Obecny ciałem
Martwy duszą
Sam sobie winny
Pełni katuszom
Żyć już nie potrafię
Jestem utrapieniem
Świadom jestem, że
Już nic nie zmienię
Ciągle jedna myśl
nie daję mi spokoju
Na zewnątrz szczęśliwy
Wewnątrz po uboju
Odczucie pustki
Wciąż mi nie mija
Obecny jest ktoś
Kto mnie zabija
Smutek, cierpienie
Ból i trwoga
Zabiorą mnie w końcu
Do mego Boga
I choć są koło mnie ludzie
życia warci
Są też inni bardziej zaparci
Straciłem przez nich nadzieję
Radość ze mnie uciekła
Moje serce zamarzło
Ciało poszło do piekła
Chcę tylko powiedzieć
„Nic już nie znaczę"
Dlatego pozwólcie
Że już nigdy nie zapłaczę.