Rozdział 5

68 1 0
                                    

*następny dzień, godzina 16.00*

Razem z Greysonem stalam przed domem i czekaliśmy na resztę. Po kilku minutach przyszli i ruszyliśmy razem w stronę ścieżki. Gadalismy o tym jak się poznaliśmy, to było dziwne. Nigdy nie zrozumiem czemu Justin wybrał akurat nas, ale to przecież dobrze. Nie zazdrościlam Madison, że to ona jest z Justinem. Ja wolałam Greysona, a z Justinem dobrze się dogadywalam. To wszystko tak dziwnie brzmi. Znam osobiście największego idola milionów osób i to on mnie znalazł, nie ja jego. To niesamowite. Szłam z Greysonem za rękę. Nie odzywalismy się. Justin rozmawiał z Reedem, Madison i Margaret. Justin był tak ubrany, że ludzie nie zwracali na niego najmniejszej uwagi. Nikt go nie poznał. Ale Margaret poprosiła go żeby zaśpiewał kawałek piosenki z nowej płyty. Obok przechodziła jakaś rodzina i pech chciał że dziewczynka poznała jego głos. Podeszła bliżej i zapytała o autograf i zdjęcie. Jej rodzice też zainteresowali się obecnością Justina tutaj. Stalam i patrzyłam na nich, trzymając Greysona za rękę. Nagle poczułam lekkie pociągnięcie i spostrzegłam że mnie puścił. Spojrzałam w jego stronę i zobaczyłam jak biegnie w stronę jezdni. Stała na niej mała dziewczynka. Kawałek dalej jechał samochód. 

- Nieee ! - krzyknął głośno Greyson, po czym rzucił się na asfalt, spychając dziewczynkę na bok. Wszyscy odwrócili się w tamtą stronę. Mama dziewczynki przerażona ruszyła w jej stronę z krzykiem. Usłyszeliśmy pisk opon rozpędzonego samochodu. A później dźwięk uderzenia i jęk Greysona. Ja i Justin szybko ruszyliśmy w jego stronę. Reszta została i przyglądała się przerażona. Kierowca samochodu zadzwonił po pogotowie. Greyson był nieprzytomny. Wokół było dużo krwi. Głośno płakałam. Bałam sie że umrze. Wyglądalo to bardzo drastycznie. Po chwili przyjechała karetka, wzięli Greysona i odjechali. Madison mocno mnie przytuliła. Płakałam. Ona też. Margaret, Justin i Reed rozmawiali z kierowcą samochodu. Przyjechała policja. Wzięli Justina i mnie na przesłuchanie. Opowiedzialam im wszystko, po czym spytałam czy mogę pojechać do Greysona do szpitala. Zadzwonili po moją mamę. Zaplakana opowiedziałam jej o wszystkim. Szybko zawiozła mnie na miejsce i poszła razem ze mną do środka. Greyson miał właśnie operacje. Czekalysmy na korytarzu. W końcu z sali operacyjnej wyszedł jakiś lekarz. 

- Co mu jest ? - zapytałam podbiegajac do niego 

- Jest pani kimś z rodziny? - zapytał 

- Nie. Jestem jego dziewczyną. - opowiedzialam przestraszona

- Niestety nie mogę udzielić pani żadnych informacji. Pacjent powinien wzbudzić się rano. Niech pani wtedy przyjedzie. - powiedział lekarz i odszedł. Wróciłam do mamy i zaczęłam płakać. Ona objęła mnie i pocieszała.

*** 

Przyznam, ze ten rozdział był dla mnie ciekawy jak go pisałam. Nie wiem jak to wygląda waszymi oczami, ale mi się podobało. Liczę na szczere komentarze. W krótce dowiecie się co z Greysonem. Mam nadzieję ze nie zanudzam. 

Pozdrawiam x 

Don't Let Me DownOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz