3. Koronacja

93 33 35
                                    

W całym zamku panował gwar. Kucharki starały się jak mogły, aby podawane potrawy były smaczne i przy tym ładnie wyglądające. Iriną zajmowały się służące. Biała suknia, w którą była ubrana przyszła władczyni Etenoru, była przyozdobiona kamieniami szlachetnymi. Mocno kontrastujące z bladą cerą czarne włosy Iriny zostały zaplecione w warkocz. Kiedy wybiła godzina trzynasta, wszyscy udali się do sali tronowej.

Irina dumnie kroczyła w stronę tronu, o którym marzyła już od dawna. Jej wzrok utkwił na jedwabnej poduszce, gdzie spoczywała korona, którą nosiły jej poprzedniczki - siostra, matka, babcia... Obok stał Ryan, który miał włożyć koronę na głowę Iriny.

Kobieta zamknęła oczy. Poczuła, jak symbol władzy spoczywa na jej ciemnych włosach. Szare oczy trzydziestosiedmiolatki błądziły po twarzach wszystkich zgromadzonych. Jej wzrok zatrzymał się na chwilę na Audrey. Łuczniczka spoglądała wrogo na nową królową Etenoru. Irina szybko odwróciła głowę. Po marmurowych schodkach dotarła na tron. Kamienie szlachetne, które znajdowały się zarówno na nim jak i sukni królowej wyglądały przepięknie. Nagle wszyscy usłyszeli głos Gavina wykrzykującego słowa: „Niech żyje królowa!”. Wszyscy powtórzyli okrzyk kilka razy, po czym orkiestra rozpoczęła grać muzykę do tradycyjnych etenorskich tańców.

Ryan podszedł do Audrey rozmawiającej z Annabeth. Zielonooka łuczniczka wyglądała równie pięknie jak pochodzące z wysokich rodów damy. Miała na sobie krwisto czerwoną sukienkę, która była prosta, bez zbędnych dodatków i innych kombinacji.

— Audrey... — odezwał się dwudziestojednoletni chłopak, na co dziewczyna odwróciła się, przerywając rozmowę z osiemnastoletnią uczennicą. — Zatańczymy?

— Nie przeszkadzam wam — powiedziała Annabeth i zniknęła wśród tłumu.

— Oczywiście - odparła Audrey i oddała się w ramiona Ryana.

— Spakowałaś się już? — zapytał brunet, patrząc w oczy dziewczyny.

— Jeszcze tylko drobne rzeczy —rzekła i popatrzyła się w stronę tronu. — Irina nas obserwuje — zauważyła łuczniczka.

— Niech sobie patrzy — mruknął Ryan. — Właściwie to ile jest was, łuczniczek?

— Ty, jako doradca królowej, chyba powinieneś o tym wiedzieć — stwierdziła Audrey, na co chłopak zmarszczył brwi. — Uczennic mamy dziesięć, a łuczniczek w pełni wyszkolonych dwadzieścia.

— Będę jedynym mężczyzną wśród was — jęknął brunet, na co zielonooka delikatnie się uśmiechnęła. — Wezmę ze sobą Ervina, mojego brata.

— Tak, miałem jeszcze siostrę, ale w dzieciństwie umarła — rzekł chłopak i na chwilę zamilkł. — Moja rodzina mieszka nad Srebrną Rzeką, będziemy tam przejeżdżać.

— Przykro mi z powodu siostry. A co do Ervina, nie mam nic przeciwko temu, aby nam towarzyszył — stwierdziła dziewczyna.

Dalsza część uroczystości upłynęła spokojnie. Audrey i Ryan co jakiś czas rozmawiali z łuczniczkami, które już wiedziały o tym, co czeka ich tego wieczoru.

*

Audrey spakowała już wszystkie rzeczy i wpatrywała się w zachodzące słońce. Nagle usłyszała pukanie do drzwi.

— Proszę — powiedziała i do środka wszedł Gavin.

— Królowa Irina cię wzywa — rzekł chłopak, mocno akcentując pierwsze słowo.

— Już idę — odparła i wyszła z pomieszczenia.

Kiedy szła za Gavinem, spotkała Ryana idącego w jej kierunku.

— Królowa cię wezwała? — zapytał łuczniczkę, ignorując obecność Gavina. — Pójdę z tobą.

— Dobrze.

Dotarli do komnaty, która wcześniej należała do królowej Isabelli. Gavin czekał na korytarzu, a Audrey i Ryan weszli do środka.

Irina stała przy oknie. Kiedy usłyszała dźwięk otwieranych drzwi, natychmiast podeszła do biurka.

— Wzywałam tylko Audrey — zauważyła królowa, kiedy ujrzała, że z dziewczyną przyszedł również chłopak.

— Wasza wysokość... Wiemy, że chcesz się nas pozbyć — zaczęła Audrey, ale Irina jej przerwała.

—Masz rację. W tym miejscu nic nie może pozostać tajemnicą — westchnęła szatynka. -—Nie jesteście mi już potrzebne. Nie interesuje mnie to, gdzie się będziecie znajdować, byle jak najdalej zamku. Ale ty, Ryan, zostajesz tutaj, bo doradca jest mi potrzebny.

— Nie wydaje mi się, wasza wysokość — odrzekł twardo brunet. — Rezygnuję z tej funkcji.

— Niech będzie — syknęła Irina. — A teraz możecie się już stąd wynosić.

— Kiedyś tu jeszcze wrócimy — powiedziała Audrey. — Ciesz się koroną, póki możesz, bo niedługo twoje rządy dobiegną końca, Irino — rzekła na odchodne dwudziestolatka.

— Powiedziałam, że macie wyjść! — krzyknęła z wściekłością królowa, w złości roztrzaskując piękny wazon, który rozsypał się w drobne kawałki.

Ryan pomógł Audrey zabrać ostatnie rzeczy. Na placu zamkowym wszystkie łuczniczki czekały, aż chłopak z dziewczyną przybędą na miejsce. Zielonooka wojowniczka wsiadła na białą klacz.

— Niedługo tu powrócimy — mruknęła do siebie Audrey.

— Mamy wszystko? — zapytała Heather. — Kierunek północ! — wykrzyknęła i po chwili na placu nie było już nikogo.

*
Hejka! Rozdział liczy 678 słów (chyba mój rekord)😂😂
Na prośbę 99Mustang dodałam kolejny rozdział ❤❤
Mam nadzieję, że się podoba ❤❤❤. Wszelkie błędy bardzo proszę zgłaszać w komentarzach, postaram się je szybko poprawić.
❤❤❤
Kolejny rozdział powinien pojawić się w przyszłym tygodniu ❤❤❤

Łuczniczki Etenoru ✍🚫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz