Minęły trzy dni, dzień w dzień odwiedzałam Sergio w szpitalu. Dziś ma wyjść. Na szczęście, bo ciągle narzeka że mu tam źle. Już nigdy więcej nie nabiorę się na jakieś wycieczki bez niego. Nie mam zamiaru go zostawiać więcej samego, ani żadnego z nich. Są dla mnie zbyt ważni. Po tym całym na prawdę nieprzyjemnym incydencie zrozumiałam jak wielka więź nas wszystkich łączy. To wręcz wspaniałe. Są dla mnie jak rodzina. W dodatku porozmawiałam z Luisem i wyjaśniliśmy sobie wszystko. Zmieniłam dane w akcie urodzenia, ale żeby nie robić Sergiemu przykrości zostałam przy nazwisku Roberto. Może i nie jesteśmy takim prawdziwym rodzeństwem, ale zawsze będzie dla mnie moim młodszym braciszkiem, którego kocham nad życie.
Sergio Dziubasek ♡
Dzisiaj, 9;30
Skarbie, mam po ciebie przyjechać?
Nie, Andres mnie odbierze.
Będę w domu około 12Chcesz steka na obiad?
Taaaak
:)
Wyświetlone- Cris, pojedziesz ze mną na zakupy? - poprosiłam mojego przyjaciela, który przez ten cały czas mnie wspierał.Byłam mu wdzięczna za wszystko co dla mnie przez ten czas zrobił.
- Jasne tylko się przebiorę. - zgodził sie, po czym pobiegł do swojego pokoju. Po dwudziestu minutach wrócił ogarnięty. Był grudzień, ta zima w Barcelonie była dość mroźna. Dziwne, bo nie pamiętam aż tak mroźnej zimy. Założyłam moje kozaki, parkę, czapkę oraz szalik po czym wyszliśmy wraz z Portugalczykiem do samochodu. - Co będziesz kupowała?
- Rzeczy na obiad. - oznajmiłam mu odjeżdżając do marketu. Cris zrobi furorę w tym sklepie, jak nic. Portugalczyk wziął kosz i weszliśmy do sklepu. Wpakowywałam kolejno wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, przy okazji zrobiłam jeszcze podstawowe zakupy. Piłkarz jeździł za mną po alejkach z tym koszem. Ludzie spoglądali na niego ze zdumieniem. W sumie jest się co dziwić. Piłkarz Realu Madryt, sam Cristiano chodzi sobie z wózkiem po sklepie w Barcelonie za jakąś dziewczyną kojarzoną ze zdjęć z Sergio Ramosem.
- Co Ty zakupy na wojnę robisz? - zaśmiał się kiedy staliśmy przy kasie.
- Musiałam uzupełnić lodówkę, wyjedli wszystko. - wyznałam biorąc jeszcze batony, które lubił Sergio.
- O której Sergio ma wrócić? - zapytał mnie kiedy wjechałam na posesję.
- O 12 ma być już w domu. Pomożesz mi z pochowaniem rzeczy do szafek i lodówki? - poprosiłam.
- Jasne. - zgodził się i zajął się swoim zadaniem, a ja wzięłam się za robienie obiadu.Przed godziną dwunastą usłyszałam otwierające się drzwi, od razu wyszłam do przedpokoju gdzie ukazał mi się mój chłopak, Andres i Sergi.
- Nareszcie w domu. - odetchnął z ulgą. Podszedł do mnie, dał mi soczystego buziaka oraz wręczył bukiet białych róż.
- Dziękuje kochanie. - przytuliłam go delikatnie, żeby nie naruszyć rany.
- Chodźcie na obiad. - nakazał Cristiano.
- Stary, fajnie że tu jesteś. - Sergio zrobił z Portugalczykiem braterski uścisk.
- Tak robią przyjaciele. - odparł. Usiedli do stołu, podałam im obiad i zjedliśmy ze smakiem.Kiedy chłopaki sobie poszli, Cris wrócił do Madrytu ja i Sergio byliśmy wreszcie sami w naszym domu. Posprzątałam kuchnię i udałam się na górę. Sergio leżał sobie na łóżku.
- Skarbie? - zapytał kiedy mnie zobaczył.
- Tak?
- Zmienisz mi opatrunek? Chciałbym już położyć się spać. - poprosił.
- Jasne. - zgodziłam się. Delikatnie zmieniłam mu opatrunek, po czym położyłam się obok niego.
- Fajnie, że przeżyłem. - odparł.
- Tęskniłam za twoim przytuleniem Sergio. - wyznałam. - Gdy dowiedziałam się, że jesteś ranny od razu pomyślałam sobie, że nigdy nie znajdę tak pełnego miłości i czułości uścisku. Nagle zaczęło mi tego bardzo brakować. Już nigdy mnie nie zostawiaj. - poprosiłam.
- Nigdy Cię nie zostawię. - wyznał. - Kocham Cię, bardzo Cię kocham. - dodał.
- Ja Ciebie też bardzo kocham. - odparłam, po czym złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach.