– Ewwan? – Zmarszczyłam brwi na wspomnienie chłopaka z mojego snu i ze wczorajszego spotkania o późnej godzinie. Zawahałam się przez chwilę, jednak postanowiłam mówić – nie przypominam sobie, żebym ci go podała...
– Podałaś – mruknął tak bardzo przekonująco, że od razu przypomniałam sobie, że mu go podałam. Bo podawałam tuż przy mapce, zapisałam to wyrazisto, prawie ją zasłaniając.
– Oh, no tak. Zapomniałam, mam dużo ostatnio na głowię. Wiesz, ja chodzę do szkoły i się w takie dni uczę... – próbowałam się wymigać od chwilowego zaćmienia umysłu.
– Ogólnie, to coś się stało z tą Sarą? Wykrzyczałaś jej imię z...
– Nie – uciszyłam go. – Swoją drogą, to dlaczego zadzwoniłeś?
– Chciałem się upewnić, czy nie dostałem wykiwany. Ale wszystko jest okej. Odebrałaś, czyli podałaś mi swój numer – wyjaśnił. – Chciałabyś może gdzieś wyjść, porozmawiać? A może dałabyś się przekonać do pomocy nowo przybyłemu do miasta?
– Mam już plany.
– No cóż, w takim razie nie mam już nic do powiedzenia. Zapisz Se mój numer i dzwoń, kiedy tylko co byś chciała. Mam u ciebie dług za wskazanie drogi. Kupuje ci za to róże i będziemy kwita. Przypomnisz mi ok?
– Pewnie. – Chcąc, czy nie chcąc rozmowa już musiała się skończyć, ponieważ usłyszałam dźwięk wiadomości. – Więc cześć, odezwę się... – ,,możliwe, że kiedyś, ale mało jest na to szans", dodałam w myślach.
Kiedy tylko się rozłączyłam Sara zaczęła się dobijać dzwonieniem.
Odebrałam.
– Sara... – jęknęłam bez emocji, chcąc przekazać przyjaciółce wieści. – Byłam u fryzjera...
– U jakiegoś ciacha? Grzeszysz wiesz, tak beze mnie nie wolno... – Zaśmiała się szybko do słuchawki. – Gdzie jesteś, na dworze?
Przytaknęłam, czując, że dziewczyna szykuje się do wymarszu z domu. Jednak nie było tak kolorowo.
– Ja już muszę kończyć. Spotkamy się jutro szkole. Cześć! – odparła pośpiesznie, a jej oddech skierowany do mikrofonu był dość nieregularny i charakterystyczny. Biegła gdzieś?
Nim zdążyłam coś powiedzieć usłyszałam charakterystyczny dźwięk rozłączonej słuchawki. ,,Pipp...", ,,Pipp"...
Miesiąc później - dzień zakończenia roku szkolnego, czwartek.
Wszystko szło jak najbardziej naturalnie: przemówienie dyrektora, rozdanie dyplomów, gratulacje... a Sara jak zwykle nie mogła usiedzieć w miejscu, regularnie co pięć minut zerkała na zegarek w telefonie. Dzisiaj był oczekiwany dzień przez wszystkich uczniów. Albowiem dzisiaj skończyły się wielomiesięczne katuszę, zabierające chęci do życia i nastały wakacje. Czyli dwumiesięczny odpoczynek od depresji był coraz bardziej bliżej każdego, milimetr dzielący od wyjścia z tego miejsca.
Z mocnym poczuciem przekonania mogłam stwierdzić, iż ten rok szkolny był nawet dość znośny.
Przynajmniej nie musiałam zdawać żadnych poprawek – pomyślałam z dumą patrząc na wręczone mi świadectwo ze średnią ,,2.89" i biegłam jak oszalała za Sarą, jednak nawet nie mogłam dotrzymać jej tępa. Widząc moje ociąganie, przyjaciółka delikatnie zwolniła - w końcu byłyśmy już kilka metrów od kolejki.
– Raczej dobrze, biorąc pod uwagę chybił trafił. Czyż nie mówiłam ci nigdy, że powinnyśmy grać w lotto? – zauważyła Sara z rumieńcem na twarzy.
![](https://img.wattpad.com/cover/119643249-288-k788797.jpg)
CZYTASZ
Narkotyk pochodzący z nieba
ParanormalMyślisz, że dałbyś radę uwierzyć w to, że całkiem niewinny wszechświat zamieszkuje nie tylko człowiek, a ktoś jeszcze? - Bóg, archanioły, anioły, demony i upadli? Wszystko z pozoru przypomina to, że Megan poznała zupełnie nowych przyjaciół, którzy z...