Półfinały zbliżają się bardzo szybko. Nasze próby są niemal zabójcze, a ja mam bardzo niewiele czasu na spotkania z Becą. Praktycznie oprócz szkoły i treningów nie widujemy się wcale. Beca poświęca czas pracy w rozgłośni radiowej, a także Jessemu z "Troublemakes". Muszę przyznać, że jestem o nich bardzo zazdrosna, ale nie mogę tego okazywać, bo oficjalnie nie jesteśmy parą. Tylko Gruba Amy mnie rozumie i wspiera.
- Jak się dziś czujesz Beale?- pyta Amy, siadając obok mnie na trybunach. Zaciskam powoli pięści i je rozluźniam. Takie ćwiczenie pomaga zredukować stres. Podobno.
- Dziwnie. Czuję ciągłą presje ze strony Aubrey i zagrożenie ze strony Jesse'ego- mówię smutno, patrząc na trening chłopaków. Umięśnieni i spoceni chłopcy biegający w tą i z powrotem. Cudowny widok.
Właściwie to nie wiem czemu tu przychodzę. Nie jest ani cicho, ani czysto czy tym bardziej przyjemnie, ale jeśli tylko chcę uciec to znajduję sie tutaj. Jeszcze nie wiem jakim cudem Aubrey nie dowiedziała się o mojej kryjówce. A może wie, tylko wyjątkowo szanuje moją prywatność, w co raczej wątpie.
- Niedługo się to wszystko zakończy. Wygramy Beale- te słowa jakimś cudem podnoszą mnie na duchu. Amy ma racje. Wygramy, bo jesteśmy najlepsze.
Dzień półfinałów nadchodzi za szybko. O wiele za szybko. Aubrey chodzi cała w nerwach, a ja odczuwam tego skutki. W takich momentach żałuję, że z nią mieszkam.
Stoję przed lustrem przyglądając się mojemu odbiciu. To takie dziwne, patrzeć na siebie w tym stoju, ale w końcu to taki nasz mundurek, którego Aubrey nie zamieni za nic. Bo to przecież dla nas bardzo ważne. Nie da się ukryć, że jednak tylko dla niej.
- Chloe nie będziemy na ciebie czekać!- dobiega do mnie z dołu krzyk Aubrey. Niechętnie zbiegam i staję obok pani kapitan. Ta zerka na mnie, kręcąc głową z politowaniem.
- Odwróć się. Zrobię ci koka- mówi do mnie przyjaciółka, na co zgadzam się z lekką niechęcią. Ona niestety strasznie ciągnie, ale nie zwraca na to uwagi, przez co ja muszę strasznie cierpieć.
Bus przyjeżdża spóźniony, ale nie zaskakuje mnie to za bardzo, skoro na kierowce zgłosiła się Gruba Amy. Nie wiem tylko czemu Aubrey jej pozwoliła. Przecież to Amy. Po niej nie można się spodziewać punktualności.
- Wsiadajcie dziewczyny, bo w końcu się spóźnimy!- woła ze środka, a Aubrey ciągnie mnie tam za rękę. Wyciągam z torby słuchawki i siadam za Aubrey, by ona mogła posiedzieć w spokoju. Każda z nas musi się teraz przygotować na występ, a każda ma przecież inny sposób.
Jakimś cudem reszta dziewczyn się nie spóźnia, przez co pani kapitan jest w dobrym humorze.
Początek trasy mija zaskakująco dobrze. Dziewczyny zajmują się swoimi sprawami i prawie nie daje się odczuć, że to bus pełen kobiet. Jest tak strasznie cicho.
Zatrzymujemy się na jakiejś stacji benzynowej, bo Gruba Amy stwierdza, że zabrakło nam paliwa. Aubrey śpi, więc nie mamy serca jej budzić i mówić o co chodzi, bo pewnie i tak ją to nie interesuje. Amy wysiada, a my dalej siedzimy w busie. Wygrzebuje z torby słuchawki i mp3. Nikt nie zwraca na mnie uwagi, ale to może jest lepsze.
Nagle do naszych uszu dociera krzyk Grubej Amy. Odwracam się szybko przerażona, ale z busa nie widzę za wiele. Kilka dziewczyn w pośpiechu wybiega, budząc przy tym Aubrey. Biorę na siebie odpowiedzialność wytłumaczenia pani kapitan dlaczego stoimy i czemu dziewczyny wybiegły. Na moje szczęście Aubrey nie zadaje pytań, bo jest jeszcze zaspana.
Po pewnym czasie dziewczyny wracają smutne do pojazdu. Koszula Grubej Amy nie nadaje się do niczego. Jest cała w sosie. Zerkam pytająco na Becke, ale ona tylko delikatnie kręci głową. Amy przebiera się w jedną z zapasowych koszul, które zawsze ma przy sobie Aubrey. Na szczęście przewidziała ubrudzenie się Grubej Amy.
Po tym wydarzeniu kontynuujemy naszą podróż. Atmosfera jest strasznie grobowa. Nikt się nie odzywa ani nic. Siedzą cicho jak przedtem, ale teraz ta cisza wydaje się bardzo męcząca. Wkładam słuchawki do uszu, by było chociaż troche mniej cicho, bo zaraz zwarjuje.
Po pewnym czasie w mojej głowie rozbrzmiewa muzyka. Żadnych myśli. Tylko muzyka.
- I hopped off the planr at LAX- nie zauważam momentu, w którym zaczynam śpiewać. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło.
Dociera do mnie ten fakt dopiero, gdy dołącza do mnie Cynthia-Rose. Nigdy bym nie pomyślała, że ktokolwiek, oprócz mnie, zna "Party in th USA".
Po chwili dołącza do nas reszta dziewczyn. Śpiewamy na cały głos wszystkie oprócz Becki. Nie rozumiem czemu. Przecież to fajna piosenka. Kto jej nie lubi?
Gdy docieramy do refrenu, wszystkie wyczekująco patrzymy na Bece. Musi z nami zaśpiewać. Przecież nawet Gruba Amy za kierownicą śpiewa. Beca wacha się, ale my nie przestajemy naciskać, więc w końcu nam ulega.
W busie wreszcie nie jest cicho. Wszystkie dziewczyny się uśmiechają, a to wszystko za sprawą mojej pomyłki, której nie żałuje.
Nagle coś zaczyna się zmieniać. Nasz bus zwalnia, a wszyscy urywają piosenke. Rozglądam się dookoła, ale raczej jeszcze nie dojechałyśmy.
- Co do kurwy?- pyta brutalnie Aubrey. Zerkam na przyjaciółkę zaskoczona. Ja rozumiem, że się zdenerwowała, ale mogła się powstrzymać. W tym busie są dzieci!
- Skończyło nam się paliwo- mówi Amy i zjeżdża na pobocze. Próbuję połączyć wątki. Tankowaliśmy jakiś czas temu. Nie mogło zabraknąć paliwa. Chyba, że zatankowała bardzo niewiele, ale to niemożliwe.
- To niemożliwe. Przecież dopiero tankowałaś- mówi Aubrey w ten sposób potwierdzając moje przekonanie. To jednak nie był sen.
- Tankowałam... A może nie, ponieważ zaatakowało mnie latające jedzenie- odpowiada kierowca. Atmosfera się zagęszcza, gdy nasz silnik się buntuje i staje.
- To koniec- mówi Gruba Amy, patrząc przed siebie, by nie spotkać się z gniewem pani kapitan
- A-ca-scuse me*- mówi Aubrey, zabijając wzrokiem Amy w lusterku. Biedna dziewczyna.
- A-ca-believe it*. Co my teraz zrobimy?
- Może zadzwonimy po...
- Nawet tego nie mów Chloe- raz chciałam dobrze i mi się obrywa. Przecież mój pomysł jest dobry. Nie najlepszy, ale dobry.
- Właściwie to nie jest zły pomysł. Mam numer Bumpera- zamieram na te słowa. Wypowiedziane z ust Grubej Amy brzmią dziwnie i nasuwają mi pewne obrazy. Nie wiadomo czemu, ale moją pierwszą myślą jest to, że oni sypiają ze sobą, ale po chwili dociera do mnie, że to niemożliwe. Przecież Bumper jest kapitanem wrogiej nam drużyny.
Po krótkiej walce dziewczyny się dogadują i w ten przedziwny sposób znajdujemy się w busie chłopaków. Atmosfera jest raczej grobowa. Wszyscy siedzimy sztywno i patrzymy się na siebie. No może oprócz cichej Lilly, która siedzi gdzieś z przodu przy Donaldzie. Chyba... Byliby piękną parą. Boże co mnie dziś wzięło na to parowanie wszystkich. Przecież nie brakuje mi miłości. A może brakuje. W końcu Beca spędza czas z Jesse'm, a ja spotykam się z nią tylko na próbach.
U chłopców nie mamy na szczęście żadnych przygód i dojeżdżamy na czas. Na miejscu jest już pełno ludzi. Na nowo stajemy się wrogami z chłopakami. Czas zacząć konkurs, który wygramy!!
Hej!
Witam dziś was tak późno, bo miałam spotkanie chóru i trochę obowiązków i dopiero usiadłam. Mam nadzieję, że się wam podoba, bo mi tak średnio. Planuje napisanie drugiej części, dajcie znać co o tym sądzicie.
Zdjęcie takie trochę bekowe, bo mam dobry humor 😃😃
* te wyrażenia napisałam po angielsku, bo moim zdaniem lepiej tak brzmią. Nawet nie potrafię tego przetłumaczyć 😂😂BeChloe_XX
CZYTASZ
Beca & Chloe |ZAWIESZONE|
Fanfiction"Miłość od pierwszego wejrzenia nie istnieje" tak myślała Chloe zanim poznała Bece. Odkryła prawdziwą siebie. Prawdziwą Chloe Beale, która była szalenie zakochana w Bece. Czy koleżanki z grupy a cappella zaakceptują odmienność Chloe?