- Minęła już chyba godzina, możesz zejść? - spytałem, hamując gniew.
- Po tym co zrobiłeś powinieneś na kolanach mnie przepraszać - oburzył się wstając ze mnie. Co zignorowałem. W końcu miałem powietrze! Dzięki ci... do kogo trzeba się pomodlić, kiedy cudem uszło się z życiem, przez irytujących byłych przyjaciół? Chyba do Hadesa... Choć obstawiałbym też Herę, ona ma pewnie masę byłych przyjaciół, którzy chcą ją zniszczyć. Mogę się o to założyć.
W czasie kiedy on na mnie leżał, ja zdążyłem popodziwiać widoczki. Oczywiście na tyle, na ile pozwalało mi cielsko blondyna. Pierwszym faktem było stwierdzenie, że wyspa jest wielka. Z mojej pozycji dostrzegałem plaże, a odległe i lewo słyszalne fale, uspokajały mnie. Sama wyspa natomiast, porośnięta różnorodną roślinnością. Od drzew, po ogródek, aż do trawy. Właśnie: ogródek. Prócz niego na wyspie była pusta chatka, obrośnięta z przodu bluszczem. Wydawała się zadbana, ale ludzi nie widziałem, albo przynajmniej nie reagowali na moje wrzaski i błagania ( Jason był naprawdę ciężki).
Rzymski heros rozejrzał się.
- Gdzie my jesteśmy?
- Nie wiem, ale nie potrafię się stąd wydostać - odpowiedziałem wyciągając spod brzucha rozwalone okulary. Jak one się tam dostały? - To chyba twoje.
Podniosłem się i przekazałem mu jego własność, a ta pod jego dotykiem natychmiast się rozsypała. W sumie to w ogóle możliwe? Wiecie, boska moc tchniona w przedmiot czy jakoś tak...
Chłopak westchnął.
- To ja polecę po pomoc, a ty tu czekaj.
Wzbił się w powietrze, aby za chwilę upaść pod moimi nogami.
- Zapomniałem dodać, że nasze moce tu nie działają, Bro- dodałem powstrzymując śmiech.
- Zamknij się, Bro- warknął i wstał. Ja za to skrzywiłem się. To jak powiedział Bro było okropnym przeżyciem. Z kpiną i złośliwością, wręcz nieistniejącą dla niego. Chłopak zachowywał się jak przeciwieństwo dawnego pretora. A wszystko zaczęło się, tydzień po tym jak Piper z nim zerwała. I nadal obwinia o to mnie.
Spróbował znowu i znowu.
Dopiero pod wieczór usiadł zmęczony przy ognisku, które zrobiłem. Był naprawdę w kiepskim stanie. Włosy zamiast być idealnie ułożone jak zwykle, poopadały na wszystkie strony świata i nawet straciły swój naturalny kolor. Serio, były tak oblepione ziemią, że wydawały się czarne, ewentualnie brązowe, a nie blond. To samo tyczyło się jego twarzy z których jedyne co się nie zmieniło to niebieskie, jak niebo (w dzień) oczy, oraz niewielka szrama na ustach. Twarz miał tak pobrudzoną, że nawet sześciolatków pobił. Typowy ubiór z obozu rzymian- fioletowa koszulka z napisem SPQR i czarne spodenki- był cały pocharatany. Całość zdobiły liście i gałązki w różnych miejscach.
- Walczyłeś z Gają? - nie mogłem się powstrzymać od żartu godnego Leo.
- Hahaha - zaśmiał się sztucznie, a następnie dodał sarkastycznie - bardzo zabawne.
- Wiem - powiedziałem z udawaną dumą.
- Głodny jestem - stwierdziłem, a mój brzuch to głośno potwierdził. Jason się nie odezwał.
Za to pojawił się wiatr, a wraz z nim jedzenie. Wielka sterta kanapek i sok z czerwonej porzeczki. Zjadłem z apetytem godnym... siebie samego, ewentualnie jakiegoś potwora. Wszystko okazało się przepyszne, no i co z tego, ze mogło być zatrute? Raz się żyje!
To przy okazji sprawiło, że przypomniałem sobie o jedynym miejscu, gdzie dzieją się takie rzeczy. Wiedziałem również, że jest bardzo źle.
- Jason, już wiem gdzie jesteśmy - zacząłem zaniepokojony - a jeśli mam rację, mamy przechlapane.
- Czyli nie ma się czym martwić. Ty nigdy nie masz racji - wysyczał pogrążony w jedzeniu swoich kanapek.
- Twoją bezpodstawną nienawiścią w moją osobę zajmiemy się potem - odpowiedziałem niezrażony, jeśli chcemy uciec, musimy to zrobić razem. - Jesteśmy na Ogygiy.
- Gdzie?
- Wyspie Kalipso.
- Czy to czasem nie ta wyspa, z której można się uwolnić, gdy Kalipso się w tobie zakocha?
- Właśnie ta, a nasza Kalipso jest z Leo. W obozie. A tylko ona była w stanie nas uwolnić.
- Obyś nie miał racji, Bro. Inaczej będzie po nas.
###
Hejka, hejeczka!
Dziękuję za cierpliwość. Niech żyje szkoła!
Jeśli coś się nie zgadza czy to z książkami Riordana(szczególnie jeśli chodzi o wyspę Kalips), czy też w gramatyce, pisać mi. W wolniej chwili poprawię.Standardowo proszę o opinie/komentarze. To motywuje mnie. Bardzo.
Buziaczki
Smoczek
CZYTASZ
Zamknij się, Bro.
FanfictionTo na pewno nie była misja, jak każda inna, choć by dlatego, że nie wrócił po nie do obozu i nie zjadł sterty niebieskich naleśników. Trafił za to do miejsca do którego, nie chciał by znowu trafić. No i na dodatek z NIM, najpoważniejszą osobą na świ...