7

52 8 0
                                    

Kalos uśmiechnął się czarująco odgarniając swoją grzywkę. Podeszłam do niego i przytuliłam na powitanie.  Miał na sobie błękitną koszulę, czarną muszkę i garniturowe spodnie. 

- To jak? Idziemy do kawiarni? - Zapytał wciąż się uśmiechając.

- Idziemy - uśmiechnęłam się i ruszyliśmy w jej stronę.

Weszliśmy do środka i od razu przywitała nas właścicielka. Pokazała nam wolny stolik. Kawiarenka nie była zbyt piękna i olśniewająca, jednak przyjemnie się w niej siedziało. Kalos odsunął mi krzesło. Podziękowałam i usiadłam. Brunet chwycił menu i zaczął czytać. Zaczęłam mu się przyglądać. Miał głęboko osadzone oczy, co sprawiało, że jego uroda była dość mroczna. Wyraziste kości szczękowe również dodawały niezwykłości. W tym momencie usłyszałam głos.

- Galene? - zapytał rozbawiony. Potrząsnęłam głową. 

- Tak? - zdziwiona otworzyłam szerzej oczy. 

- Pytałem - usta mu drżały od powstrzymywania śmiechu. - Czy odpowiada ci szarlotka - popatrzył na mnie. pokiwałam głową wytrącona z głębokiej zadumy. - To dobrze. W takim razie bierzemy szarlotkę - zwrócił się do kelnerki, której wcześniej nie zauważyłam. Kiedy odeszła uśmiechnął się szeroko. - Mamy cały rok przed sobą. Jeszcze zdążysz się na mnie napatrzeć - oparł ręce na stół. Prychnęłam cicho.

Po chwili dostaliśmy ciasto i zaczęliśmy jeść w ciszy, którą w końcu postanowiłam przerwać.  

- Więc lubisz sport, prawda? Trenujesz coś poza szachami? - kroiłam szarlotkę. Kalos przełknął kawałek ciasta.

- No... Kiedyś trenowałem sztuki walki - wziął łyka soku pomarańczowego, który najwyraźniej był wyjątkowo kwaśny, bo czarodziej skrzywił się malowniczo na co parsknęłam śmiechem.

- To nie jest śmieszne - uśmiechnął się, choć wydawało się, że wcale tego nie chciał. 

- Ależ oczywiście! - starałam się opanować śmiech. - Dobra, zaraz wracam - wstałam i poszłam do toalety.

Wychodząc z niej zauważyłam coś, co przyspieszyło moje bicie serca jak nic nigdy wcześniej. Przed Kalosem stała blondynka w czerwonej sukni. Ta sama, która rzuciła na nas urok. Przymknęłam drzwi i zaczęłam ich obserwować. Kobieta mówiła coś i zatrzepotała rzęsami, a on... no nie! Nie wierzę! Takich maślanych oczu w życiu nie widziałam! Wpatrywał się w nią jak w jakieś arcydzieło! Poczułam się zazdrosna, co wydawało mi się trochę dziwne, ale szybko przestałam o tym myśleć,  kiedy zobaczyłam, że Kalos płaci i najzwyczajniej w świecie sobie z nią wychodzi! Poczekałam chwilę aż się oddalą i wybiegłam szybko zwracając na siebie uwagę kelnerki, która widząc mnie, a raczej bordową smugę, upuściła talerz. Wbiegając po schodach w zamku coraz bardziej się denerwowałam. Co, do diabła, ta kobieta od niego chce?! Na korytarzu spotkałam ambasadorkę. Uff, w samą porę. Opowiedziałam jej wszystko, co widziałam. Wysłała patronusa do każdego z kadry profesorskiej (nie licząc Kalosa) i zarządziła natychmiastowe spotkanie. Oj, szykowała się długa dyskusja. 

Tajemnice Róż | KaleneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz