Rozdział drugi - Czyli to jednak sen?

11 2 0
                                    


Jasne światło dotarło już do moich powiek, boleśnie pokazując swoją jasność. Po chwili czasu usłyszałam pykający sprzęt szpitalny - pip... pip... pip...

Pierwsze co przyszło mi na myśl, to że wybudziłam się ze snu. Ale podświadomość wspomniała mi sama przeżycia, które nastały chwilę temu. Zbyt realistyczne. Ale co się stało?

Przekręciłam gałkami ocznymi tuż pod powiekami. Powoli otworzyłam oczy i mój wzrok skupił się na białym suficie. Zerknęłam w bok, obok mnie byli moi rodzice i Sara. Zawiesiłam wzrok na ukochanych przeze mnie osobach.

Po cholerę ja tam lazłam, skoro i tak nic mi się nie udało... – obciążyłam się myślą.

– Mamo, tato... Saro, przepraszam – wydukałam cichym głosem z mocną chrypką.

Wszyscy jak poparzeni spojrzeli w moją stronę. Dopiero teraz zobaczyłam, że moja rodzicielka płakała.

– Nie wiem, co mi strzeliło do łba – wyznałam z chęcią zapadnięcia się pod ziemię. Mogłam ich stracić, mogłam ich zawieść i zginąć. Moja ofiara poszłaby na marne. – Skąd mogłam tylko polegać na instynkcie? Skąd mogłam wiedzieć, gdzie mogło być położenie bomb?.. – Przełknęłam ślinę. – Przecież nie zrobiłam nic szczególnego, żadnej nie udało mi się wyłączyć. Zawaliłam. Dlaczego więc żyje? Wszyscy nie zginęli?

Mama spojrzała się na mnie, jak na wariatkę. Do niej dołączyło dziwne spojrzenie ojca i zdziwienie Sary.

– Ale przecież... – spróbowałam wyjaśnić. – Pamiętam to doskonale, na koncercie. To znaczy, jak jeszcze się nie zaczął... Wybuchła bomba, potem kolejna...

– Nic takiego nie było – wtrącił się ojciec. – Sara, powiedz mi szczerze, co brałyście? Dobrze wiesz, że to niebezpieczne, a tym bardziej dla Megan, która jest chora na serce.

– Ale nic nie brałyśmy! – próbowałam krzyknąć. Jak oni mogli mi nie wierzyć. A Sara? Też nic nie pamięta?

– Dobrze, wiem, wiem. Przecież byś nic nie wzięła. Jesteś mądrą dziewczynką. A teraz spokojnie, córeczko. Musisz odpocząć. – Matka musnęła moją dłoń i delikatnie pogłaskała.

– Dlaczego zemdlałam? – zapytałam wciąż trzymając się mojej, prawdziwej wersji wydarzeń. – Pamiętam, że nagle i niespodziewanie mój stan się pogorszył. Ale dlaczego tam nie zginęłam? Dlaczego mnie przenieśli do szpitala? Czy było już po wszystkim? Ile osób nie żyje? A terroryści...

– Nic takiego się nie wydarzyło – weszła mi w słowa Sara. – Megan, zemdlałaś przed koncertem, więc to jest nie możliwe, abyś nawet mówiła co się działo – mówiła z przekonującą nutą w głosie.

Ale ja jej nie wierzyłam. To nie mógł być kolejny sen przez podświadomość, a ja nie mogłam nie pamiętać, kiedy zemdlałam, czyli niby przed koncertem. Bo zemdlałam w trakcie. Dobrze to pamiętam, obok sali koncertowej. Nie mogłam sobie zmyślić takich szczegółów, przecież nigdy tam nie byłam.

– Słyszałam, że może to mieć jakieś powiązania z twoją psychiką i sercem – mruknęła mama z zatroskanym głosem. Podniosła czerwoną torebkę z szafki szpitalnej i zwróciła się do ojca i Sary. – Zostawmy ją samą, musi to wszystko sobie przemyśleć. Swoją drogą, to miałaś już podane wyniki z badania krwi, Sara?

– Jeszcze raczej nic nie wiem – odparła wyraźnie zirytowana. – Ja naprawdę nic nie brałam razem z Megan. Zna mnie pani nawet bardziej od mojej matki, proszę mi wierzyć na słowo.

– Właśnie Sara, znam cie nie od dziś – wyznała automatycznie mojej przyjaciółce, posyłając mi ciepły uśmiech na pożegnanie. Chwyciła za klamkę.

Fakt był faktem, że mama znała Sarę od bardzo dawna - w końcu prawie codziennie była gościem w naszym domu. Ale dlaczego podejrzewała nas o branie narkotyków? Przecież bardziej możliwe by było wydanie przez nas kilkuset złotych na lody, niż zażywanie, wstrzykiwanie lub palenie nieznanych substancji, niebezpiecznych dla życia.

  – Mamo... – Ale ona już tego nie słyszała, nikt nie słyszał, bo wszyscy wyszli. Wzięłam głęboki wdech. Dlaczego doszło aż tak daleko, żeby została przekonana o tym nieprawdopodobnym i nieistniejącym zdarzeniu. Przecież zawsze mi wierzyła, nie miała powodów do tego, żeby było inaczej – zamyśliłam się ze smutnym wyrazem twarzy.  

Narkotyk pochodzący z niebaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz