Siedzę tu już chyba dwie godziny i nadal nie mogę uwierzyć w to co się stało. To był moment, po co wychodziłam na ten spacer?
Kiedy wróciłam było po wszystkim. Leżeli tam, martwi. Voldemort ich dorwał. Wysłałam listy do przyjaciół. Przyjechali, stali dziś ze mną przed grobem, ale teraz musiałam pobyć sama. Zapalić, wypić kawę, popłakać.
Otarłam łzy, wstałam i pokierowałam się do domu. Miałam pojechać do Doliny Godryka. W domu ktoś krzyczał.
- Gdzie ona może być?!- wrzasnął James.
- Co jak ona sobie coś zrobiła?- ktoś płakał, Syriusz.Weszłam do kuchni. Lily przytuliła mnie, a potem trzasnęłam w policzek.
- Jak mogłaś?!
- Przepraszam, musiałam pobyć sama...- westchnęłam ciężko i podeszłam do Syriusza.
Oparłam się o blat.
- Hej, nie płacz. To moi rodzice nie żyją.- powiedziałam przytulając się do niego.
- Martwiłem się, bardzo. Bałem się, że sobie coś zrobisz.- Chyba musimy się zbierać.- mruknął James.
Pokiwałam głową i podniosłam kufer. Deportowaliśmy się przed dom Rogacza. Jego rodzice wyściskali mnie i złożyli kondolencje. Wypiłam herbatę z panią Potter. Porozmawiałam z nią szczerze, wypłakałam w jej ramię. Poczułam się lepiej. Wróciłam do pokoju, który dzieliłam z Syriuszem i poszłam wziąć prysznic. Ubrałam piżamę i zwinęłam się na łóżku.
- Śpisz?- zapytał Syriusz wchodząc do pomieszczenia.
- Nie, tylko mi zimno.- wyjaśniłam.Położył się obok i objął mnie. Nakrył nas kocem, pocałował mnie w policzek.
- Chciałabym cię jakoś pocieszyć.- westchnął.
- Nic mi nie jest, moi rodzice nie chcieliby, żebym chodziła smutna. Więc zrobię jak prosili i będę cieszyć się życiem.- odparłam.Wróciliśmy do Hogwartu. Wielka uczta się skończyła, chłopcy postanowili urządzić imprezę. Skoro jutro sobota możemy się bawić. Pomogłam im rzucać zaklęcia wyciszające i zamknęłam się w dormitorium. Nie miałam nastroju na zabawę.
- Czemu cię nie ma na dole?- zapytał Syriusz wchodząc do pokoju.
- Nie mam nastroju.- odpowiedziałam nalewając sobie Ognistej do szklanki.- Chcesz?
- Z tobą zawsze.- usiadł obok mnie.- Nadal się obwiniasz, przecież to nie przez ciebie.
- Wiem, ale... Ciężko żyć ze swiadomością, że mogłam ich... uratować.- wydukałam.
Wtuliłam się w Łapcia i słuchałam bicia jego serca.Rano obudziłam się przytulona do Łapy. Został ze mną, odpuścił pierwszą imprezę, naprawdę wydoroślał. Wstałam, ogarnęłam pokój i zeszłam na dół. Rozejrzałam się. Lily i James spali przytuleni. Za każdym razem kiedy widziałam ich razem robiło mi się ciepło na sercu. Remus leżał rozwalony na fotelu, a Peter siedział na podłodze, a wokół niego walały się papierki po cukierkach. Zachichotałam i posprzątałam pokój wspólny.
Po południu wybrałam się z Jamesem na spacer.
- Ty i Lilka to naprawdę piękna para, my z Łapciem tylko się przekomarzamy...- westchnęłam i usiadłam pod drzewem.
- Czasami, często, przez cały czas się całujecie, to jest dla was jak powietrze. To słodkie na swój sposób.- odparł Rogaś.- Co powiesz na kąpiel?
Zaśmiałam się kiedy podniósł mnie i wrzucił do jeziora.
- Hej, a ty?!- zawołałam i pociągnęłam go za rękę.
Chlapaliśmy się, aż do wieczora. Przemoczeni weszliśmy do pokoju wspólnego i zaczęliśmy się suszyć.- Widzisz Łapo, po spotkaniach z tobą Księżniczka nie wraca mokra.- zaśmiał się James.
- Ha, ha. Bardzo śmieszne.- odparł Syriusz.- A co jak się przeziębi?
- To pani Pomfrey mnie wyleczy Łapciu.- powiedziałam siadając między Luniem, a Glizdkiem.
Zabrałam temu drugiemu parę cukierków i zaczęłam jeść.
Tak spędziłam całą noc, bo nikomu za bardzo nie chciało się spać.
CZYTASZ
#NOWA_HUNCWOTKA
FanfictionW ciągu jednego dnia wszystko w życiu Rosie się zmienia. Zmienia dom. Trafia do Gryffindoru i musi mieszkać w jednym pokoju z... Huncwotami. Staje się jedną z nich. Jak zniesie przejście ze Slitherinu do Gryffindoru? Co przyniesie jej nowa przyja...