronę szafy, by wybrać ubrania. Ubrałaś się w bordowe rurki, kwiatowe martensy i swój ulubiony kremowy sweter oversize. Brązowe włosy zostawiłaś rozpuszczone, robiąc jedynie przedziałek na środku i falując lekko grzywkę dwóch stron. Zrobiłaś kreski eyelinerem na powiekach, umyłaś zęby, w biegu złapałaś czarny plecak i wyszłaś z domu. Twoich rodziców nie było, ponieważ zostali na nocnej zmianie.
Przechodząc przez ulicę twój wzrok zatrzymał się na wysokim chłopaku o zielonym spojrzeniu. Co ciekawe, jego włosy były w tym samym kolorze. Stanęłaś na chodniku nadal mu się przyglądając. Najwidoczniej czekał na autobus, tak jak ty. Stanęłaś powoli obok przystanku. Po chwili jednak jakaś niewidoczna siła zaczęła ciągnąć twoje spojrzenie w jego stronę. Zauważyłaś, że ma na sobie koszulkę zespołu Green Day. "Ironia jakaś" pomyślałaś. Jednak nadal ciekawiło cię, czemu nie widziałaś go tutaj wcześniej. W tym
czasie podjechał autobus i weszłaś do środka.
-Normalny do East High School -powiedziałaś do kierowcy. Wyłożyłaś pieniądze i odeszłaś, ciągle myśląc o chłopaku z przystanku.
-Zapomniałaś biletu..- usłyszałaś głęboki, męski głos obok siebie. Odwróciłaś głowę od szyby i zobaczyłaś, że owy chłopak właśnie usiadł obok ciebie i bacznie ci się przygląda. Speszona odpowedziałaś:
-Uh.. Dziękuję, zamyśliłam się.-uśmiechnęłaś się lekko i odebrałaś zgubę. Zaintrygował cię ten nieznajomy.
-Nie mówiłaś mi czasami, że twój ulubiony kolor to zielony? Dlatego teraz zamiast włosów mam trawsko... - Powiedział nagle chłopak. Zaraz, co... Otworzyłaś szerzej oczy i z niedowierzaniem spojrzałaś na niego. Nie, to nie może być prawda..
- Nie poznałaś mnie, prawda księżniczko?
-Michael?-zapytałaś cicho.
-Dokładnie. Nie mogłem doczekać się kiedy spotkamy się naprawdę, więc przepisałem się do EHS. I muszę ci powiedzieć, że jesteś sto razy piękniejsza niż w moich wyobrażeniach...- powiedział Mikey lekko się rumieniąc. Nadal nie docierały do ciebie jego słowa. To naprawdę on?
-Nie mów tak, bo mnie zawstydzasz! - żachnęłaś się uderzając go lekko w ramię. On zaśmiał się tylko i zaczął opowiadać o tym, o czym przez ostatnie 2 miesiące pisał do ciebie na czacie. Przez cały ten czas nie oderwałaś od niego spojrzenia. Musiałaś stwierdzić, że był naprawdę przystojny. Głęboki głos, jasnozielone oczy, malinowe usta, nieokrzesana czupryna i cudowny uśmiech tworzyły razem perfekcyjną całość. Nie no, zakochałaś się?! Chyba...
-Wysiadamy księżniczko!!-powiedział Michael i podał ci rękę. Chwyciłaś ją i wtedy po twoim ciele przebiegły przyjemne dreszcze. Wyszliście pośpiechu z autobusu i nadal trzymający cię za rękę chłopak spojrzał na zegarek.
-Cholera, 7:08!! Krzyknął. No to zarąbiście, jesteście spóźnieni.
- Może jak pobiegniemy, to zdążymy...-powiedziałaś i chwilę później obaj sprintem ruszyliście w stronę budynku. Los jednak chciał, że moment potem wylądowałaś boleśnie na chodniku. Jęknęłaś próbując wstać, ale nagle coś, lub raczej ktoś podniósł cię do góry i zaczął biec z tobą na rękach. Miałaś szczęście, że jesteś szczupła... Zaczęłaś śmiać się i piszczeć równocześnie.
-Wariat!!-krzyknęłaś do Michaela.
-Nic ci nie jest?- zapytał chłopak totalnie ignorując twoją wcześniejszą wypowiedź.
-Chyba nie..- odpowiedziałaś, nawet nie zauważając iż w mgnieniu oka znaleźliście się pod budynkiem szkoły. Michael ostrożnie postawił cię na ziemii, uśmiechając się szeroko. W tym samym momencie poczułaś pulsujący ból w okolicach kostki. Syknęłaś i podniosłaś nogę, tracąc równowagę. Na szczęście w porę Michael złapał cię w talii i pomógł utrzymać się w pozycji pionowej. Ze zmartwieniem wymalowanym na twarzy zapytał:
-Wszytko w porządku?
-..chyba skręciłam kostkę... - powiedziałaś.
-Musimy iść do pielęgniarki-zarządził chłopak, i już drugi raz dzisiaj wziął cię na ręce. Po chwili byliście już w białym gabinecie znajdującym się na końcu korytarza. Usiadłaś ostrożnie na łóżku, podczas gdy pielęgniarka oglądała twój uraz. Ale nie to przyciągało twoją uwagę. W drzwiach ciągle stał zmartwiony Mikey, nerwowo przygryzając wargę.

-To moja wina, więc to ja odprowadzę cię do domu.-rzekł Michael, opierając się jedną ręką o sąsiadującą szafkę.
-Nie chcę nawet tego słuchać, przecież sama się wywaliłam! Nie obwiniaj się za moją niezdarność..-odpowiedziałaś ostro, zatrzaskując drzwi od szafki i powoli kuśtykając do wyjścia ze szkoły. Michael prawie natychmiast odebrał od ciebie twój plecak, ignorując twoje sprzeciwy. Cała droga do twojego domu autobusem upłynęła w przyjaznej atmosferze, pełnej rozmów i śmiechu. Po pożegnaniu Michaela i po raz setny potwierdzeniu, że poradzisz sobie sama, otworzyłaś kluczykami drzwi do domu i rzuciłaś plecak na podłogę w przedpokoju. Nadal kulejąc podążyłaś do pokoju i otworzyłaś laptopa. Uśmiechnęłaś się widząc, że xponyx95 jest dostępny. Zaczęłaś pisać:

martisia_: za dużo wrażeń jak na jeden dzień ;)

Po chwili dostałaś odpowiedź:

xponyx95: to samo chciałem powiedzieć xd

Niestety na tym zakończyła się wasza rozmowa, bo twoim oczom ukazała się wiadomość, że Mikey jest offline. Zawiedziona z bliżej nieokreślonych powodów zamknęłaś laptopa i oparłaś się o wezgłowie łóżka wciąż rozmyślając o chłopaku. Nie mogłaś wyrzucić z głowy jego spojrzenia, śmiechu... Myśląc o nim dostawałaś pozytywnych dreszczy na całym ciele. Takiego uczucia doświadczałaś po raz pierwszy, i nie mogłaś się go pozbyć.
W tym samym czasie zadzwonił dzwonek do drzwi. Podniosłaś się z łóżka, powoli podchodząc do wizjera. Twoim oczom ukazał się Mikey, trzymający coś w ręku. Zaskoczona nerwowo poprawiłaś czekoladowe włosy i wolno otworzyłaś drzwi. Michael uśmiechnął się do ciebie szeroko i zapytał:
-Mogę wejść?
-E.. Jasne, wchodź. -Odpowiedziałaś.
Po chwili obydwoje siedzieliście w twoim pokoju.
-Co cię tu sprowadza?- zapytałaś.
- Chciałem tylko sprawdzić jak się czuje moja księżniczka. -Dyskretnie odwróciłaś głowę, mając nadzieję, że chłopak nie zauważył wypieków pojawiających się na twojej twarzy.
Uśmiechnęłaś się blado mówiąc ciche "w porządku" . Nagle Michael chwycił cię za rękę i wręczył ci jakieś pudełko. Posłałaś mu zdezorientowane spojrzenie, a on poruszył tylko ustami, mówiąc bezdźwięczne "otwórz". Powoli odchyliłaś wieczko ozdobnie zapakowanego pudełka, i ujrzałaś małą maskotkę czerwonego psa. Posłałaś Michaelowi uśmiech numer pięć pytając:
-To dla mnie?
-Pamiętasz, jak pisałaś mi kiedyś, że uwielbiasz maskotki? Postanowiłem poprawić ci trochę humor. A jak już pewnie wiesz, mój wybór nie był bezcelowy. Moje nazwisko brzmi Clifford, tak jak na imię ma ten pies. Chciałem, żeby choć trochę ci o mnie przypominał...- odparł Michael, nie odrywając od ciebie spojrzenia.
-Dziękuję-szepnęłaś i obróciłaś prezent w dłoni. Nagle atmosfera w całym pomieszczeniu uległa zmianie. Wasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać, a gdy dzieliły was już milimetry, Mikey powiedział cicho:
-Zdecydowanie, za dużo wrażeń jak na jeden dzień...
Poczułaś przyjemne mrowienie w okolicach żołądka, gdy zielonowłosy złączył wasze usta w długim pocałunku.

**************************************************************************

Było mi ciężko napisać to i Nie jestem dobra w pisaniu imaginów więc to był pierwszy i ostatni.

Pisarka Zuzanka

Preferencje I Imaginy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz