Minęło kilka dni.
- Książę, musimy zacząć przygotowywania do ślubu, wiesz, że teraz gdy Elżbieta Habsburżanka dorosła, musisz z nią wejść w sakrament małżeństwa - mówił Jan.
- Owszem, wiem o tym, jednak nie chcę brać tego ślubu. Nie pociąga mnie ta dziewczyna, krążą plotki, że ma jakąś nieuleczalną chorobę.
- Ale książę, gdy nie weźmiesz tego ślubu ojciec uzna to za zniewagę jego słowa, wiesz, że to dla niego ważne, jest jego bratanicą.
- Tak, wiem, spróbuje przekonać matkę o tym bym nie brał ślubu z chorą kobietą, lecz najpierw chciałbym ją również zobaczyć.
- Elżbieta ma przyjechać za dwa dni do Krakowa, wtedy będzie wielka uroczystość.
- Wyślij list do papieża w tej sprawie, mam nadzieje, że mi pomoże.
Zofia w tym czasie ubierała się na spotkanie z Izabelą.
- Podaj mi jeszcze te kolczyki - wskazała palcem na piękne niebieskie kolczyki. Służka podała je, a księżniczka założyła je na uszy.
Do komnaty Zofii weszła Katarzyna z niezapowiedzianą wizytą.
- Co ciebie tu sprowadza? - zapytała obojętnie Zofia.
- Chciałam przyjść cię przeprosić, nie chcę byś była na mnie zła.
- Ale jestem... Nie chcę by moje rodzeństwo kłóciło się o byle błahostki.
- Nie kłócimy się o błahostki, Zofio spójrz prawdzie w oczy, nie ma już takich relacji jakie byśmy chcieli, jest tylko zazdrość i nienawiść.
- Spowodowane jest to tylko i wyłącznie wyglądem Anny? Nikt jej nie słucha, nikt nie daje jej oparcia, staram się jej to dawać, ale ona nie potrafi kochać, przez to, że nikt nigdy nie pokochał jej, a ty ta pustkę w jej sercu bardziej kopiesz, ty i August.
- To już nie moja wina, że nie urodziła się z piękną urodą.
- Katarzyno, muszę już iść. Nie chcę już nic słyszeć o tobie i Annie, rozumiesz? Jesteś najmłodsza, ale najgłupsza z nas wszystkich.
Zofia dokańczała swój ubiór, natomiast Katarzyna wściekła się na siostrę za to co powiedziała i wyszła trzaskając drzwiami. Bona natomiast w komnacie pisała listy do swoich wiernych sług, za podziękę w porodzie.
- Moja ukochana - król ucałował ją w czoło.
- Piszę właśnie podziękowania moim służką, za pomoc i dobro jakie mi okazały.
- Mój aniele, przyszedłem w sprawie małżeństwa naszego syna, chciałem byś wiedziała iż za dwa dni przyjedzie z wizytą Elżbieta Habsburżanka.
Bona od razu zaczęła kipić złością.
- A po co ona? Zygmuncie, nie chcę wydawać mego syna w ręce Habsburgów, nie ufam im.
- Niestety to nie zależy od ciebie moja droga, ostateczna decyzja została podjęta. Mój syn weźmie ślub, gdy tylko Elżbieta tu przyjedzie.
Król wyszedł całując w czoło królową. Bona była wściekła, nienawidziła Habsburgów.
- Słyszałaś? - zapytała jedną z wiernych jej sług - przyjeżdża kolejny szpieg od Habsburgów, niech ich piekło pochłonie! Trzeba jakoś temu zaradzić, mój syn nie będzie sprzymierzał się z moim wrogiem. Wezwij tu Jana Zamojskiego.
- Jak sobie życzysz, pani.
W tym czasie, Izabela spotkała się z Zofią.
- Jakbyś widziała wtedy ich wzrok. Patrzyli na siebie jakby chcieli się nawzajem zabić, nie mam pojęcia czy to jest spowodowane - opowiadała Zofia - mają jakieś sekrety, których nie chcą ujawnić.
CZYTASZ
The Greatest
FanficŻyć tu nie chciałam. Liczono mnie z ziemią. Traktowano jak służkę. Będąc księżniczką, córką samego Zygmunta Starego i Bony Sforzy nie zabili mnie siłą, lecz zabili moje serce, które biło tylko chęcią władzy. Ja, Anna, żyłam, nie żyjąc. Każdy grzech...