Rozdział III

36 14 8
                                    

Ann po przekroczeniu progu przywitał smród i nieprzyjazne spojrzenia. Miała na sobie długi, czarny płaszcz z kapturem, który zakrywał większość jej twarzy. Ukradkiem zabrała go z jakiegoś stoiska z tkaninami, aby zapobiec pożądliwym spojrzeniom płci przeciwnej śledzących każdy jej ruch.

Usiadła przy barze i wskazując dłonią, zamówiła przypadkowy trunek, którego i tak nie zamierzała pić. Wolała się nie odzywać, aby nie zdradzić swojej płci i wieku.

Rozejrzała się po pomieszczeniu, które oświetlały jedynie trzy świeczniki, niedające zbyt wiele światła. Najbliżej niej siedział barczysty mężczyzna raczej niegrzeszący higieną osobistą. Kiedy na niego popatrzyła, odwrócił się w jej stronę i posłał groźne spojrzenie jednym okiem, gdyż drugie było zakryte czarną, piracką przepaską.

Ann szybko odwróciła wzrok i postanowiła przesiąść się do pustego stolika w ciemnym kącie speluny, gdzie nie będzie już zwracać na siebie uwagi podczas obserwacji.

Przy sąsiednim stoliku siedziała grupka hazardzistów. Jeden z nich zdecydowanie ogrywał pozostałych - stała przed nim już duża kupka monet. Ann ze swojej pozycji świetnie widziała jak ów mężczyzna w kosztownym ubraniu, kapeluszu i z kilkoma złotymi zębami chował właśnie jedną z kart do rękawa. Wyglądało jednak na to, że pozostali gracze również się już tego domyślali. Zanosiło się na niezłą bijatykę.

Ann przeniosła swój wzrok na lewo. W równie ciemnym kącie jak jej własny rozmawiały dwie, nisko pochylone nad blatem stołu osoby. Dziewczyna nie mogła dojrzeć niczego oprócz tego. Miała jednak przeczucie, które mówiło jej, że oni mogą coś wiedzieć na temat jej siostry

Teraz musiała tylko opracować plan zbliżenia się do nich i podsłuchania ich rozmowy niewzbudzając niepotrzebnych podejrzeń.

***

Do komnaty dumnym krokiem wkroczył król. Był to sędziwy człowiek ubrany w jedwabne szaty utkane z największą starannością. Jego twarz pokryta była zmarszczkami, a jego włosy całkiem pokryte siwizną. Wszyscy na jego widok schylili głowy, aby oddać mu cześć. Wszyscy oprócz Ruth, która swoją zadarła w górę i buntowniczo spojrzała władcy prosto w oczy. W odpowiedzi on zrobił rzecz, której w tej sytuacji Ruth ani trochę się po nim nie spodziewała - ciepło uśmiechnął się do niej.

Po chwili jednak zamarł i znowu przybrał poważny wyraz twarzy, jakby przypominając sobie o tym, że Ruth ma właśnie być sądzona. Przy pomocy strażników usiadł na tronie i odkaszlnął.

- Proszę o przeczytanie zarzutów - zwrócił się do stojącego obok młodego mężczyzny ubranego w czarny surdut z wypolerowanymi na błysk guzikami i o śnieżnobiałej, lokowanej peruce na głowie.

- Oskarża się stojącą tu kobietę o zdradę królestwa, liczne rabunki, morderstwa, szantaże i zastraszanie niewinnych obywateli. Wszystkie te wykroczenia popełniłaś pod pseudonimem Czerwonej Żmii. Czy przyznajesz się do zarzucanych ci czynów?

Ruth zatkało. Nie spodziewała się, że zostanie wzięta za kogoś całkiem innego. Chociaż z drugiej strony mogło to wyjaśniać kilka rzeczy. Teraz Ruth musiała teraz tylko udowodnić wszystkim, że zaszła pomyłka, co jednak nie wyglądało na proste, wnioskując po surowych minach strażników, którzy (od czasu kiedy pierwszy raz ją zobaczyli) uważali ją za całkowicie winną.

***

Kelnerka w krótkiej spódniczce odsłaniającej uda i z tacą, na której stało kilka wypełnionych po brzegi bursztynowym napojem kufli, zbliżała się do jednego ze stolików. Kładąc zamówienie przed jednym z siedzących przy nim mężczyzn, Ann starała się podsłuchać jak najwięcej z ich rozmowy.

- Słyszałem, że w końcu udało się wam pochwycić Czerwoną Żmiję - powiedział cicho jeden z nich cały w czerni.

- Tak, to koniec jej terroru - odparł drugi ubrany w klasyczny mundur strażników. - Jednak to nie była nasza zasługa, młody Théodore wpadł na nią na jednej z uliczek w pobliżu targu i, zanim ta zdążyła się zorientować, złapał.

- Zawsze wiedziałem, że chłopak ma potencjał. Dobrze jej tak za te wszystkie niegodziwości, których się dopuściła - zaśmiał się złowrogo. - Niech teraz gnije w królewskim więzieniu do końca swoich dni.

Ann na początku wydawało się, że z ich rozmowy niczego ciekawego się nie dowie, jednak po chwili domyśliła się, że główny obiekt plotek tych dwóch mężczyzn to właśnie Ruth. Mimo że nadali jej jakiś dziwny pseudonim, tego dnia nie mogło odbyć się tak wiele aresztowań i to musiała być ona.

Dziewczyna wiedziała już wystarczająco dużo i powoli oddaliła się od stolika, aby nie zacząć wzbudzać podejrzeń stojąc przy nim zbyt długo. Chciała już cichutko wymknąć się z tawerny, lecz w momencie, gdy znajdowała się już tylko kilka metrów od bocznych drzwi, jakiś pijacki głos zawołał, aby podała alkohol do jego stolika. W duchu westchnęła i pomyślała, że zwinięcie zapasowego stroju dla kelnerek z zaplecza karczmy wcale nie było tak idealnym pomysłem.

***

- Nie jestem tą Czerwoną Żmiją, za którą mnie macie - Ruth wzięła głęboki oddech i powiedziała to z całą pewnością siebie jaką posiadała. - Pomyliliście mnie z kimś całkowicie innym.

W sali rozległy się ciche okrzyki protestu mężczyzn w niej zebranych. Niektórzy z nich przybrali naprawdę groźne miny i Ruth skuliła się w sobie, chętnie by stamtąd uciekła, gdyby nie strażnicy. Po chwili niezadowolone głosy nagle umilkły - król uciszył swoich poddanych stanowczym gestem ręki.

- Sądzę, że mówi prawdę - powiedział, a w Ruth zaczęła kiełkować nadzieja. - Musi nam to jednak udowodnić.

Dziewczynie nie pozostało nic innego niż opowiedzieć całą swoją historię ze wszystkimi szczegółami, mimo że niektórych wolałaby nie wypuszczać na światło dzienne. Wiedziała jednak, że to jedyny sposób, aby król jej uwierzył i aby otrzymała łagodniejszą karę niż dla seryjnej morderczyni. Ruth przełknęła głośno ślinę i zaczęła mówić.

***

O świcie Ann padła ciężko na kupkę siana w czyjejś stodole. Była wykończona, ponieważ dopiero godzinę temu wreszcie udało jej się uciec z tłocznej tawerny, a potem musiała jeszcze znaleźć jakieś odpowiednie i bezpieczne miejsce do spania. Wydawało jej się, że uderzyła o coś twardego, ale była zbyt zmęczona, aby podnieść powieki i już zasnęła niczym niezachwianym snem.

Hejka! Dziękuję, że czytasz i mam szczerą nadzieję, że Ci się podoba. 😊😊
Będę niezmiernie szczęśliwa, jeżeli zostawisz po sobie jakiś znak - komentarz lub gwiazdkę, zachęcający mnie do dalszego pisania.
Jestem również ogromnie ciekawa waszych opini dotyczących tego opowiadania, bohaterów i mojego stylu pisania. 😉😘

Bliźniacze sercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz