Część piąta

89 10 0
                                    


Minęło kilka dni.

- Książę, musimy zacząć przygotowywania do ślubu, wiesz, że teraz gdy Elżbieta Habsburżanka dorosła, musisz z nią wejść w sakrament małżeństwa - mówił Jan.

- Owszem, wiem o tym, jednak nie chcę brać tego ślubu. Nie pociąga mnie ta dziewczyna, krążą plotki, że ma jakąś nieuleczalną chorobę.

- Ale książę, gdy nie weźmiesz tego ślubu ojciec uzna to za zniewagę jego słowa, wiesz, że to dla niego ważne, jest jego bratanicą.

- Tak, wiem, spróbuje przekonać matkę o tym bym nie brał ślubu z chorą kobietą, lecz najpierw chciałbym ją również zobaczyć. 

- Elżbieta ma przyjechać za dwa dni do Krakowa, wtedy będzie wielka uroczystość.

- Wyślij list do papieża w tej sprawie, mam nadzieje, że mi pomoże.

Zofia w tym czasie ubierała się na spotkanie z Izabelą. 

- Podaj mi jeszcze te kolczyki - wskazała palcem na piękne niebieskie kolczyki. Służka podała je, a księżniczka założyła je na uszy.

Do komnaty Zofii weszła Katarzyna z niezapowiedzianą wizytą.

- Co ciebie tu sprowadza? - zapytała obojętnie Zofia.

- Chciałam przyjść cię przeprosić, nie chcę byś była na mnie zła.

- Ale jestem... Nie chcę by moje rodzeństwo kłóciło się o byle błahostki.

- Nie kłócimy się o błahostki, Zofio spójrz prawdzie w oczy, nie ma już takich relacji jakie byśmy chcieli, jest tylko zazdrość i nienawiść.

- Spowodowane jest to tylko i wyłącznie wyglądem Anny? Nikt jej nie słucha, nikt nie daje jej oparcia, staram się jej to dawać, ale ona nie potrafi kochać, przez to, że nikt nigdy nie pokochał jej, a ty ta pustkę w jej sercu bardziej kopiesz, ty i August.

- To już nie moja wina, że nie urodziła się z piękną urodą.

- Katarzyno, muszę już iść. Nie chcę już nic słyszeć o tobie i Annie, rozumiesz? Jesteś najmłodsza, ale najgłupsza z nas wszystkich.

Zofia dokańczała swój ubiór, natomiast Katarzyna wściekła się na siostrę za to co powiedziała i wyszła trzaskając drzwiami. Bona natomiast w komnacie pisała listy do swoich wiernych sług, za podziękę w porodzie.

- Moja ukochana - król ucałował ją w czoło.

- Piszę właśnie podziękowania moim służką, za pomoc i dobro jakie mi okazały.

- Mój aniele, przyszedłem w sprawie małżeństwa naszego syna, chciałem byś wiedziała iż za dwa dni przyjedzie z wizytą Elżbieta Habsburżanka. 

Bona od razu zaczęła kipić złością.

- A po co ona? Zygmuncie, nie chcę wydawać mego syna w ręce Habsburgów, nie ufam im.

- Niestety to nie zależy od ciebie moja droga, ostateczna decyzja została podjęta. Mój syn weźmie ślub, gdy tylko Elżbieta tu przyjedzie.

Król wyszedł całując w czoło królową. Bona była wściekła, nienawidziła Habsburgów.

- Słyszałaś? - zapytała jedną z wiernych jej sług - przyjeżdża kolejny szpieg od Habsburgów, niech ich piekło pochłonie! Trzeba jakoś temu zaradzić, mój syn nie będzie sprzymierzał się z moim wrogiem. Wezwij tu Jana Zamojskiego.

- Jak sobie życzysz, pani.

W tym czasie, Izabela spotkała się z Zofią.

- Jakbyś widziała wtedy ich wzrok. Patrzyli na siebie jakby chcieli się nawzajem zabić, nie mam pojęcia czy to jest spowodowane - opowiadała Zofia - mają jakieś sekrety, których nie chcą ujawnić.

The GreatestOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz