V

1.6K 193 30
                                    

* Lance pov. *

Gdzie on jest?! CHOLERA JASNA !
- Spokojnie Lance, może go przenieśli. - Mrukneła Pidge, klepiąc mnie po ramieniu.
- Musimy go do kurwy nędzy znaleźć. - Wywarczałem, patrząc na nią spode łba.
- Kurwa kurwa kurwa! - Krzyknął Shiro, podbiegając do nas.
- Co jest?! Idą tu?! - Szepnął Matt, zerkając na korytarz.
- Wiecie co. Keith uciekł z tej całej sali wentylem.

- Super. Wręcz perfekcyjnie. I cały ten jebany plan poszedł w pizdu. - Załkałem, chowając twarz w dłoniach.
- Są gorsze rzeczy.. - Szepnął Hunk, nerwowo bawiąc się palcami.
- Na przykład?
- Rozstrzelają go jak tylko go zobaczą... Albo to że przecież on nie wie że tu jesteśmy...
JA.PIERDOLE.
- No to biegniemy kurwa mać póki mamy czas! - Syknąłem, puszczając się biegiem przez korytarz.

Biegnąc tak na oślep, zauważyłem coś kątem oka przy krawędzi jednego z filarów.
Coś czerwonego.
- Lance?
Wpatrywałem się w tamto miejsce, a moje serce przyspieszyło.
- Co się tam tak patrzysz? Niczego tam nie ma, no chodź! - Powiedział Matt, ciągnąc mnie za nadgarstek.
Utkwiłem tak wzrok jeszcze raz, po czym zacząłem gnać za resztą.

Czemu.
Czemu?
No do cholery, niech ktoś mi powie czemu?!

- Gdzie on jest?!
- Znasz go najlepiej chyba z nas wszystkich! Gdzie by poszedł? - Zapytała Pidge, stając obok mnie.
- Gdzieś, gdzie by go nie złapali, ale jednocześnie spokojnie mógłby rozeznać się w sytuacji, ewentualnie szybko znaleźć kryjòwkę.. - Odparłem, krzyżując ręce.
- Zaraz, zaraz....
Wszyscy spojrzeliśmy nad nasze głowy.
- Łazi wentylami skubany.

- Może też tam wejdziemy?
Wszystkie pary oczu spojrzały na Hunka.
- No co? - Powiedział, mierząc nas pojrzeniem.
- Nic.. To co? Może przy każdej kratce będziemy krzyczeć "Keith?!" - Shiro odgarnął grzywkę z oczu.
- Nie, za ryzykowne.
- To co proponujesz, Panie Mądry Wielce? - Warkneła okularnica, szturchając mnie w ramię.
- Nie mam pojęcia, ale coś mi mówi że powinniśmy się schować.

- Ej. - Po pomieszczeniu rozniòsł się głos Gunderson'a.
Spojrzałem na niego przez ramię.
- Lance, znasz Keitha?
- Co to za pytanie? - Mruknąłem, unosząc brew.
- Możesz przewidzieć co by zrobił..
- Nie mam intuicyjnego radaru mojego chłopaka... - Parsknąłem.
- Nie, ty amebo. Chyba byś czuł, jakby był blisko?

Wtedy. Za filarem, ta kurtka. Skrawek czerwieni.

- O ja pierdole.
- Co?
- Mineliśmy go, cholera jasna.

To wszystko przypomina zabawę w kotka i myszkę.
Tylko że w grze są i nastawione pułapki, jak i ktoś, kto patrzy na to z góry i rozstawia wszystko na planszy.
- No do cholery, mamy tylko 7 i pół godziny a po nim ani jednego, jebanego śladu! - Załkałem, patrząc na Czarnego Paladyna.
-  Lance, oddychaj. - Pocieszył mnie Matt, klepiąc jednocześnie po ramieniu. - Spokojnie, widziałeś plan. Powinien być niedaleko.
Eh, on ma rację.
Chyba muszę to zrobić.

Błagam Keith, oby to się udało.

- Trzeba znaleźć najbliższą kratkę do wentylacji.

Okej. Wdech, wydech.
- Keith?
- Głośniej, on Cię nie usłyszy.
- Mam się drzeć?! Może od razu stanę na środku korytarza i zacznę krzyczeć.
Shiro zmroził mnie spojrzeniem.
Westchnąłem i posłusznie podniosłem ton.
- Keith?! Chyba starczy, co? - Zapytałem, odwracając się do moich towarzyszy.
- Yup. Teraz czekamy, ukryci. Obok wejścia do tej JEBANEJ WENTYLACJI. - Odparł Matt, puszczając mi oczko.

Czekać.

To słowo przeszło echem przez moją głowę.
Nie potrafię czekać.
Ale muszę.
Uda nam się go uratować, na pewno.

Jeśli na końcu będę mógł go przytulić, pocałować, powiedzieć jak bardzo go kocham, to poczekam ile trzeba.
Nawet tysiąc lat.

-Lance? Ej, Lance! Wszystko gra? Wyglądasz jakbyś stracił kontakt z tym wymiarem. - Zagadnął Matt, zsuwając się plecami po ścianie, dopóki nie znalazł się obok mnie.
- Zamyśliłem się.
- Ej, rozchmurz się. To nic nie pomoże. Znajdziemy go, i się zwijamy, a potem? Będzie mieli już spokój i siebie nawzajem. On też pewnie tęskni i się boi. Ale pomyśl co będzie, jak już się spotkacie.
- Dzięki, stary. - Posłałem mu jeden z moich najpromienniejszych uśmiechów.
Chłopak odwzajemnił go, po czym wstał i poszedł do reszty,która siedziała trochę dalej.
Zacisnąłem dłonie w pięści.

- Keith, już niedługo.

Born To Be Free ||Klance||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz