-Ty szujo! Coś ty zrobił! -Ryk Felana mroził krew w żyłach, gdy w postaci olbrzymiego wilka wbiegł na zaśnieżoną polane. Czuł straszne Deja vu...
-Ja ? Mój drogi, chyba nie wiesz o czym mówisz- Leonardo przemienił się w człowieka, spokojnie przeczesując dużą dłonią włosy. Był nonszelancki i zbyt pewny siebie w zaistniałej sytuacji. Obojętnie wręcz przeszedł nad zakrwawionym ciałkiem mężczyzny, wiedząc, że reszta watahy zasłoni je przez Alfą z drugiego stada.
-Zanim się na mnie rzucisz kochanieńki, z pewnością chciałbyś wiedzieć co się tu dzieje- Zaśmiał się Leo, momentalnie jednak zmaierając, gdy bestia doskoczyła mu do gardła. W ostatniej chwili wykonał mało efektowny unik,turlając się po śniegu tuż obok nieprzytomnego Matthiasa.
Dowódca bez trudu pochwycił blondyna pod pachy,tak, że ten niczym lalka tkwił w jego ramionach.
-Jesteś faktycznie w większości zwierzęciem. Głupi kundel. A teraz siad,albo zniszcze te ludzkie ścierwo - Leonardo zmierzył groźnym wzrokiem gotowe do skoku bety oraz samego Felana, który nienawistnie zawył i przemienił się w człowieka.
-Od razu ładniej. Długo ci zeszło odnalezienie tej dziecinki...- Głos wrogiej Alfy ociekał szyderstwem i prowokacją.
-Doskonale zatarłeś wszystkie ślady szujo...
- Przeceniasz mnie! Co z jednej strony jest niezmiernie satysfakcjonujące! Mylisz się jednak. Zajęło ci to tak długo, ponieważ to CZŁOWIEK. Niby twój jedyny, twoj wybranek... A jednak nie omega. -Leo gładził opuszkiem palców zimny policzek mężczyzny, napawając się jego delikatnym zapachem .
-Ty śmieciu...-Felan z całych sił zagryzał wargi, by nie zabić bezczelnego wilkołaka. Gdyby ten nie miał w swych obrzydliwych ramionach drobnego drwala, już dawno by nie żył.
-Wystarczyło pięć minut. Ładna gra aktorka. Kilka argumentów. Obserwacja? Ten człowieczek cierpiał. Gołym okiem dostrzegłem jego ból i smutek spowodowany tym, że nie mógł Cię uszczęśliwić w stu procentach. Jak to tak można... Alfa bez całkowitego autorytetu? Związana z LUDZKIM pomiotem ?!- Drwił dowódca, śmiejąc się szaleńczo.
-Po prostu podeszłem do okna gdy straciłeś czujność. Powiedziałem jak biedny i SAMOTNY w głębi serca jesteś. Jak cierpisz przy gorączkach...Jak nie oszukasz natury ...
Matthias sam sie łasił i prosił o pomoc. Zakochany w tobie jest do granic. Muszę to przyznać. - Leonardo wymruczał ,perwersyjnie liżąc obojczyk zemdlonego, przez cały czas utrzymując kontakt wzrokowy z rozpadającym sie z emocji Alfą.
-Czego chcesz? Dam ci wszystko!- Felan rzucił sie w jego stronę, jednak jego Bety zatrzymały go w pół skoku .
-Niczego od ciebie. Nie bawię się w układziki. W wymiany... Porozumienia ...
Osiągnąłem wszystko co chciałem . Sam teraz zdobęde władzę a Ciebie zabije. Pytasz jak ? - Szaleniec uniósł chytrze brew.
-Dziś zaćmienie. Noc cudów. A twój chłopczyk...no cóż... ślicznie pachnie, czujesz? Poznajesz ten zapach ? Tak mój drogi. Zamieniłem go w omege. A teraz zniszcze wam obu życie czyniąc go swoim uległym.- Leo zawył potwornie, szukając się do ugryzbia. Zastygł jednak w pół ruchu ,gdy drobniejsze cielsko powaliło go kilka metrów dalej .
Felan w szoku i przerażeniu obserwował poczynia wroga, jednak gdy jedna z bet przeciwnego stada sama rzuciła się na swojego pana , alfa nie tracił czasu.
-Ethan zabierz go do dworku , natychmiast! - Rozkazał jednemu ze swych przyjaciół żeby kolejno znowu zmienić sie w potwora i pognać do gryzących się wilków.
Słabszy z nich już posiadał kilka głębokich ran i ledwo stał na nogach .
Na wszystkie te sceny patrzyło zastraszone i wychudzone stado Leonarda.
-Zabierzcie ich z tąd ! - Felan wydał kolejny rozkaz do pozostałych towarzyszy, samemu doskakując do szyji Alfy i tym sposobem rozdzielając ją od walecznej bety.
-Ty śmieciu! Zdrajco ! Zabije najpierw Ciebie a później jego ! Wszystkich Was wybije !- Ryk szaleńca niósł się echem po uśpionym lesie .
Felan jednak nie odpowiedział. Zamiast tego ponownie doskoczył do wilka ,pragnąc zatopić mu kły w szyji. Ten jednak odskoczył w bok ,pędząc ku rannej becie. Ta mimo obrażeń dzielnie utrzymywała pozycję bojową . Leonardo wgryzł sie w brzuch członka własnego stada,ignorując jego drapanie i nieudolne próby wyrwania się. Dopiero cios Felana sprawił, że bestia rozluźniła ucisk szczęki, skupiając całą uwagę na potężnego wilkołaka.
Od razu też przeszła do ataku, obierając za cel łapy przeciwnika. Tak by go powalić ...
Plan jednak sie nie powiódł, ponieważ narzeczony Matthiasa płynnym ruchem pochwycił go za kark i przycisnął do ziemi.
Oboje oblepieni byli krwią a ich ciała pokrywały rany.
-Wygrałem - Zawarczał Felan jednym sprawnym ruchem pazurów przecinając gardło wroga. Ten jednak zdążył zaśmiać sie podle, dodając:
-Mylisz sie ...
Po czym jego serce zatrzymało sie na wieczność.
Zwycięzca z trudem wstał od ofiary ,kręcąc łbem w celu odzyskania ostrości widzenia. Czuł sie strasznie zmęczonym i obolałym. Wygrał, jednak nie miał pojęcia co robić dalej...
Jego partner przemieniony w omege... W omege w krytycznym stanie ... Bezbronna i zastraszna przez lata wataha na jego barkach... Alfa z domniemanym uległym z gorączką w dworku ... Własne stado...
- P-pomóż...- Natłok myśli przerwał mu jednak cichy głosik przepełniony agonialnym cierpieniem. Dowódca od razu pobiegł do umjerającej bety , również przemieniając się w człowieka i ostrożnie kładąc sobie drobiejszą postać na udach , tak,by ten mógł spojrzeć w gwiazdy i odszukać w nich swych poprzedników, którzy zabiorą go do Walhalli.
-Tak bardzo Ci Dziękuję. Gdyby nie twoja akcja, to wszystko inaczej by wyglądało...- Felan spokojnie gładził go po kosmykach, starając sie odebrać mu minimalnie cierpienie .
-J-już dawno ... powinienem to zrobić... Leonardo był bestią...-Wychrypiał przez łzy ranny.
-Dziękuję...
-Cz-Czy mógłbyś mnie tu pochować? Tak pięknie widać z tąd gwiazdy- Beta zamknęła oczy ,łapczywie nabierając powietrze do płuc.
-Oczywiście przyjacielu . Powiedz mi proszę, jak masz na imię?- Alfa tuszował swój smutek i ból, chcąc zapewnić bohaterowi godną śmierć.
Na ratunek było już za późno. Beta był zmasakrowany...
-H-Harry... - Zakaszlał krwią, na siłę otwierając oczy i wpatrując się po raz ostatni w gwiazdy.
-A wiec Haroldzie. Niech duchy naszych przodków przyjmą cie w swe ramiona i zaprowadzą aż pod bramy Walhalli, byś mógł zaznać tam wiecznego spoczynku w blasku chwały. Żegnaj mój przyjacielu - Wyszptał Felan .
A Harry ?
Harry naprawdę dostrzegł przodków...*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
STRASZNIE WAS MAŁO TUTAJ.
A SZKODA :-;
PRZEPRASZAM ZA MOŻLIWE BŁĘDY ...CZEKAJCIE NA ŚWIĄTECZNY MARATONIK.
KOCHAM
😙
CZYTASZ
ZAĆMIENIE
Werewolf2 CZĘŚĆ KSIĄŻKI,,PEŁNIA" Matthias i Felan od ponad roku są zaręczeni. Ich stado rośnie w siłę oraz staje się jedną wielką rodziną. Wszystko wręcz układa się jak w bajce o szczęśliwym zakończeniu. Nic jednak nie trwa wiecznie. Pewnego mroźnego wiec...