Cisza przed burzą

25 2 1
                                    

    Pierwsze promienie letniego słońca, leniwie przedzierały się przez roletę w sypialni Skabowskich. Łukasz oślepiony przez ciepły blask niechętnie usiadł na łóżku, mrużąc oczy rzucił wzrok na swoje otoczenie. 
  Pokój był wyjątkowo skromnie urządzony w porównaniu z tym jakie pieniądze zarabiał. Łóżko na którym siedział było nieduże, ale spokojnie mieściło na sobie dwie osoby. Pościel była w klasycznym beżowym kolorze, oboje z żoną nie lubili eksperymentować. Na przeciwko niego stała zwykła drewniana toaletka z okrągłym lustrem i kilkoma kosmetykami. Jego wybranka nie malowała się praktycznie wcale, uwielbiała perfumy którymi zresztą obdarowywał ją jej mąż z każdej błahej okazji. Nie można było ukryć, że odpowiadało jej to. Patrząc w lewo, można było zauważyć duże okno z szerokim parapetem, na którym stały różowe i białe storczyki - ulubione kwiaty pary.
Łukasz rzucił okiem na swoje biurko, blat był praktycznie niewidoczny spod stosu różnych kartek i dokumentów.
-Przydałoby się posprzątać - mruknął pod nosem.

Powoli podniósł się z łóżka, nie chciał budzić jeszcze cichutko chrapiącej obok niego Teresy. Miał ochotę pogłaskać ją po głowie i cmoknąć w czoło, ale wiedział że kobietę bardzo łatwo obudzić. Nie chciał jej męczyć przygotowaniem śniadania, szczególnie że oboje od kilku miesięcy żyli w ciągłym stresie. Odkąd NASA zaproponowało dowództwo w misji zbadania niezidentyfikowanej zmiany w strukturze Księżyca, mówi się że jest to podejrzana dziura która z pewnością nie jest kraterem, atmosfera w pomiędzy małżonkami była bardzo napięta. Teresa za wszelką cenę próbowała odciągnąć mężczyznę od przyjęcia zlecenia. Czuła, że coś może pójść nie tak, jej mąż jednak pozostał niewzruszony. 

Łukasz ruszył do kuchni przygotować sobie śniadanie. Zaczął otwierać lodówkę, gdy nagle pod nogami poczuł coś zimnego i mokrego. Spojrzał w dół, a jego oczom ukazała się kałuża.
-Niech to szlag! - przeklął i sięgnął po leżącą na blacie szmatę - trzeci raz w tym tygodniu, czy to kiedyś się skończy?
Uklęknął, by powycierać wyciekającą, spod przestarzałej lodówki, wodę. Skabowscy - pomimo fortuny na koncie - żyli skromnie. Pieniądze zostawiali na czarną godzinę i edukację swojego przyszłego dziecka. Oszczędzali więc na czym się da, a na ich koncie bankowym widniała suma z sześcioma zerami. Nie liczyły się dla nich pieniądze, tylko łączące ich uczucie, które z dnia na dzień było coraz mocniejsze.
Po zażegnaniu małego kryzysu, mężczyzna rzucił szmatą przez całą kuchnię, wstał i ze złości uderzył pięścią w ścianę. Mimo, że razem z Teresą żyli w ten sposób od ponad 10 lat nie potrafił zaakceptować tego, że nie może wydać zarobionych pieniędzy.  Nie mógł winić Teresy, przecież żyli tak od lat i ta decyzja była wspólna.
Łukasz odliczył do dziesięciu i zaczął przygotowywać śniadanie dla siebie, a także dla żony. Zawsze to ona się tym zajmowała, ale jutro miał nastać dzień kiedy rozstaną się na dłużej, a on będzie miliony kilometrów stąd. Chciał jej to wynagrodzić, w jakikolwiek możliwy sposób.
Ruszył w stronę sypialni niosąc tacę pełną kanapek z ich ulubionymi dodatkami. Gdy cicho otworzył drzwi, okazało się że Teresa już nie śpi. Musiało obudzić ją stuknięcie w ścianę. Mężczyzna momentalnie poczuł wyrzuty sumienia.
-Przepraszam, tracę nad sobą kontrolę przez tę misję - delikatnie skłamał, nie miał ochoty na kłótnie, to ostatnie czego w tym momencie potrzebował.
-Nic się nie stało i tak już późno, powinnam wstawać wcześniej - powiedziała kobieta i spojrzała na tacę trzymaną w rękach swojego męża - To dla mnie? - zapytała nie ukrywając zdumienia.

-To dla NAS, wszystko chciałabyś zjeść sama, grubasku - zażartował Łukasz.
-Ha, ha, ha... - mruknęła kobieta, gestem naśladując mowę swojego rozmówcy, po czym oboje wybuchnęli śmiechem.
Mężczyzna położył tacę na łóżku, zbliżył twarz do kobiety i odgarniając jej włosy, pocałował ją w czoło, kobieta uśmiechnęła się i ukryła twarz w dłoniach rumieniąc się.
Zaczęli jeść. Łukasz zaczynał zastanawiać się nad słowami Teresy, może faktycznie nie powinien się zgadzać? A jeżeli coś się stanie? Teresa nie przeżyłaby jego straty, a pieniądze to nie wszystko. Z milionem na koncie, przy obecnym życiu z łatwością żyłaby kilkanaście lat tylko i wyłącznie z tych pieniędzy, ale chodziło o uczucia. Teresa była mocno przywiązana do swojego męża, w oparciu o historię ich miłości można by było nakręcić dobry film romantyczny!
-Coś się stało? - zapytała Teresa widząc zamyślenie i narastający smutek na twarzy męża.
-Słuchaj, ja... - próbował odpowiedzieć, ale w połowie się zatrzymał.
-No dalej, mów - kobieta nie dawała za wygraną - Przecież widzę że coś się stało, coś w pracy?
-Można tak powiedzieć, muszę się zbierać - mężczyzna szybko wstał z łóżka i odłożył ostatni kawałek kanapki.
-Ale jest dopiero dziesiąta, zazwyczaj wychodzisz o trzynastej - kobieta uniosła brew.
-Jak widzisz jestem nieubrany, dodatkowo dzisiaj mamy ważne ćwiczenia i muszę wyjść wcześniej - próbował tłumaczyć się Łukasz.
Teresa nie powiedziała nic więcej, posmutniała i kontynuowała przeżuwanie kanapki, która teraz wydała jej się jakby mniej smaczna.
Mężczyzna zamknął za sobą drzwi łazienki z hukiem i stanął przed lustrem, opierając ręce na umywalce.
  Był on wysokim, dobrze zbudowanym mężczyzną, o pociągłej twarzy i szorstkim zaroście. Jego jasnobrązowe włosy jak zwykle były w nieładzie, przestał dbać o wygląd fryzury odkąd Teresa zaczęła na siłę zaczesywać mu włosy na bok. Był to swojego rodzaju bunt, ale podobała mu się ta zmiana.
Wziął szybki prysznic i nałożył koszulkę z motywem z ulubionego serialu i markowy czarny płaszcz. Mimo, że czekały ich tylko ćwiczenia, płaszcz był obowiązkowym elementem ubioru.
Został on bowiem zaprojektowany przez jednego ze znanych projektantów i był jednym z niewielu przejawów bycia bogatym.
Wyszedł z domu, wsiadł do samochodu i ruszył w stronę pracy. W jego samochodzie nigdy nie panowała cisza. Muzyka jaką można było usłyszeć podczas jazdy w jego towarzystwie obejmowała wiele gatunków, zaczynając od muzyki klasycznej, przez jazz, do ciężkiego death metalu.
Gdy dotarł na miejsce, przed jego oczami znalazł się wielki napis, przez który nikt nie mógł pomylić tego miejsca z żadnym innym.
-NASA... - pomyślał - Tyle lat tu pracuję, nadal czuję dumę widząc ten znak.
Z zamyślenia wyrwał go głos, przechodzącego obok współpracownika.
-Witam panie Skabowski! - powiedział mężczyzna podnosząc rękę.
-Witam, witam - odpowiedział szybko Łukasz i ruszył w kierunku drzwi.

To the Moon - Na KsiężycOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz