Rozdział 5

111 6 2
                                    

Alec

Nikt z nas nie spodziewał się ataku na Instytut, dlatego większość z Łowców upadło na podłogę zaskoczona nagłym wstrząsem. Złapałem za łuk, biegnąc w stronę wyjścia z Instytutu. Kątem oka zauważyłem upadającą na podłogę Clary, która po chwili zatrzymała się kilka centymetrów od podłogi. Wyglądało tak jakby ktoś ją przytrzymał?
   Jace patrzył się na to kompletnie zdezorientowany, mówił coś do niej, ale byłem zbyt zajęty, żeby usłyszeć słowa. Chciałem do nich podejść, ale nie miałem na to czasu, kiedy nieznany wróg próbował zniszczyć Instytut z zewnątrz.Otworzyłem drzwi, zamarłem. Całe niebo pokryte było różnej wielkości latającymi demonami.

Clary

Jonathan postawił mnie na ziemię, a Jace nadal czekał na moją odpowiedź. Przełknęłam ślinę nie wiedząc dokładnie jak mam mu to wytłumaczyć.

W końcu jednak powiedziałam pierwszą lepszą wymówkę jaka przyszła mi do głowy:
- Nie zauważyłeś? Użyłam szybko runy, która pojawiła się przed moimi oczami i dlatego udało mi się nie upaść- próbowałam zachować normalny ton głosu. Jace zmarszczył brwi nie dokońca przekonany moim wytłumaczeniem. Z całej tej sytuacji uratował mnie krzyk Aleca:

-Mamy poważne problemy!- pod biegliśmy do niego najszybciej i gdy pokazał nam ręką w którym kierunku mamy patrzeć, moje serce stanęło. Na całym niebie było widać sylwetki demonów, które z krzykiem okrążało Instytut. Patrzyłam się na tą scenę przerażona, wtedy poczułam, że ktoś kładzie mi rękę na ramieniu. Nie chciałam się obracać, więc stałam tak przez chwile w milczeniu.
     Zastanawiałam się jak możemy sobie z tym poradzić skoro demonów było tak wiele a Nocnych Łowców stanowczo za mało.  Wtedy Jonathan szepnął mi do ucha:

-Wydaje mi się, że powinni mnie posłuchać tylko jest jeden znaczący problem...nie mam fizycznego ciała- przełknęłam ślinę. Nie ma opcji, żebym się dała opętać  Jonathanowi, ale czy jest inne wyjście? Przygryzając  wargę mruknęłam:
-Zgoda- poczułam lekki ucisk w klatce piersiowej, a po chwili ogarnął mnie całkowity spokój.
Jonathan
Kiedy Clary się zgodziła poczułem jak jej ciało daje mi pozwolenie, abym przejął nad nim kontrole, co od razu uczyniłem. Odetchnąłem pełną piersią czując się przynajmniej przez chwilę żywym i krzyknąłem z całych sił. Demony nad Instytutem zatrzymały się gwałtownie, niektóre wpadając na siebie z głośnym zawodzeniem. Uśmiechnąłem się na ten widok, po czym znowu przyjąłem najgłośniej jak mogłem. Mroczne istoty cofneły się i zniknęły w chmurze tak szybko jak się pojawiły. Złoty chłopaczek obejrzał się na mnie,to znaczy na Clary z całkowitym szokiem wymalowanym na twarzy. Jednak w tym momencie poczułem,że jej ciało zaczyna mnie odrzucać, zniesmaczony tym dziwacznym uczuciem uwolniłem jej umysł.

Clary

Zamrugałam totalnie zdezorientowana, ale patrząc na Jace'a mogłam stwierdzić, że Jonathan wykonał swoje zadanie. Jakkolwiek ono wyglądało. Odkaszlnęłam czując narastający ból w gardle, jednak gdy przyłożyłam rękę do ust. Poczułam jakąś ciecz na dłoni, gdy ją odsunęłam zobaczyłam, że jest cała we krwi...

Przepraszam przepraszamrozdział taki krótki i tak długo trzeba było na niego czekać...No ale ten jestem. Więc do następnego oby nie tak długo jak ostatnio  😅😅

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 23, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Samotny demonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz