*2 tygodnie później*
Nie mogę uwierzyć, że to już dziś. Dziś mam zobaczyć mojego ukochanego idola. Cały czas wydaje mi się że to jakiś sen i niedługo się obudzę, zniknie koncert, zniknie radość i powrócę do normalnego, monotonnego życia. Już wcześnie rano wstałam i pobiegłam do Madison, Margaret już tam była. Miałyśmy dwie godziny do wyjścia. Gadałyśmy o koncercie, o Justinie, o tym jak będzie super. Gdyby nie Liam, ja siedziałabym w domu, a moje najlepsze przyjaciółki spełniłyby swoje największe marzenie. Muszę mu bardzo mocno podziękować, może mu coś za to kupię. Właściwie, jestem mu winna życie. Nawet się nie spostrzegłyśmy, kiedy przyszedł czas wyjazdu. Podwiózł nas brat Margaret. Stałyśmy przed areną kilka godzin przed koncertem, inaczej mogłybyśmy mieć problemy z miejscem i w ogóle, tak jest pewniej. To były chyba najdłuższe godziny w moim życiu. Denerwowałam się, nie wiem czemu. Bałam się że on nie przyjdzie, że nie zobaczę jego uśmiechu, że nie usłyszę jego głosu. W końcu... serce mi stanęło, nie wiedziałam co się dzieje, czułam się jak w niebie... Justin wleciał na scenę na skrzydłach. Wszyscy piszczeli i krzyczeli, to było niesamowite, tego nie idzie opisać słowami. Popłakałam się, kiedy zaczął śpiewać. Nie stałam blisko, ale i tak było po prostu bosko. Płakałam przez cały czas, Margaret i Madison też nie kryły wzruszenia. Justin śpiewał "Beauty and a beat" podeszła do nas jakaś kobieta. Madison stała z brzegu, więc to do niej się zwróciła.
- Chcesz zostać One Less Lonely Girl? - zapytała cicho. Madison nie odpowiadała, mnie zatkało, nie wiedziałam co się dzieje, przez chwilę myślałam, że się przesłyszałam, ale Madison odpowiedziała
- Tak, bardzo - kobieta wzięła ją za rękę i poprowadziła gdzieś do przodu. Przytuliłam mocno Margaret. Ona chyba też nie dowierzała że to się stało. Spojrzałyśmy na scenę. Madison weszła, Justin chwycił ją za rękę, zapytał o imię, a potem zaczął dla niej śpiewać. Miała wielki uśmiech i płakała. Kiedy skończył, przytuliła go i nie chciała puścić. Zazdrościłam jej. Ale cieszyłam się że została tak wyróżniona. Minęło sporo czasu zanim do nas wróciła. Kiedy przyszła, wszyscy dookoła obściskiwali ją, jakby to ona była Justinem. Cały czas płakałam, ona też. To było niesamowite. Kiedy w końcu już się uspokoiło, nikt już jej nie ściskał, gadałyśmy chwilę. Powiedziała, że powie mi coś bardzo ważnego, ale jak będzie cicho i miną te największe emocje. Koncert minął szybko, bardzo szybko. Zanim wyszłyśmy z areny, minęło sporo czasu. Opowiedziałyśmy wszystko bratu Margaret, ale on nie czuł tych emocji. Kiedy byliśmy już na miejscu, Margaret poszła do domu, a ja odprowadziłam Madison do jej mieszkania.
- Co chciałaś mi powiedzieć? - zapytałam, nie mogąc się uspokoić
- Justin coś mi powiedział na ucho... - odpowiedziała zarumieniona.
- Ale co? No mów, dalej ! - krzyknęłam
***
Ten rozdział też trochę krótki, ale bardzo się spieszyłam. Mam nadzieję że się podoba, liczę na komentarze. Jest ktoś ciekawy co Justin powiedział do Madison?
Niedługo dodam trzeci, czekajcie cierpliwie x