XXII

688 74 12
                                    

* Lance pov. *

Wszedłem do pokoju i pierwsze co ukazało się moim oczom to Keith, miotający nogami na prawo i lewo z na wpół ściągniętym butem.
- Co Ty wyrabiasz? - Zapytałem, podchodząc do szafy.
- Rozbieram się bez rąk, bo ich nie czuję. W sumie innych części ciała też. - Odpowiedział, kontynuując wygibasy.
- Nie przesadzaj... - Mruknąłem.
- Ty siedziałeś w Lwie, a ja musiałem się ruszać! - Zaskomlał chłopak,  podnosząc głowę z poduszki.
Westchnąłem, ściągając bluzkę.
- Kotku, ciągle się gniewasz?
- Nie.. Wierzę Ci, Keith. Ty byś tego nie zrobił. - Odparłem, zgodnie z prawdą.
Podczas treningu wszysko sobie przemyślałem, po czym w końcu uświadomiłem sobie, że mój mąż szczerze mnie kocha i vice versa.
Po chwili poczułem dłonie na moich biodrach.
- Dziękuję, Lance.
- Nie masz za co dziękować. - Wymruczałem, kładąc rękę na jego głowie. - Może to dziewne, ale zawsze zastanawiałem się jak Ty to robisz.
- Co jak robię? - Zapytał zaskoczony ciemnooki.
- Że masz takie włosy.
Keith zaśmiał się, całując mnie w szyję.
- Oj Lance....
- Oj Lance... - Przedrzeźniłem go, machając biodrami.

Ten dzień.
W sumie to dzień albo przeżyjesz albo nie, czyli jakby codzienność.
- Chujowo Keith. - Powiedziałem,  podlatując Niebieskim do Lwa chłopaka.
- Co chujowo?
- Obiecałeś mi coś chyba.
- Aaaa, no tak. Faktycznie.
Po tej jakże głupiej i mądrej rozmowie oparłemgłowę na fotelu i zamknąłem oczy.

Jakbym nie przeżył, to chcę żeby mama wiedziała że kocham ją najbardziej w całym wszechświecie.
I żeby tata też to wiedział.
I moje rodzeństwo.
A Keith już to wie.

Stanęliśmy naprzeciwko wroga.
- Paladyni.. chcę żebyście wiedzieli, że jesteście dla mnie jak rodzina.
- Vice versa, Alluro. A Ty Keith nie jesteś taki zły.
- Ty też, Pidge.
- Kocham Cię Mullet.
- Ja Ciebie też, idioto.

( W tym momencie skończyła się wena)

Czuję adrenalinę przepływającą mi przez żyły. Czarny Lew rusza do ataku, a za nim reszta. W ostatniej chwili zdążyłem odskoczyć na parę metrów, zasłaniając się przed ciosem Lidera. Czarny zrobił obrót wokół własnej osi, chcąc w ten sposób wzmocnić swoją siłę uderzenia, no i przyzam, udało mu się. Zostałem odrzucony parę metrów do tyłu.
Przez chwilę trwaliśmy w bezruchu, czekając na ruch przeciwnika.
Wtem wróg ruszył do ataku. Unikałem ciosów jak tylko mogłem. l. Szybko odskoczyłem do tyłu, by po chwili zrobić obrót za swojego  przeciwnika. Byłem pewien, że doświadczenia i ten manewr zapewnią mi zwycięstwo, więc zdziwiłem się, gdy drugi zablokował mój cios zupełnie tak, jakby czytał w moich myślach.. Atakowałem z przodu, z tyłu i na boki, ze wszystkich możliwych stron, starając się doszukać wad w obronie przeciwnika. Wiedzieliśmy oboje, że przegra ten, kto pierwszy wykona jakikolwiek błąd...

Byłem wyczerpany.
Powoli godziłem się z myślą, że przegram tę walkę.
Powoli rozglądam się w poszukiwaniu Keitha.
Po chwili dostrzegam jego Lwa.
Jest atakowany przez Lidera.
A trudnością odpiera ciosy, jednak szybko przychodzi mi z pomocą Pidge.
Nagle słyszę jej krzyk.
Czerwony Lew gaśnie, a Zielony nadal rozpaczliwie starasię odeprzeć atak wroga.
Zberam wszystkie swoje siły i mówię :
- Niebieski, pokażmy na co nas stać!
Z całym impetem wlatuje w Czarnego, odpychając go od dwóch Paladynów.
Chwytam go za kark, po czym wpycham w statek Lotora, niszcząc jego znaczną część.
- Keith?!
- Już ok, Lance. To tylko chwilowa awaria.
Wzdycham z ulgą, ruszając na kolejne statki wroga.

- Udało nam się! - Krzyczy uradowana Allura.
Wszyscy się śmieją, a Hunk zabiera ze sobą Shiro oraz Czarnego Lwa.
- Spisałeś się Lance. - Mówi niby od niechcenia okularnica, podlatując do mojego robota.
- Ty też nie byłaś najgorsza.
I przez to, że byliśmy tak pochłonięci rozmową nie zauważyliśmy działa statku Lotora, wycelowanego prosto w mojego Lwa.



I przez to, że byliśmy tak pochłonięci rozmową nie zauważyliśmy działa statku Lotora, wycelowanego prosto w mojego Lwa

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Born To Be Free ||Klance||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz