Słuch

212 30 23
                                    

Z góry przepraszam za to, co zaraz przeczytacie :3
~~~

Niebo płakało rzewnymi łzami, zupełnie jakby czuło, że coś się stało, coś okropnego i nieodwracalnego. Razem z niebem płakali ludzie zgromadzeni wokół dębowej, ciemnej trumny, w której ktoś leżał. Ktoś bardzo ważny, niezastąpiony i wyjątkowy.

Płacz i szloch, szloch i płacz, i tak cały czas, odkąd zjawiły się jego dzieci. Coś uciskało ich w klatkach piersiowych, ból był porównywalny do wyrwania serca. Nie dopuszczali do siebie tej myśli, nie chcieli żyć ze świadomością, że ktoś, kto był przy nich całe życie odszedł. Odszedł tak po prostu, bez żadnego ostrzeżenia, bez słowa wyjaśnienia. Umarł i już nie wróci, choćby nie wiem jak się starali.

Yakov Feltsman był kimś więcej niż trenerem. Od najmłodszych lat, poświęcał się temu co robi w stu procentach, kochał swoją pracę i nie zamierzał tego zmieniać. Jednak teraz był nikim. Jedynie kolejną osobą, która odeszła z tego przepełnionego złem i nienawiścią świata do lepszego bytu.

Starał się zawsze być kimś więcej dla swoich dzieci. Ich relacje zawsze zaczynały się i kończyły tak samo. Nie ważne, z kim miał doczynienia, zawsze przebiegało to tak samo. Trener, kolega, przyjaciel, ojciec. Porządek był zawsze taki sam.

Mila Babicheva, młoda, silna, niezależna kobieta, która nigdy nie dala sobie wejść na głowę. Pokochała Yakova od pierwszego spotkania, od pierwszego spojrzenia, od pierwszych słów, które skierował w jej stronę.

"Słuchaj, czego ty w ogóle cieszysz japę? Nie widzisz, że właśnie się wyrżnąłem i boli mnie dupa?"

Mila pamiętała słowo w słowo, co wtedy jej powiedział. Już wtedy go pokochała, najpierw za jego bezpośredniość. Potem spędzali więcej czasu razem i zrozumiała, kim jest Yakov. Był jej tatą, ukochanym tatusiem. A ona stała się dla niego oczkiem w głowie. córeczką tatusia, która kochałaby go nawet, gdyby powiedział, ze kogoś właśnie zabił. Jej tatuś, którego kochała nad życie, właśnie przed nią leżał. Bez krzty życia w sobie.

Jurij Plisetsky od początku był arogancki i pewny swego. Dopiero spotkanie Yakova dało mu do zrozumienia, że wcale nie jest taki niesamowity za jakiego się uważał.

"Słuchaj, jeśli się nie ogarniesz i będziesz prowadził jak do tej pory, skończysz na samym dole."

Te słowa sprawiły, że Jurij przestał być tym, kim był. Wychowany w luksusach nastolatek, rozpieszczany przez matkę, ignorowany przez ojca, zmienił się. Znalazł swojego tatę, który pokochał go bezpodstawnie. Nie oczekiwał od niego niczego w zamian. Jurij pokochał go za to, że po prostu przy nim był, nawet gdy wszyscy inni się od niego odwracali. Jego tatuś, którego kochał nad życie, właśnie przed nim leżał. Bez krzty życia w sobie.

Ośmioletniego Viktora Nikiforova, płaczącego, brudnego, w poszarpanych ubraniach, Yakov znalazł w ciemnej, moskiewskiej uliczce. Nie czekając nawet aż się zbliży, młody chłopak podbiegł do mężczyzny i prosił go, by zabrał go ze sobą, nie zostawiał go samego, na pastwę losu. Feltsman wachał się przez chwilę, jednak wziął go do siebie. I nigdy tego nie żałował. Viktor pamiętał, jakie były pierwsze słowa Yakova po tym, jak opowiedział mu swoją historię, tuż przed tym, jak wygrał swój pierwszy w życiu złoty medal.

"Słuchaj, on może i jest twoim ojcem, ale na pewno nie tatą."

Viktor zgadzał się z tym w stu procentach. Jego tatą był Yakov. To on nauczył go wszystkiego, opiekował się nim i po prostu przy nim był, bez względu na wszystko. Yakov był drugą najważniejszą osobą w jego życiu. Jego tatuś, którego kochał nad żyxie, właśnie leżał przed nim. Bez krzty życia w sobie.

Yuuri również płakał. Nie dlatego, że Yakov był Viktorovi tatą, ale dlatego, że przez ten krótki czas stał się tatą również dla niego. Bał się o niego, troszczył, zajmował jak swoimi dziećmi. Nigdy nie pokazał mu że jest gorszy, w przeciwieństwie do jego biologicznych rodziców. Nigdy go nie poniżył, nie upokorzył, zawsze traktował na równi z Rosjaninami, z którymi spędził przecież całe życie.

"Słuchaj, to, że oni cię nie kochali nie znaczy, że nikt inny cię nie kocha."

Te słowa dały mu wiarę, że ten świat nie jest tak okropny jaki mógłby się wydawać. Znalazł miłość, przyjaźń przygarnął.
Znalazł prawdziwą, kochającą się rodzinę. I to wszystko dzięki Yakovowi, który go nie odtrącił, a przygarnął. Jego ukochany tatuś leżał teraz przed nim. Bez krzty życia w sobie.

Tak jak jego dzieci płakały na ziemi, tak Yakov Feltsman płakał będąc już u góry. Przecież chciał im jeszcze tyle pokazać! Spędzić z nimi kolejne popołudnie, kolejny dzień. Chciał im powiedzieć, jak bardzo ich wszystkich kocha! Że nie wyobraża sobie życia bez nich! Że to dzięki nim cieszył się życiem! Ale... Było już za późno. Już nigdy tego nie zrobi.
Pragnął, aby jego bliscy zrozumieli, że ich kochał. Że pomimo wszelkich przeciwności losu, nadal pozostanie dla nich tatusiem, którego żadne z jego dzieci nigdy nie miało.

Jednak mimo chęci, nie mógł już tego zrobić. Nie miał jak. Dlatego, kiedy pierwszej nocy po jego odejściu, spotkał się z każdym z jego dzieci we śnie. Mimo zupełnie różnych przebiegów ich rozmów, zakończenie spotkania było takie samo.

"Może i nie byłem najlepszym tatą na świecie, ale byłem twoim tatą i to się nigdy nie zmieni. Tak samo to, że kocham cię nad życie i nawet jeśli nie będę przy tobie ciałem, będę się tobą opiekował."

Żadno z dzieci Yakova Feltsmana nigdy nie zapomniało o tym, jak cudownym człowiekiem był ich Tata. Pamiętali o nim, a każdą rocznicę jego śmierci spędzali razem, tak, aby nikt nie czuł się samotny w ten najgorszy dzień w roku.

~
To u góry zostało napisane i opublikowane pod przymusem (kuzyn mnie zaszantażował ;-;) zaraz po seansie "Strażników Galaktyki 2" no i ten, nie jest to najwyższych lotów, ale wieczorkiem wleci jeszcze jeden szocik, zdecydowanie lepszy ^^
~Calathiela
Ps. Jeśli są błędy, wytknijcie mi je! Nie mam aktualnie czasu na sprawdzanie szotów i ich poprawianie, więc zbetuję wszystko dopiero w piątek wieczorem/sobotę :3

Zmysłowy Challenge | Yuri!!! on IceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz