IV

430 48 5
                                    

Poranek był nadzwyczaj chłodny i nieprzyjemny. Matthias mocniej okrył się puchatym kocem,jeszcze szczelniej przywierając do klatki piersiowej ukochanego. Otworzył jednak oczy czując jak Felan jest spięty. Nie mylił się zresztą, ponieważ mężczyzna patrzył zamyślony w przód, przygryzając wargę. Robił to zawsze gdy był zdenerwowany.
-Co jest? -Blondyn uniósł się na łokciach, by po chwili całować narzeczonego po skroni.
-Obudziłem Cię? Wybacz maluchu. Jestem po prostu bardzo zestresowany tym co się dzieje.Ta mała omega była niemiłosiernie zastraszona i poturbowana . Obca wataha jest nieobliczalna i groźna. Ich Alfa jest wariatem. Nie chce jednak z nim walczyć. Myślę nad najbardziej pokojowym zagraniem - Westchnął wilczek,chowają twarz w dłoniach. Mimo,że był przywódcą i oparciem całej swojej rodziny,on także miewał chwilę słabości i strachu, lecz wiedział o nich tylko Matthais, który za każdym razem uspakajał go i był przy nim.
-Nie chce powtórki z walki.
Tak bardzo się o Ciebie boję. Wiem,że jesteś taki silny i straszny...ale zawsze jest ryzyko. Tyle pracowałeś na to szczęście które teraz masz ...my mamy. Nie wiem sam czego chce od nas to stado.Nie sądzę,że chodzi tylko o teren. Na razie jednak o tym nie  myśl. Przynajmniej do śniadania i rozmowy z Alexem.- Blondwłosy zdobył sie na nonszelancki uśmiech, mrugając.Nienawidził gdy jego miłość sie denerwowała i zamartwiała . Dlatego dłonią zasłonił oczy ukochanemu, delikatnie siadając na nim okrakiem .
-Moja bestyjka - Alfa zachichitał,po omacku odszukując biodra jasnowłosego i umieszczając na nim swoje duże dłonie.Chwilę je gładził,by w końcu przesunąć ręce trochę wyżej i sunął po pięknych kształtach.
-Co by sie nie działo,dasz sobie z tym radę. BEDZIMY z Tobą zawsze. Pamiętaj o tym -Matthias wymruczał ,wpijając sie w usta przywódcy,tak dobrze mu już znane i uwielbiane.
-Droczysz się ze mną? - Wilkołak zamruczał bardziej jak kociak a nie rasową bestią,z czułością oddając pieszczoty.
- Raczej chcę zainicjować to- Mężczyzna delikatnie poruszył się na biodrach narzeczonego, uśmiechając się figlarnie.
                               ***
Alex obudził się ze zbawiennego snu, uroczo marszcząc nos i dyskretnie napawają się zapachem,który go otaczał. Było mu ciepło i wygodnie pierwszy raz od naprawdę dawna .
-Dzień dobry-  Zastygł jednak orientują się,że Felix dalej czuwa u podnóży łóżka.
-Dzień dobry- Wydukał w odpowiedzi niepewnie wygrzebujac się z pościeli i wstając z materaca. Jego bose stopy drżały pod wpływem  zimna podłogi.
-Możesz jeszcze spać. Jest naprawdę wcześnie a tobie przyda się porządna dawka wypoczynku - Alfa opiekuńczo pogładził go po wlosach, samemu drugą ręką drapiąc sie po brodzie. Dalej nie do końca wiedział jak zachować się w tej sytuacji.
-Dziękuję, ale już jestem wypoczęty..  ugh...mógłbym się czegoś napić? -Alexander wyszeptał nerwowo oglądając się na boki .
-Napić...a tak, tak jasne. Chodź za mną- Ciemnowłosy niepewnie chwycił go za drobną dłoń wychodząc z pomieszcznia i kierując się do kuchni, gdzie przygotował mu ciepłej herbaty i kilka tostów.
-Nie chce się chwalić ale podobno robię całkiem znośne tosty- Felix zaśmiał się,próbując rozluźnić napięcie,które między nimi panowało. Najwyraźniej mu się to udało, bo białowłosy zachichotał wdziecznie, kiwając głową.
-Są pyszne - Zarumienił się delikatnie.

W sercu alfy eksplodowały fajerwerki a w brzuchu motyle tańczyły szalone tańce.
                               ***
Leonardo z szaleństwem w oczach skończył kreślić kilka nieskładnych zdań na przemoczonej kartce papieru.
Otulony w grube skóry nie odczuwał zimna, które otaczało całą jego watahe ,teraz kulącą się do siebie. Znajdowali się w ruinach starej chatki myśliwskiej w środku lasu należącego do dominującej watahy.
-Nie martwcie się wojownicy. Już za kilka godzin będziemy wylegiwać się w luksusie i zwycięstwie. Jako wasz dowódca obmyśliłem plan idealnie cudowny. Wystarczy tylko dobra obserwacja i chwilowe zejście w cień -  Leo uśmiechał sie szaleńczo kręcąc głową i wpatrując sie w niepewnych towarzyszy.
- Jesteśmy słabsi.O dużo. Jednak to ich przywódca ma odsłonietą  pięte Achillesa.
Człowiek.
Tak. Głupi,bezbronny,niegodny niczego człowiek to jego oczko w głowie. Gdy wyeliminujemy jego,już wygramy.
Nie możemy go jednak od tak zabić. To mogłoby być za trudne zważając na to,że nie opuszcza tamtego stada nawet na krok. Ale pomyślcie bezmózgie zwierzęta... Tutaj musimy wykonać atak psychiczny. Zmusić to ludzkie ścierwo by wiedział,że każda Alfa potrzebuje Omegi i tak naprawdę miłość między bestią a człowiekiem nie istnieje. A potem ?
Potem sam się do nas przyczołga prosząc o przysługę.- Dowódca zmrużył ślepia,pławiąc sie swoim geniuszem .
Całe stado milczało coraz bardziej bojąc się o swoją przyszłość.
Tylko Harry dyskretnie zasłonił usta, dusząc błagalny krzyk.
                                   ****

Przepraszam za możliwe błędy.
Wasze komentarze naprawdę motywują więc chętnie je poczytam :"))))
Dużo siły na ten rok szkolny ❤
Kocham.

ZAĆMIENIE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz