Prolog

615 23 7
                                    

Kolejny męczący rok nauki w tej cholernej placówce, mam tego wszystkiego dość. Syriusz niby "zginął" ale tak naprawdę powrócił do świata żywych. Tylko nie może się ze mną kontaktować przez dyrektora. Ruda wiewióra Ron, znów jest na mnie obrażony nie wiem o co i mam to w dupie. Przyjaciel od siedmiu boleści się znalazł, nie dość że kradł moje pieniądze bo załatwiłem to by tego nie robił. To jeszcze zachowuje się jak idiota, ja i Hermiona mamy dosyć udawania. Szczerze to od dzisiaj jesteśmy sobą, niech tylko wiewiór się skapnie.

- Potter ty szumowino ! - zaczął wiewiór - Gdzie są moje pieniądze !!!! Dlaczego nie mogę po nie iść ty huju !!!

- Nie wiem o co ci chodzi idioto - zacząłem spokojnie a wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni.

- Nie mogę się dostać do twojej skrzynki !!! - i znów się drze.

- Wiewiór przestań drzeć tak mordę, bo mi uszy więdną - mówię wstając - po pierwsze nikt poza mną nie ma prawa wchodzić do mojej skrytki - mówiłem lodowatym głosem - po drugie słuchaj pajacu żaden bezmuzg nie będzie mnie okradać. Masz mi oddać wszystko co zabrałeś, dobrowolnie albo ta sprawa trafi do sądu - mówiłem by chwilę później machnąć ręką zdejmując iluzję tego grzecznego chłopca. Ściągłem okulary łamiąc je a później paląc - Herm koniec grania - mówię kierując się do wyjścia - Dyrektorze pana plan poszedł w nie pamięć - mówię śmiejąc się - Herm co powiesz na odwiedzenie znajomych ? - pytam zaczesując włosy do tyłu.

- Jestem za - mówi łapiąc się mnie.

- No to żegnamy, Karaiby nas wzywają - kiedy skończyłem mówić teleportowalem się do domu letniskowego. Skąd poszliśmy na plażę, gdzie dobrałem się do deski serfingowej. A Herm opalała się na leżaku, nasze szczęście długo nie potrwało. Dyrek kazał Snapowi po nas iść, no cóż powodzenia. Bo ja tak łatwo się niedam.

- Potter wyłaź z tej wody ! - zaczął, a ja spojrzałem to na niego to na fale.

- Przykro mi woda wygrała ! - odkżyknąłem płynąc do największej fali. Tak z jakieś dwie godziny później wyszedłem z wody, kierując się do baru. Zamówiłem sobie i Herm drinka , szkoda tylko gdy już je miałem to Nietoperz nas przeniósł - masz siostra - podałem jej drinka, wchodząc do wielkiej sali. Gdzie wszyscy na nas spojrzeli, przewróciłem oczami siadając na końcu stołu Gryfonów. Delektując się drinkiem - Dyrektorze może pan zacząć swoja tyrade - powiedziałem wyłączając się. Pieprzył trzy po trzy o tym że się zawiódł i tym podobne. Wyciągłem telefon ze słuchawkami, włączając jedną z piosenek. Dyrek i reszta patrzyli na mnie ja na kosmitę, spojrzałem na Herm. Która wyciągła mi słuchawkę.

- Braciszku dyrek chce z tobą rozmawiać po obiedzie - skróciła mi całą tyradę.

- Ok - odparłem dopijając całego drinka.

- - 30 punktów dla Gryfindora za picie alkoholu - powiedział Snape.

- Tylko tyle ? - mówię podnosząc brew - Siostra chcesz kolejnego drinka ? - pytam czekając na reakcje nauczycieli.

- Jasne ale weź coś mocniejszego - mówi uśmiechając się figlarnie.

- Coś mocniejszego mówisz ? To co do Rosji mam się przenieść ? - pytam nie interesując się resztą ?

- Nie do domu, po ostatnich urodzinach nam zostało jeszcze - mówi, a chwile później wybuchamy śmiechem.

- Nawet się nie próbuj Potter - mówi Snape.

- Tak a co się stanie ? - pytam  - Dyrek wywali mnie ze szkoły - mówię z błyskiem w oku - mi by to tylko ułatwiło życie - mówię stając koło profesora.

- Panie Potter co się z panem dzieje ? - pyta opiekunka domu.

- No cóż przestaje grać grzecznego chłopca - odpowiadam mierząc każdego wzrokiem.

- Potter bo skontaktujemy się z opiekunami.

- Proszę próbować mój OPIEKUN jest dla was nie osiągalny - mówię śmiejąc się a ze mną Herm.

- Tak ? - pyta się Nietoperz.

- Tak, chyba że umiecie przenieść się do innego wymiaru gdzie mieszka - odpowiadamy z Herm.

- Nie kłam Potter - mówi Snape.

- Mam tego dosyć - mówię wychodząc z sali.

Prawdziwe oblicze / HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz