XIII MISSION IMPOSSIBLE – GIŃ, TY CHOLERNY KOJOCIE!
Wybiła dwudziesta trzecia.
Przełknąłem gulę, ciągle rosnącą gardle. Pomimo że dzisiaj miałem „syndrom dnia następnego", czułem się wybornie, jeżeli można było tak powiedzieć. Całe moje ciało zesztywniało, całkowicie olewając ból głowy. Właściwie to nie wiedziałem, czym on był spowodowany, tym bardziej że po obudzeniu natychmiast wziąłem eliksir na kaca, który dała mi sama Hermiś. No, właśnie... moja narzeczona.
Po każdorazowym spojrzeniu na Hermionę serce mi pękało. Jej mina, oczy i zachowanie, widać było, że strasznie się bała przed nieznanym. Nie powinna się aż tak przejmować. To ja musiałem ponieść konsekwencje za swoje wybory, a nie moja narzeczona!
Kurwa!
– Kochanie... – zacząłem, łapiąc brązowowłosą za rękę i przy okazji zatrzymując się. – Może jednak wrócicie do zamku, a ja się tym wszystkim zajmę? Mówię ci, to najlepsze rozwiązanie. Nie będę mógł znieść, jak komuś stanie się krzywda. To moja wina, to ja powinienem ponieść za to konsekwencje, a nie wy. Proszę, a nawet błagam, wracajcie... ja... ja... – mówiłem coraz ciszej, bardziej się załamując. Opuściłem zdenerwowany głowę, żeby tylko nie patrzeć w jej orzechowe tęczówki, żeby tylko nie czuć ponownie wyrzutów sumienia, powoli wyniszczających mnie od środka.
Nagle poczułem, jak dziewczyna podnosi mój podbródek, aby po chwili złożyć na moich zaciśniętych ustach lekki pocałunek. Pierwszy raz całkowicie zignorowałem ten aksamit, nadal usilnie próbując odwrócić wzrok i błądzące myśli.
Cholera, przecież to nie mógł być koniec, to się nie mogło tak skończyć. Musiałem coś zrobić, aby tylko oni stąd poszli! Reszta nie powinna się w to pakować, przecież...
Myśli te natychmiast rozproszył gorący oddech Hermiony, który poczułem na swojej szyi. Przełknąłem ślinę, ale nic nie powiedziałem. Widząc, że jej starania w ogóle na mnie nie działają, zdenerwowana mocno zacisnęła dłonie na moich policzkach, przez co nawet gdybym chciał, nie mógłbym odwrócić głowy. Spojrzałem w jej oczy, a to był mój kolejny błąd.
Zaniemówiłem.
Przez swoją powaloną rządzę mogłem już nigdy nie zobaczyć tych wspaniałych, błyszczących tęczówek, które kochałem z całego serca. Byłem takim debilem! Najgorszym idiotą chodzącym po świecie!
Zamknąłem powieki, modląc się w duchu, aby moje serce przestało bić tak szybko i choć na trochę zwolniło albo najlepiej, żeby się całkowicie zatrzymało. Byłoby po sprawie! I wszyscy byliby szczęśliwi!
Hermiona niespodziewanie rzuciła się wprost na mnie. Przylegając mocno do mojego torsu, wręcz wpiła się w moje wargi, a zrobiła to tak brutalnie, że aż zawirowało mi przed oczami. Tym razem moja dzika natura wygrała, więc machinalnie odwzajemniłem pieszczotę. Całowałem ją powoli, a wręcz z ociągnięciem, aby tylko posmakować tych wspaniałych, poziomkowych ust, aby zapamiętać ten smak na zawsze i aby poczuć, jak serce zaczyna się wyrywać z piersi. Aby kochać...
Gdy przez moje oczy zaczęły przepływać wspomnienia, nie wytrzymałem i po prostu oderwałem się stanowczo od Hermiony i szybko odsunąłem się trzema krokami do tyłu. Spojrzałem na nią przepraszająco, w duchu modląc się, żeby natychmiast stąd uciekła, zabierając ze sobą resztę. Wtedy mógłbym umrzeć z nadzieją w spokoju.
Nawet nie zauważyłem, kiedy Hermiona podeszła bliżej i mocno wtuliła się w mój tors. Objąłem ją silnymi ramionami, bojąc się wypuścić ją z objęć choć na chwilę. Pragnąłem, żeby dotyk narzeczonej został we mnie na zawsze.
CZYTASZ
Kto pierwszy powie "kocham" - przegrywa || HP, Dramione ✔
FanfictionHistoria oczami Dracona Malfoya; bogata w liczne komentarze i sarkastyczne uwagi dotyczące nie tylko Hermiony Granger, ale również problemów dojrzewania i odkrywania w sobie nieznanych do tej pory uczuć. Opowieść o za szybkim dorastaniu, braniu odpo...