Był kiedyś pokemon Lucario, a nazywał się Alex. Był strachliwy, słaby i nie pewny siebie. Nigdy nie miał przyjaciół ani znajomych. Ukrywał się w swojej jaskini, czasem na drzewach tak aby, nikt go nie zauważył.
Alex zawsze marzył, aby mieć swoją najwyższą formę, czyli Mega Evolucję. Były dwa wymogi takiej Evolucji. Pierwszą to był Mega kamień, zwany Lucarionite. Tylko że można go było zdobyć tylko i wyłącznie w ciemnej a zarazem pięknej jaskini której strzegł groźny i silny pokemon, zwany Bestią. Drugim wymogiem była wielka więź, która miała łączyć jego, oraz innego pokemona tego samego gatunku.
Na świecie nie było tylko jego gatunku, ale również inne pokemony, a wszystkie inne. Miały różne nazwy, wygląd, charakter. Były pokemony częściej spotykane : Starly, Wingull, Beedrill, Machop. A były też takie, których znalezienie kosztowało dużo czasu : Dragonair, Empoleon, Riolu, Raichu.
Lucario właśnie wrócił z Kolacji do swej Jaskini, siadł przy wyjściu i patrzy sobie na pełnie księżyca. - Ale dziś się najadłem.- Powiedział Alex. - Powinienem częściej się tak objadać. - Nagle, niespodziewanie skąd, wyleciał wściekły Noivern, zrzucając przy tym Alexa z Jaskini na polanę, która była tuż obok, a dokładniej na dole górki, na której to znajdowała się jaskinia.- Raw! Ałł! Czy ten koleś nie ma za grosz szacunku?!? Jak on mógł mnie wyrzucić z mojego własnego domu... - Wypłakiwał Lucario.- Zobaczysz jeszcze! Pokonam Ciebie jednym ruchem! A więc z samego świtu wyruszam w podróż!- Wykrzyknął Lucario po czym zapadł w sen. Śniło mu się, że jest najsilniejszym pokemonem na Ziemi. BA! W całej Galaktyce! Lecz ten piękny sen został mu przerwany wschodem słońca. Lucario na początku chciał zgasić słońce, ale później dopiero pomyślał, że to jest niemożliwe. Po jakiś 20 minutach w końcu słońce dało w kość i było znacznie cieplej, więc Lucario był zmuszony do zmienienia miejsca pobytu. Tak też się stało. Lucario poszedł do swej jaskini, spakował rzeczy do wielkiego plecaka, które zwykle bierzemy na obozy harcerskie i poszedł przed siebie, a mówiąc to to mówiłem dosłownie, poszedł Alex przed siebie i rąbną głową w ścianę jaskini. - Ała! Czemu zawsze wszystkie powiedzenia biorę na poważnie? Dobra, już trudno. Trzeba ruszyć w nieznane! - Powiedział Alex, po czym zastanowił się i powiedział. - Miałem na myśli że wezmę mapę i kompas i pójdę pod Biedronkę po picie bezalkoholowe! Dobra, koniec lokowanie produktów, bo przecież trzeba ruszać! - Alex rozłożył mapę i sprawdził swój kompas, po czym rzekł. - A więc pójdę na Wschód!- Lucario z uśmiechem na twarzy ruszył na wschód, ale zapomniał z powrotem złożyć mapę i kompas, więc wrócił się po te rzeczy po upływie ledwie 10 minut.
I tak oto zaczęła się wielka wyprawa!
CZYTASZ
Przygody Lucario
FanfictionKsiążka opowiada o pewnym pokemonie Lucario o imieniu Alex, który marzył o swej najwyższej formie czyli Mega evolucja. Niestety przy tej transformacji są 2 wymagania. Pierwsze to pewny kamień o nazwie Lucarionite. Za to drugim wymogiem jest wielka w...