- Słyszałeś o dobrej nowinie? - zapytał Jan budząc Zygmunta Augusta.- Jaka znowu nowina?
- Podobno twoja matka tak się zezłościła na Anne, że oj...
- No mówże.
- Podobno ją uderzyła, tak silno, że Anna krwawiła, a medyczka nie mogła zatamować krwotoku.
Zygmunt od razu się uśmiechnął, wstał z łoża, ubrał się i wraz z Janem i dobrą nowiną, na początek dnia, wyruszył na polowania.
Anna nie mogła zasnąć. Ciągle siedziała przy oknie i myślała o mężczyźnie, który wpadł jej w oko. Anastazja widząc w jakim stanie jest Anna, zaczęła się niepokoić.
- Anno, całą noc siedziałaś przy oknie? To przez twoją matkę?
- Przez miłość, Anastazjo.
- Miłość?
- Wczoraj, gdy biegaliśmy po lesie, poszłam wymyć twarz w źródle. Otwierając oczy ujrzałam postać. Mężczyznę, widać, że silnego...
- Anna się zakochała! - Anastazja wstała i zaczęła nucić po całej komnacie.
- Cicho!
- Anna się zakochała haha!
Obie zaczęły się śmiać. Anna zaczęła gonić Anastazje.
- Mają być wystawne stoły i przepiękna muzyka, przez najlepszych grana! - Bona wydawała rozkazy z okazji przyjęcia, które miało się odbyć wieczorem.
- Cóż się dzieje moja miłości? - Zygmunt przytulił Bonę.
- Wydaję rozkazy, ma być wystawnie, pięknie... Najpiękniej!
- A dla kogóż to?
- Dla mnie i twoich dzieci. Zaprosiłam kardynała, Jana Zamojskiego i wiele innych przyjaciół. Musi być pięknie, by ludzie podziwiali majątki i gust królowej.
- Nie tylko majątek się liczy. Żeby mieć majątek, trzeba mieć głowę na karku, tak jak ty - pocałował w czoło Bonę - słyszałem o Annie...
- To tylko plotki. Nic jej nie zrobiłam, jakbym mogła? Wiesz, że ludzie mnie nie trawią i zrobią wszystko bym upadła w twych oczach.
- Przecież także wiedzą, że nigdy nie upadniesz.
- Matko! Ojcze! - Izabela szła pewnym krokiem.
- Moja piękna córka, cóż się stało? - zapytał ją uśmiechnięty ojciec.
- Co się stało? Wydajecie mnie za mąż!
- Tylko formalnie i dla dobra dynastii - odparła Bona.
- A gdzie moje dobro?
- Izabelo! Uspokój się, wybrałam ci idealnego kandydata. Ty i Anna będziecie zadowolone.
- Anna też bierze ślub? Ona ma tylko piętnaście lat!
- Izabelo, nie wiek się liczy. Płodność bowiem, nie będę już rozmawiała z tobą na ten temat.
Bona odeszła. Izabela pobiegła szybko do Anny, która właśnie wychodziła z komnaty.
- Anno!
- Izabelo, siostro, co się stało?
- Wiedziałaś? Bierzesz ślub.
- Zapomniałam...
- Wiedziałaś? Nie mogłaś mnie uprzedzić?
CZYTASZ
The Greatest
FanfictionŻyć tu nie chciałam. Liczono mnie z ziemią. Traktowano jak służkę. Będąc księżniczką, córką samego Zygmunta Starego i Bony Sforzy nie zabili mnie siłą, lecz zabili moje serce, które biło tylko chęcią władzy. Ja, Anna, żyłam, nie żyjąc. Każdy grzech...