#3 Ciekawość, pierwszy stopień do...

5.7K 458 587
                                    

Ciekawość to podobno pierwszy stopień do piekła. Zmęczona wypełnianiem raportów spojrzała na biały sufit, nakrywając się do połowy puchatą kołdrą. Rozważała wiele opcji, kim może być osoba, która do niej napisała. Chciała się tego dowiedzieć, ale jednocześnie czuła dziwny niepokój. Z drugiej strony mogłaby nie podejmować żadnej decyzji i czekać aż problemy same się rozwiążą.

[DO: NIEZNANY NUMER]

Przemyślałam to i w porządku, o ile będę mogła komuś powiedzieć dokąd idę.

Na wiadomość odpowiedziała dopiero rano, kiedy wszystko dokładnie przemyślała. Nie widziało jej się spotkanie z tego typu dziwakiem, ale chciała się z nim skonfrontować. W razie niepowodzenia agencji detektywistycznej wystarczyłaby jedynie wskazówka, gdzie powinni jej szukać, więc brała to za bezpieczną opcję. Chociaż... Sama nie wiedziała, dlaczego od razu założyła, że to ktoś niebezpieczny? W końcu jest jedną z wyposażonych. Próbowała podnieść się na duchu tego typu myślami, lecz ostatecznie doszła do wniosku, że nie jest nikim wyjątkowym, więc po co ktokolwiek miałby chcieć, żeby zginęła. Prawdopodobnie chodziło o coś innego. Odpowiedź na SMS-a otrzymała w drodze do pracy. Tym razem nie czuła się obserwowana, chociaż nie wykluczała obecności swojego stalkera w pobliżu. A może po prostu popadła w paranoję.

[OD: NIEZNANY NUMER]

Uważasz, że chcę Cię skrzywdzić?

Odczytała pytanie i zagryzła dolną wargę. To bardzo dobre pytanie. Równie dobrze mogłaby go lub ją spytać, czemu miałaby uważać, że jej nie skrzywdzi. Wzruszyła ramionami, postanawiając trzymać się starego porzekadła.

[DO: NIEZNANY NUMER]

Nie, ale przezorny zawsze ubezpieczony.

Telefon kobiety ponownie zadrżał po upłynięciu kilku sekund od wysłania wiadomości, jakby rozmówca doskonale przewidział odpowiedź tego typu.

[OD: NIEZNANY NUMER]

Czy naprawdę chcesz powierzać swoje życie tak żałosnym mądrościom?

Wpatrzyła się w ekran z lekkim zdziwieniem i przystanęła w miejscu. Nie wiedziała, kim jest ta osoba, ale w tym momencie lekko ją zaintrygowała. Po części też zirytowała. W końcu to ta osoba czegoś od niej chciała, a teraz zwyczajnie sobie kpiła.

[DO: NIEZNANY NUMER]

Może tak, a może nie. Do zobaczenia.

Wysłała ostatnią wiadomość, a następnie kontynuowała podróż do biura. Włożyła telefon do torebki i postanowiła nie kontynuować dalszej rozmowy. Miała przed sobą dzień pełen raportów i klikania w komputer, czemu takie rozproszenia nie sprzyjały. W takie spokojne dni była przygotowana, że za drzwiami agencji może zobaczyć dosłownie wszystko. Szczególnie że dziś poranną zmianę ma drugi, raczej defensywny skład. Po otwarciu drzwi nawet przez chwilę nie zaskoczył jej widok płaczącego blondyna w kapeluszu, który stał przy komputerze, Yosano siedzącej w tym czasie na fotelu z nosem w babskich pismach i Ranpo rozłożonego na biurku wśród kolorowych pudełeczek po słodyczach.

— [Imię]-san, popsułem go! — Kenji podszedł w kierunku [kolor]włosej, przecierając zapłakane oczy.

— Kenji, uspokój się. — Westchnęła cicho i podeszła do urządzenia, na którego ekranie wyświetliła się niezliczona ilość błędów.

Przyłożyła dłoń z tyłu komputera stacjonarnego, wysyłając do jego wnętrza dość spory ładunek elektryczny. Po chwili się wyłączył i zaczął uruchamiać ponownie. Zawsze intrygowało ją, jakim sposobem chłopak ściąga kilka koni trojańskich w tak krótkim czasie, ale tym razem postanowiła tego nie komentować. Liczyło się, że je wyeliminowała, a on mógł kontynuować naukę pisania raportów. Niestety do tego nie miał tak wielkiego talentu. Chociaż ponoć bardzo się starał. [Imię] żałowała czasami, że nie jest jak Kunikida. Może czasami był dość brutalny i roszczeniowy, ale przynajmniej trzyma wszystko w ryzach.

Własność - Yandere!Akutagawa x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz