Do Przyćmionego Słoneczka

51 0 0
                                    

Do Ciebie... do Ciebie list jest najtrudniejszy, bo do Ciebie... mam największy żal. Kurwa w sumie nawet nie żal, po prostu smutek, kurewski. Ale tak jest i nic na to nie poradzę.
Poniosłam klęskę i zwycięstwo jednocześnie. Chciałam Ci pokazać to co w środku w nadziei że Ty będziesz tą osobą, która poradzi sobie z tym i będzie umiała z tym żyć i wybierać dobrze nie zapadając się.

Pokazałam, odwróciłaś wzrok, ale za późno. Teraz udajesz że nie widzisz, tak łatwiej. Nie wiem czemu to mnie tak boli. Ale to mnie w tym wypadku zabolało najbardziej.

Opalasz się siwym dymem, sapalił Cię. Mogłabyś więcej gdybyś przekierowała tą energię co puściłaś z siwym dymem na rzecz dobrą. Nie mówię rezygnuj, mówię zastanów się nad tym ile energii na to przeznaczasz. Nic dziwnego że nie masz siły robić to co odpowiednie. Nie robisz tego co należało zrobić, tego co dobre, bo to niewygodne. A gdy jesteś zmęczona to wolisz zapaść w miękki fotel ignorancji.

Czemu nie chwyciłaś za ręczny? Mogłaś zatrzymać kierowcę od jeżdżenia po ludziach, wciąż możesz. Czemu nie udzieliłaś im pomocy? Wciąż możesz im pomóc.

Powiedzialaś mi, że miałaś ochotę uderzyć konia gdy kopnął na mostku, ale czemu dałaś mu wtedy jabłko? Teraz kierujesz tym koniem, ofiary będą Twoje. Przed pożegnaniem starałam się uchronić Cię przed Twoim sumieniem. Poniosłam klęskę. Przepraszam.

Już wiem czemu to mnie najbardziej boli, czemu tego najbardzje nie mogę przeżyć, bo starałam się spełnić moje marzenie w Twojej osobie. Marzenie o tym by inni widzieli to co w środku i świadomie prowadzili życia i pojazdy. Teraz żałuję tej zmarnowanej sapadającej gwiazdy.

Grupa (nie)wsparciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz