Dziś wyjątkowo ciężko mi się wstawało. Co chwilę wciskalam drzemkę, aż w końcu Liam przyszedł i mnie obudził
-Dalej, wstawaj. Spoznisz się na to spotkanie z Justinem. - umówiliśmy się na 12, była już 10:25. Liam wyciągnal mnie z łóżka za rękę. Pobiegłam wziąć szybki prysznic. Ubralam się. Zjadlam na szybko bułkę z dżemem. W końcu wyszłam z domu do Madison. Zdążyłam do niej idealnie na 11:00 (o tej umówiłysmy się u niej)
- Hej. Cudem zdążyłam, uff - przywitałam się
- Co się stało? - zapytała Margaret
-Nic. Po prostu jakoś tak nie mogłam wstać. - uśmiechnęłam się
- Chodźcie do samochodu. - powiedziała Madison. Dzisiaj podwozil nas jej tata. Ciekawa byłam dzisiejszego spotkania. Nie jestem już taka podekscytowana jak pomyśle, że zobaczę Justina. Dziwne. Powinnam skakać z radości, ale jakoś mnie to nie rusza. Madison i Margaret też nie wyglądaly, żeby się jakoś szczególnie przejmowały. Bardziej bałam się o tych jego kolegów, oby byli fajni.
W końcu dojechaliśmy na miejsce. Czekałyśmy kilka minut i przyjechało dokładnie to samo Lamborgini co wczoraj. Justin wysiadł pierwszy. Miał ciemne okulary. Drugi wysiadł jakiś dość niski chłopak. Był bardzo ładny. Na końcu wysiadł wysoki chłopak. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Był szczupły
i bardzo ładny. Miał przepiękny uśmiech.
-Hej, jestem Greyson - podszedł i przywitał się ze mna, ściskając moją dłoń. Była ciepła
-Hej. Alex - odpowiedziałam. Weszliśmy razem do restauracji. Świetnie się bawiliśmy. Najwięcej rozmawiałam z Greysonem. Na początku trochę się wstydziłam, ale w końcu znaleźliśmy wspólny język. Było bardzo miło, ale niestety musieliśmy się pożegnać. Na szczęście on dał mi swój numer telefonu. Od razu jak przyszłam do domu, to wysłałam smsa czy chciałby się jeszcze kiedyś ze mną spotkać. Odpisał ze bardzo chętnie.
Pisaliśmy bardzo długo. Greyson był sympatyczny. Spotkaliśmy się następnego dnia, a potem ciagle pisaliśmy.
*kilka miesięcy później*
Spotykalismy sie bardzo często, aż w końcu prawie codziennie. Można to nazwać, że zostaliśmy przyjaciółmi. Madison spotykała się z Justinem kiedy tylko on miał na to czas. Margaret codziennie chodziła z Reedem na spacery. Pewnego wieczoru, ja i Greyson wybraliśmy się z nimi. Szliśmy ścieżką w pobliżu ulicy. Było nam bardzo wesoło. Umówiliśmy się jeszcze na jutro.
Wieczorem zadzwoniłam do Madison opowiedzieć jak nam było cudownie. Jutro z Justinem też z nami pójdą. Mam nadzieję ze ludzie go nie rozpoznają. Na pewno będzie świetnie.
***
Rozdział dość nudny, ale zapewniam że w następnym będzie wiele wiele emocji i zdarzy się coś strasznego (spokojnie, nikt nie umrze) . Postaram się dodać następny rozdział jak najszybciej.
Pozdrawiam x